Urodziny Mroczy smutne, choć działo się dużo...
Dwa dni bawiono się przy ul. Łąkowej. Okazją 623-lecie Mroczy.
W nocy z soboty na niedzielę Adrian Zieliński walczyć miał w Rio o kolejny olimpijski medal. Dlatego imprezę z okazji urodzin Mroczy zaplanowano właśnie w miniony weekend. By mieszkańcy cieszyć się mogli wspólnie nie tylko z urodzin miasta, ale i ze startu mroteckich sztangistów na igrzyskach olimpijskich.
Z kibicowania w weekend braciom Zielińskim nic nie wyszło. Nie ma czego świętować, z czego się cieszyć. To zaważyło na atmosferze tegorocznych Dni Mroczy, które rozpoczęły się w sobotnie popołudnie, a zakończyły w niedzielny wieczór. Choć organizatorzy dołożyli starań, by atrakcji nie zabrakło, było trochę smutno, a i frekwencja nie do końca dopisała.
Najlepiej bawiły się dzieci. Oprócz wesołego miasteczka przygotowano dla nich konkursy i zabawy. Wyzwaniem był m.in. konkurs wiedzy o gminie Mrocza. Okazało się, że młodzi mroczanie sporo wiedzą o mieście i okolicach. A pytano np. o najstarszy kościół, nazwę parku krajobrazowego, który leży na terenie gminy, herb Mroczy, liczbę osiedli, czy też wiek miasteczka.
Zainteresowanie wzbudziły pokazy w wykonaniu karateków, sporo też działo się na scenie. W sobotę posłuchać można było m.in. szantów (Marcin Białczyk) i bluesa ( zagrał zespół „Widok na bluesa” w międzynarodowym składzie). Na finał wystąpiła jeszcze Lari Lu, wokalistka związana swego czasu z grupą Varius Manx. W niedzielę też było muzycznie ( zagrał big band z Mroczy, zaśpiewał Matteo Mazuucca z zespołem), ale i kabaretowo.
Na placu przy ul. Łąkowej stanęły stoiska z różnościami. Nie zabrakło pań z KGW Mrocza, które tym razem serwowały gofry i kawę.