Uratowali kościół w Bytnicy
Gdyby nie mieszkańcy, to świątynia w Bytnicy byłaby ruiną. Już od 10 lat sami zbierają pieniądze na kolejne remonty.
Mały kościół schowany jest w środku wsi. Otoczony niewielkim murkiem oraz drzewkami. Sama budowla na zewnątrz nie robi wielkiego wrażenia, głównie ze względu na odrapane ściany. Z drugiej strony nie ma się co dziwić. Kościół ma już swoje lata...
Oficjalnie jego budowa zaczęła się w latach 1745-1750. Jednak według starszych zapisków okazuje się, że już wcześniej w Bytnicy stał kościół. Mało tego, były nawet dwa. Jeden z nich stał w miejscu obecnej świątyni już w XIII wieku.
- Może nawet wcześniej, jednak jeszcze nikt nie dotarł do takich zapisków. Prawdopodobnie był to znacznie mniejszy budynek - opowiada ksiądz proboszcz miejscowej parafii, Sławomir Strzyżykowski.
Budowla ta miała swoje wzloty i upadki. Największy z upadków nastąpił właśnie w 1747, kiedy wybuchł pożar.
- Na szczęście budynek nie został doszczętnie zniszczony. - wyjaśnia Strzyżykowski.-Spaliła się cała górna część świątyni, pozostałe elementy zostały mocno osłabione i konieczna była odbudowa
Bytnicki zabytek przetrwał naprawdę wiele. Dziś jednak mogłoby z niego niewiele zostać, gdyby nie interwencja mieszkańców, a dokładniej społecznego komitetu ds. remontu kościoła w Bytnicy.
- Założyliśmy go z myślą o ratowaniu naszej świątyni - mówi Zdzisław Krugliński, zastępca przewodniczącego komitetu. - Oczywiście pomagała nam gmina bądź konserwator zabytków, jednak inicjatywa wyszła od nas.
To właśnie oni zorganizowali festyn, podczas którego zbierali pieniądze na kościół.
- Cieszy to, że po 10 latach ludzie wciąż przychodzą, aby zbierać pieniądze na remonty. Pewnie dlatego, że widzą też efekty - stwierdza Krugliński.
Każdego roku w okresie letnim spotykają się w centrum. Serwowana jest grochówka, schabowe oraz pyszne ciasta. Odbywają się przeróżne występy i trwa loteria fantowa. Każdego roku udaje się zebrać około 7 tysięcy złotych. Ks. Strzyżykowski uważa jednak, że najważniejszym elementem festynu jest integracja lokalnej społeczności.
- W organizację festynu angażuje się naprawdę wiele osób. Przykładem jest pan Mariusz Kudlak, który w tym roku będzie ponownie przygotowywał powiatowe zmagania szachowe. Takich osób jest mnóstwo. Pomagają przy organizacji, przynoszą fanty na licytacje, robią ciasta - wymienia proboszcz. - To fantastyczne, że ludzie tak się angażują i jednoczą dla jednej inicjatywy.
Festyn przyniósł też namacalne efekty w postaci pieniędzy, które wykorzystane zostały na remonty. A tych wykonano naprawdę dużo: wstawiono nowe witraże w całym kościele, wymalowano jego wnętrze, zrobiono instalację elektryczną. Najważniejsze jednak było odwodnienie.
- Świątynia stoi na miękkim, można powiedzieć, podmokłym terenie - wyjaśnia ks. Strzyżykowski.
Wilgoć wchłaniała się w ściany i niszczyła fundamenty.
- Konieczne było odprowadzenie. W innym wypadku pozostałe remonty nie miałyby sensu - wyjaśnia proboszcz.
Teraz skupili się na perełce swojego kościoła, czyli zabytkowym ołtarzu.
- Są na nim malowidła z czasów baroku, które od kilku lat odnawiamy. W_tym roku będziemy zbierać pieniądze na dalszy remont ołtarza - wyjaśnia ks. Strzyżykowski.
W tym roku wypada jubileuszowa edycja festynu parafialnego. Zbiega się też ona z 60-leciem istnienia parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Bytnicy.
- Będziemy właściwie świętowali podwójnie - uśmiecha się proboszcz.
Na pewno nie zabraknie celów do wykonania. Do zrobienia są zewnętrzne ściany, mur, dach, posadzka wewnątrz świątyni.
- Można tak wymieniać bardzo długo. Niestety nie możemy zrobić wszystkiego za jednym zamachem. Mamy wsparcie gminy i kurii, ale nie starostwa czy też rządu. Jednak krok po kroku będziemy realizować nasze zamierzenia - zapewnia duchowny z Bytnicy.