Urząd Miasta Łodzi nie zgodził się na zamianę mieszkań przez dwie rodziny
Dwie rodziny chciały zamienić się mieszkaniami. Jednej zależało na niższych opłatach i wyższym komforcie, a druga chciała mieszkać blisko córki, aby pomagać jej w opiece nad dziećmi. Urząd nie zgodził się na zamianę. Zdaniem radnego Marcina Zalewskiego rodziny spełniały wszelkie wymogi, a decyzję urzędników uznał za kuriozalną.
Andżelika Jatczak mieszka z mężem i trójką dzieci przy ul. Rewolucji 1905 r. Ma piec węglowy. Na opał wydaje 700-800 zł miesięcznie w sezonie grzewczym. Ogrzewa tylko dwa pokoje, a i tak temperatura powietrza sięga zaledwie 21 stopni Celsjusza. Płaci czynsz 640 zł plus koszt energii elektrycznej. Nie stać jej na ponoszenie tak dużych kosztów, bo jedynym żywicielem rodziny jest jej mąż. Jedno z dzieci stale choruje. Jest pod opieką pulmonologa i alergologa. Chciała zamienić mieszkanie z centralnym ogrzewaniem gazowym, które byłoby tańsze w użytkowaniu. Takie mieszkanie ma Elżbieta Leszczyńska przy Strzelców Kaniowskich.
- Chciałam zamienić mieszkanie, bo córka mieszka w tym budynku przy ul. Rewolucji 1905 r. Córka ma dwoje małych dzieci. Gdy z jednym musi pójść do lekarza, to muszę przyjechać, żeby zająć się drugim. Po co mam jeździć przez pół miasta, skoro mogę być bliżej córki i pomagać. Jestem w stanie założyć centralne ogrzewanie we własnym zakresie po zamianie mieszkania. Mogę później to mieszkanie wykupić. Spełniam wymogi, ale miasto nie pozwala na zamianę mieszkań - narzeka Elżbieta Leszczyńska.
Dlaczego UMŁ nie chce dopuścić do zamiany mieszkań?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień