Urodziła martwe dziecko. Na ile jest to wina szpitala?
Na odpowiedź na to pytanie pani Luiza czeka już ponad dwa lata. Wszystko dlatego, że ze swoją opinią nie śpieszą się biegli...
- Opinia biegłych, którą właśnie dostaliśmy, przeczy samej sobie - mówi mecenas Anna Drobek, która reprezentuje panią Luizę, kobietę, która w listopadzie 2013 roku musiała urodzić martwe dziecko. Podczas badania KTR lekarze nie zauważyli, że płód był martwy.
Z pierwszej części opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Warszawie wynika, że personel medyczny dopuścił się błędu medycznego. Zaraz dalej czytamy jednak, że medycy nie mieli wpływu na błąd, który doprowadził do zgonu nienarodzonego dziecka.
- Zażądaliśmy dodatkowej opinii, bo z tej, którą właśnie otrzymaliśmy, nic nie wynika. Prokuratura dopuściła opinię uzupełniającą - dodaje mecenas Drobek. Dodatkową wykona również Zakład Medycyny Sądowej UM w Warszawie.
I to jeszcze nie jest koniec. Mecenas Drobek wystąpiła do świebodzińskiego szpitala z żądaniem 90 tys. zł odszkodowania dla pani Luizy. Ma to być zadośćuczynienie za śmierć dziecka i poród martwego płodu. - Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi, w związku z tym występujemy na drogę sądową – zapowiada adwokat. Świebodziński szpital zostanie pozwany na drodze cywilnej.
Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi, w związku z tym występujemy na drogę sądową
Dlaczego śledztwo tak potwornie długo trwa? - W sprawach tego typu, a zwłaszcza, gdy w tle mamy podejrzenie zawinionego błędu lekarskiego, prokurator zmuszony jest zasięgać wiedzy specjalistycznej u biegłych medyków - tłumaczy Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy zielonogórskiej prokuratury okręgowej. - Najczęściej są to placówki medyczne o statusie uniwersyteckim z uwagi na konieczność zapewnienia opiniowania przez najbardziej doświadczonych w praktyce i teorii fachowców.
W tej sprawie prokurator powołał biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. W połowie 2014 roku. I czekał na wydanie opinii do kwietnia 2016 roku. I sami przyznają, że to stanowczo zbyt długo. Co się stało, że trzeba było czekać ponad dwa lata? Jak tłumaczą w AM za sprawą... remontu, który prowadzony był w placówce warszawskiej. Jak przyznają prawnicy sami są - delikatnie mówiąc - zaskoczeni takimi wyjaśnieniami. To między innymi z tego powodu świebodziński prokurator musiał zawiesić postępowanie w sprawie pani Luizy do czasu ustania przeszkód do jego prowadzenia. Okazuje się jednak, że przyjście opinii niewiele zmieniło.
- Rzeczywiście nadesłana opinia biegłych była tak dla prokuratora prowadzącego śledztwo, jak i dla pełnomocnika pokrzywdzonej niejasna i niespójna - dodaje Fąfera. - Prokurator zmuszony był więc wystąpić z dodatkowymi pytaniami do tych samych biegłych o złożenie opinii uzupełniającej. Prokurator wyznaczył jednocześnie termin nieprzekraczalny do końca bieżącego roku.
Tymczasem do prokuratur coraz częściej trafiają sprawy, w których zachodzi podejrzenie popełnienia popełnienia błędu lekarskiego. W okręgowych wyznaczono nawet prokuratorów, którzy zajmują się koordynacją lub prowadzeniem właśnie postępowań w sprawach o błędy medyczne. Kilka takich śledztw jest obecnie prowadzonych zielonogórskiej prokuraturze. Jednak nie każda sprawa, w tle której występuje zdarzenie na terenie placówki medycznej, traktowane jest jako błąd medyczny. O tym, a bardziej o kierunku prowadzonego śledztwa, decydować właśnie będzie wyznaczony prokurator specjalizujący się w tych sprawach...
A opinie biegłych? Obie strony procesów uważają, że to prawdziwe wąskie gardło, gdyż na opinie biegłych kilku specjalności czeka się latami...
Mimo prób nie udało nam się uzyskać stanowiska w sprawie świebodzińskiej lecznicy.