Urszula Dąbrowska: Białostoczanie lubią stare domy. I chcą je chronić
Rozmowa z Urszulą Dąbrowską, pomysłodawczynią akcji "Na ratunek starym domom".
Za nami już cztery spacery historyczne w ramach projektu „Na ratunek starym domom”, gdzie właśnie chcecie zwrócić uwagę na potrzebę ochrony dawnego historycznego Białegostoku. Na opowieści o dawnych białostockich czasach, starych budynkach i ludziach niegdyś w nich mieszkających oraz – po prostu – o historii Białegostoku za każdym razem przychodzi około setki osób! Nie zaskoczyła was trochę tak wielka popularność tych waszych działań?
No trochę zaskoczyła… Oczywiście, wiedziałam, że w Białymstoku są miłośnicy starych domów. I miałam nadzieję, że nasz projekt do nich trafi, że znajdą się ludzie, którzy będą chcieli razem z nami próbować uratować konkretne białostockie domy, zdawałoby się już skazane na zapomnienie. Jednak fakt – odzew białostoczan jest naprawdę dużo większy niż przewidywaliśmy w najśmielszych marzeniach. Ale wysoka frekwencja na spacerach to jedno, a drugie to to, ile osób w ogóle wie o naszych działaniach. W Białymstoku mówi się o projekcie. Posty w mediach społecznościowych docierają do tysięcy osób
Cieszy to, że komentarze są przeważnie bardzo przychylne, choć oczywiście zdarzają się głosy osób, które kwestionują potrzebę zachowywania tych starych pamiątek materialnych, jakimi są właśnie stare budynki, drewniane czy murowane.
Ale większość komentujących jest na tak?
Tak. Bardzo dużo słyszymy głosów, że mówienie o starych domach, zwracanie na nie uwagi, jest potrzebne: na taki projekt czekaliśmy, nie dajmy zniszczyć tych domów, one muszą zostać… Te domy kojarzą się białostoczanom z takim trwaniem naszego miasta. One są symbolami, wspomnieniami: tędy przechodziłam z babcią, to pamiętam z dzieciństwa. Te domy budują ciągłość pokoleniową, historyczną. Ludzie też uważają, że są po prostu ładne, że są wyjątkowe, że są takim znakiem rozpoznawczym Białegostoku, że tworzą charakter miasta.
Skąd pomysł na ten projekt „Na ratunek starym domom”?
Ja i moja rodzina mieszkamy właśnie w takim starym domu, w centrum miasta. Podjęliśmy duży wysiłek, żeby taki przedwojenny dom doprowadzić do dobrego stanu, ale jednocześnie, żeby panowały tu współczesne warunki. Przyznam szczerze, że nie zamieniłabym naszego domu na żaden inny. Po prostu mieszka się tu wygodnie i ma swoją historię. Jednak mimo że mieszkamy w historycznej dzielnicy pełnej jeszcze takich pięknych domów, to wokół cały czas coś się zmienia. Tuż obok, przy niskiej starej zabudowie, wyrasta nam nagle ogromny siedmiopiętrowy blok. Zupełnie tu nie pasuje i buduje frustrację u nas, starych mieszkańców, bo nagle 5 metrów od granicy działki wyrasta betonowa ściana, a z ostatnich pięter sypią się do ogródka pety. Mamy wrażenie, że pozwalając na taką budowę, nikt nie liczył się z dawnymi mieszkańcami, specyfiką i historią tego miejsca. To przykład z mojego osiedla, ale takich historii jest przecież w Białymstoku mnóstwo. Wiele osób to frustruje, zwłaszcza gdy okazuje się, że spłonął kolejny stary dom. Ot spłonął sobie. Zaraz pojawiają się komentarze sugerujące, że to dlatego, że stał na atrakcyjnych terenach inwestycyjnych. Rośnie podejrzliwość i nieufność. Po każdym takim pożarze w facebookowych witrynach dotyczących historii naszego miasta podnosi się mnóstwo głosów: dlaczego nie chronimy tych pięknych domów? Pomyślałam sobie, że dość mam już czytania tych żalów w internecie. Znalazłam sojuszników, koalicję „Na ratunek starym domom” tworzy dziewięć organizacji: NGO i grupy nieformalne, większość z dużym autorytetem. Chcieliśmy zrobić coś, co zintegrowałoby te osoby, którym zależy na tym, żeby te budynki zostały. Chcielibyśmy znaleźć sposób, by pokazać wyraźnie nasze stanowisko, naszą obywatelską niezgodę na to, co dzieje się z historyczną zabudową miasta, pokazać, że chcemy rozmów, konsultacji na ten temat, możliwości wyrażenia własnego zdania.
Białystok. Na Ratunek starym domom. Historyczne spacery z gawędą o ludziach i budynkach [ZDJĘCIA]
W grupie siła?
Tak, to prawda, grupa ma większą siłę przebicia. Uważamy, że czas, by miasto podjęło prawdziwy dialog i zadeklarowało, jakie ma plany, jeśli chodzi o urbanistykę czy ochronę dawnej zabudowy. Oczywiście, to są skomplikowane procedury, a ewentualne remonty wymagają mnóstwa pieniędzy. Wiemy, że nawet w koalicji nie mielibyśmy szans, by temu podołać – i organizacyjnie, i finansowo. Chcemy po prostu wywołać dyskusję, zwrócić uwagę na problem i zasugerować urzędnikom, które domy są dla białostoczan szczególnie ważne.
Z pomocą chętnych białostoczan wybraliście 13 starych białostockich domów – niezamieszkanych, ale należących do miasta. Czyli takich, w których teoretycznie coś mogłoby się zacząć dziać, coś można by zorganizować, wyremontować je i na przykład przekazać organizacjom. Odbyły się konsultacje z mieszkańcami, którzy opowiadali o swoich pomysłach na zagospodarowanie tych domów. Teraz za nami spacery historyczne. Co dalej?
Jeszcze wcześniej Wiesław Wróbel przygotował kwerendy historyczne, a Krzysztof Kulesza techniczne ekspertyzy. To taka podbudowa do tych rozmów: co dalej? W przypadku naszego projektu trudno mówić o namacalnych korzyściach, bo nie mamy pieniędzy, by zrobić remonty tych domów. Ideą naszego projektu jest zwrócenie uwagi na problem, na to, że te historyczne – niektóre nawet zabytkowe - domy cały czas jeszcze tu są. I pilnowanie, by nie zostały zniszczone, zresztą obowiązkiem włodarzy miasta jest dbać o materialne dziedzictwo, czyli też starą architekturę. Trzeba też oddać sprawiedliwość, że niektóre zabytki miasto zrewitalizowało z dużą starannością i pieczołowitością, np. domy przy Wiktorii czy Mazowieckiej. To cieszy, że tak wielu białostoczan myśli podobnie. Gdy mieliśmy rozmawiać o pomysłach na zagospodarowanie leżącego na Skorupach dawnego dworu Herbstów, na konsultacje przyszło kilkadziesiąt osób. Zgłaszali pomysły, a później dopominali się, żebyśmy nie zostawiali tej sprawy tylko na etapie konsultacji społecznych, byśmy pilnowali, by dwór został objęty jakąś ochroną. To pokazuje, że historia jest bliska wielu mieszkańcom, którym zależy, by to miejsce ocalało. Zresztą dzięki projektowi dowiedzieliśmy się o wielu pasjonatach, którzy robią wszystko, by historyczny Białystok ocalał. Ludzie opowiadali nam, jak wielkim sentymentem darzą te domy, pokazywali pamiątki. Jeden starszy pan ma w domu lampy, krzesła, ozdoby, naczynia. Zbiera to od lat i chciałby je pokazywać, wyeksponować. Świetnym miejscem do tego wydawałby się właśnie dwór Herbstów. Ten dom chcieliby zagospodarować też artyści, mogłaby tam powstać kawiarnia prowadzona przez osoby z niepełnosprawnością.. Postanowiliśmy więc zgłosić wniosek do budżetu obywatelskiego na remont tego budynku. Nie może tego zrobić organizacja, więc wystąpił z nim mieszkaniec Skorup - Piotrek Znaniecki, który udziela się w naszej koalicji. Mamy nadzieję, że takie konkretne ruchy faktycznie doprowadzą do tego, że dwór zostanie odnowiony.
Na te 13 domów, które wybraliście do projektu, nie było żadnych planów. Dziś sytuacja nieco się już zmieniła…
Już w trakcie projektu okazało się, że na trzy domy jest już plan. Przy Wiktorii 9 będzie rodzinny dom dziecka, przy ul. Waryńskiego 7 mają być usługi – nic więcej na razie nie wiemy. Remont już się rozpoczął i zaraz w pierwszych jego dniach na klatce schodowej odkryto malowidła ścienne z przełomu XIX i XX wieku. Budynek przy ul. Sienkiewicza 26 a z kolei zostanie przekazany fundacji Spe Salvi, która m.in. pomaga osobom bezdomnym. Z drugiej strony słynny dom żelazko przy ul. Mazowieckiej, na który tak wiele osób zwraca uwagę, został wystawiony do sprzedaży. Zobaczymy, co się z nim stanie…
Jakie jeszcze działania czekają nas w ramach projektu?
Ostatni spacer historyczny już za nami. A kolejna impreza już 4 czerwca. To będzie projekcja zdjęć Augustisa na kamienicy przy Sobieskiego 22. Pokażemy około 300 zdjęć, chcemy, by stworzyły jakąś opowieść o Białymstoku widzianym oczami przedwojennego fotografa. 11 czerwca zapraszamy na potańcówkę przy dworze Herbstów. Spróbujemy tak to przygotować, by pokazać walory podwórka i możliwości całej posesji. 25 czerwca planujemy piknik kulinarny przy ul. Młynowej 2. Spotkanie ma być wielokulturowe, ale skupione głównie na tradycji żydowskiej, bo Młynowa przed wojną była przecież taką żydowską ulicą. Piknik przygotuje Alessia di Donato, białostocka blogerka kulinarna, która ściśle współpracuje z Muzeum Polin. Na 2 lipca z kolei przygotowujemy instalację Ewy Chacianowskiej. Artystka w okna kamienicy przy ul. Słonimskiej 15 wstawi zdjęcia dawnych mieszkańców. To będą zdjęcia soczewkowe, które dadzą złudzenie ruchu. Tak więc przechodząc pod oknami tej kamienicy, możemy mieć wrażenie, że nadal ktoś tam mieszka, dzieje się jakieś życie…
Wiem, że wielu białostoczan czeka na finał projektu – czyli plebiscyt.
Planujemy ogłosić go na początku października. Zachęcamy wszystkich białostoczan do oddawania głosu na te domy, które ich zdaniem wymagają natychmiastowej interwencji. Chcemy stworzyć taką listę rankingową, których następnie przedstawimy miastu. To będzie – mamy nadzieję – taka podpowiedź dla urbanistów, że białostoczanie uważają, że ten dom w pierwszej kolejności należałoby ochronić, odbudować, że to dla nich ważne, bo bez tych domów miasto będzie tracić tożsamość i pamięć.
Projekt „Na ratunek starym domom” ma promować wartość dawnej zabudowy Białegostoku i uwrażliwić na jej piękno mieszkańców miasta.. ma zaangażować mieszkańców Białegostoku w działania polegające na promocji starej, głównie drewnianej, architektury miasta. W rezultacie autorzy projektu chcą objąć „obywatelską” ochroną 13 zabytkowych domów na terenie Białegostoku.
Koalicję tworzy dziewięć organizacji:
- Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych;
- Fundacja Dom; Koło naukowe SKN Mała Architektura z Politechniki Białostockiej;
- Fundacja Laboratorium Badań i Działań Społecznych „SocLab”;
- Fundacja Teatr Latarnia;
- Białystok subiektywnie, grupa przewodników PTTK;
- Kronika Białostocka, fanpage skupiający białostoczan zainteresowanych historią miasta;
- Stowarzyszenie Edukacji Kulturalnej Widok;
- Stowarzyszenie Arteko.