Uprawnienia kustosza
Wydawałoby się, że to nic wielkiego. Ot, jeszcze jedna grupa rekonstrukcyjna. Jedni galopują jak husarze, inni tańczą w strojach ludowych lub lepią z gliny garnki. Dobra zabawa i ciekawa lekcja historii. Lecz nikt z nich nie postuluje, by np. współczesna armia była uzbrojona tak jak oddziały z Września ’39. To byłoby nie tylko absurdalne, ale i niebezpieczne.
Natomiast fani tzw. mszy trydenckiej miewają takie ciągotki. Wielu z nich twierdzi (głośno lub w sekrecie), że liturgia, która panowała od połowy XVI w. do połowy XX, jest jedyną słuszną.
Dlatego papież musiał zainterweniować (zresztą na prośbę wielu biskupów). Jak to zrobił? Inteligentnie. Podniósł wymagania wobec kapłanów prowadzących msze trydenckie.
Tradycja Kościoła jest skarbem kultury. Tak jak zabytki podlegają ochronie, tak samo różne ryty liturgiczne (a jest ich mnóstwo). Odpowiadają za to konserwatorzy i przewodnicy lub odpowiednio przygotowani i certyfikowani księża. I papież wprowadził wymóg takich uprawnień (podobnie jak w innych rytach).
Ryt trydencki potrzebuje też odpowiedniego miejsca. Nie nadaje się do świątyń parafialnych, gdzie przychodzą zwykli parafianie.
Stąd trzeba było zlikwidować „wolną amerykankę” w doborze miejsca. Ale przede wszystkim chodziło Franciszkowi o to, by to dalej była Eucharystia, a nie tylko rekonstrukcja pewnej tradycji kulturowej. A Eucharystia ma budować jedność wspólnoty. Różnorodność (też wielość rodzajów liturgii) ma wzbogacać, a nie rozwalać.
Dlatego ci certyfikowani księża powinni nie tylko dobrze znać łacinę (by być kustoszami), ale też mają być mądrymi duszpasterzami, by wierni pogłębiali swoją jedność ze wspólnotą Kościoła, a nie popadali w ekskluzywizm czy wręcz sekciarstwo.
Grozi też zredukowanie liturgii do koncertu. Kościół m.in. dlatego odesłał ryt trydencki do lamusa, że wiernym ciężko było współtworzyć mszę. Mnożyły się różańce i inne praktyki wskazujące na modlitwę, choć w czasie mszy, to jednak poza nią. I teraz trzeba się bronić, by taka „msza” nie była tylko towarzyszeniem koncertowi muzyki dawnej. Temu też służy papieskie wezwanie do posługiwania się językami narodowymi podczas Liturgii Słowa.
W Kanadzie płoną kościoły, bo imperium białych odbierało siłą dzieci rdzennej ludności, by je „ucywilizować” w „zakładach” wyznaniowych, gdzie traktowano je bez należytej godności. Ryt trydencki wielu kojarzy się z tamtą mentalnością. Kościół, wprowadzając tzw. ryt posoborowy, szukał nawrócenia. No bo jak pogodzić Ewangelię ze wspomnianymi praktykami?
Potrzebujemy mądrych kustoszy, bo historia jest nauczycielką życia.
Gdy potrafimy się od niej odbić.