Urzędnicy marnują publiczne pieniądze, kontrolując Ubera

Czytaj dalej
Fot. Fot. UBER
Piotr Drabik

Urzędnicy marnują publiczne pieniądze, kontrolując Ubera

Piotr Drabik

ROZMOWA. - Z moich rozmów z prawnikami wynika, że działania krakowskich urzędników są ewidentnym przekroczeniem ich uprawnień. Jednocześnie nie zajmują się taksówkarzami naciągającymi turystów - mówi KACPER WINIARCZYK, dyrektor generalny Ubera w Polsce.

- Jak pan się czuje jako szef firmy zarabiającej spore pieniądze na luce w polskim prawie?

- Nie zarabiamy na luce prawnej, ale zgadzamy się, że im szybciej rynek zostanie uporządkowany, tym lepiej dla wszystkich działających na nim podmiotów. Po medialnych publikacjach i poselskich interpelacjach, pojawiła się chęć uregulowania tych przepisów przez urzędników Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. To ważne, żeby stworzyć takie ramy prawne, które zabezpieczą interesy konsumentów, państwa i przedsiębiorców. Przepisy powinny rozwiązywać nie tylko problemy dnia codziennego. Obserwujemy, że społeczeństwa zachodnie odchodzą od posiadania własnego samochodu, co będzie się przekładać na coraz większą ilość wspólnych przejazdów. Nie tylko w ramach systemów takich jak Uber, ale również transportu miejskiego, współdzielenia przejazdów czy samochodów elektrycznych.

- Przypomnijmy, że rząd proponuje wprowadzenie licencji dla pośredników w przewozie osób, która będzie wymagana m.in. od Ubera. Czy państwa firma podporządkuje się takim regulacjom?

- Na razie trudno mówić o konkretnych propozycjach. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zamieściło na swojej stronie internetowej bardzo ogólne założenia, mieszczące się na kartce samoprzylepnej. A diabeł tkwi w szczegółach. Dopiero, jak urzędnicy zaproponuje projekt zmian w przepisach, będziemy w stanie odnieść się do niego w ramach konsultacji społecznych. Są takie rynki w Europie, gdzie wprowadzono definicję pośrednika przewozu np. w Londynie. Tam Uber posiada odpowiednią licencję, który nakłada różnego rodzaju obowiązki, jak weryfikacja dokumentów o kierowcach. W zamian za to pośrednik otrzymuje określone przywileje. Taki system nie jest nam obcy, możemy się do niego przystosować. Natomiast wszystko zależy od tego, co konkretnie znajdzie się w ministerialnym projekcie. A szczegółów brak.

- Uber w Polsce działa od trzech lat, a w Krakowie od 2015 r. W tym czasie ta amerykańska firma przyniosła milionowe zyski. Jaka część z tych pieniędzy została w naszym kraju?

- Lwia część przychodu zostaje w kraju. 75 proc. opłaty za przejazd trafia bezpośrednio na konta kierowców w Polsce i oni mają obowiązek w pełni rozliczyć się z fiskusem. Po każdym przejeździe wystawiana jest faktura z odpowiednimi danymi. Sprawdzamy również, czy kierowcy z nami współpracujący, mają założone działalności gospodarcze lub współpracują ze spółkami, biorącymi na siebie obowiązki skarbowe. Ponieważ płatności u nas są bezgotówkowe, nie ma możliwości, żeby te pieniądze nie zostały opodatkowane. Urząd Skarbowy może w prosty sposób sprawdzić, czy podatek za usługę przejazdową został zapłacony. My w Polsce mamy zarejestrowaną spółkę Uber Poland z ograniczoną odpowiedzialnością oraz drugą dla naszego Centrum Usług Biznesowych w Krakowie. Nad Wisłą inwestujemy duże pieniądze - 40 mln zł wydaliśmy na budowę centrum obsługi rynków Europy Środkowej, Bliskiego Wschodu i Afryki z ponad 200 pracownikami. Ten plan na pewno zostanie przekroczony, bo do końca roku zatrudnimy ponad 400 osób, przez co wartość inwestycji jeszcze wzrośnie. Z drugiej strony ponosimy w Polsce wydatki reklamowe i rozwojowe. Te działania również są objęte opodatkowaniem.

- Ilu kierowców Ubera mamy w Krakowie?

- Nie dzielimy się konkretnymi statystykami w tym zakresie. Jednak dynamika wzrostu jest bardzo wysoka.

- Kilka tysięcy?

- To nie są jeszcze tak wysokie liczby, proszę też pamiętać, że współpraca z Uberem charakteryzuje się często sezonowością. W ciągu 12 miesięcy zanotowaliśmy wzrost liczby kierowców o 100 proc.

- Co to za ludzie?

- O statystycznym kierowcy Ubera ciężko powiedzieć. To bardzo zróżnicowana grupa. Przekrój wiekowy jest olbrzymi, od 21 lat (minimalny wiek, jaki wymagamy od kierowców) po nawet 60- i 70-latków. Czasami zastrzegamy sobie prawo do wymagania dodatkowych badań medycznych od starszych kierowców. Różni ich sposób, w jaki współpracują z Uberem - część z nich traktuje to zajęcie jako dodatkowe, dla innych jest to główne źródło przychodu.

- Jak informuje Uber, jednym z głównych kryteriów współpracy z kierowcami jest przedstawienie oświadczenia o niekaralności. Tymczasem według informacji krakowskich urzędników, co najmniej dwóch kierowców Ubera kursowało po ulicach z prawomocnymi wyrokami na koncie. Jak to możliwe?

- To insynuacje jednego z urzędników krakowskiego magistratu. Po informacjach medialnych na ten temat, przeprowadziliśmy audyt wszystkich złożonych nam zaświadczeń o niekaralności w Krakowie. Nie stwierdziliśmy żadnych uchybień. Oprócz tego zgodnie z deklaracją urzędnika, który ujawnił te informacje, zwróciliśmy się do niego z prośbą o podanie danych tych kierowców. Otrzymaliśmy odpowiedź odmowną. Nasze ostatnie pismo w tej sprawie do Urzędu Miasta Krakowa z końca kwietnia jeszcze nie doczekało się odpowiedzi.

- Spór pomiędzy krakowskimi urzędnikami a Uberem zaognia się. Sprawy dotyczące kierowców trafiły na wokandę. Dlaczego państwa zdaniem urzędnicy nie mogą kontrolować kierowców Ubera?

- Trudno mówić o większej liczbie urzędników czy bardziej zakrojonej akcji. Tak naprawdę to osobista wendetta jednego z urzędników Wydział Ewidencji Pojazdów i Kierowców UMK. On usiłuje zaangażować w ten proceder jak największą liczbę służb np. policję i inspekcję transportu drogowego. Kilka razy sąd przychylił się do linii obrońców kierowców współpracujących z Uberem, że urzędnicy magistratu nie mają prawa prowadzenia takich kontroli.

- Bo?

- Nie mają podstaw prawnych. Te kontrole zostały przeprowadzone niezgodnie z procedurami. Owszem, zapadały wyroki sądowe skazujące kierowców Ubera za brak licencji, ale są one nieprawomocne. Kierowcy się od tych wyroków odwołują i z tego co wiem, są gotowi iść z tymi sprawami nawet do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Z moich rozmów z prawnikami wynika, że działania krakowskich urzędników są ewidentnym przekroczeniem ich uprawnień. Urzędnicy marnują publiczne pieniądze, bo koszty zamówionych przez nich przejazdów na platformie Uber idą w setki, a nawet tysięcy złotych. To dziesiątki godzin pracy urzędników poza magistratem, więc zapewne są im wypłacane nadgodziny. A to nie są służby powołane do takich kontroli. Co ciekawe, koncentrują się one praktycznie tylko na kierowcach współpracujących z naszą firmą. Jednocześnie nie zajmują się taksówkarzami naciągającymi turystów, używającymi tzw. dopalaczy do liczników (na te i inne nieprawidłowości zwróciło w marcu uwagę Ministerstwo Rozwoju). Nie chronią najbardziej wrażliwych na przekręty grup, a skupiają się na niechlubnej polskiej tradycji urzędniczego tępienia przedsiębiorczości.

- Czy kierowcy współpracujący z Uberem mogą liczyć na pomoc prawników, jeśli ich sprawa trafia do sądu?

- Otrzymują wszelkie wsparcie z naszej strony.

- Czyli jak zapadnie skazujący wyrok prawomocny na kierowcę Ubera, firma też jest skłonna zapłacić ewentualną karę finansową?

- Na razie takich wyroków nie było. Nie będziemy mówić o hipotetycznych sytuacjach. Natomiast nie zostawimy na pewno kierowcy w takiej sytuacji bez wsparcia. Jeżeli kierowca decyduje się nie wchodzić na drogę sądową również otrzymuje od nas pełne wsparcie.

- Może znacznie taniej dla Ubera byłoby podjąć ze środowiskiem taksówkarzy jakąś współpracę?

- Ona się toczy, ale na indywidualnym poziomie. Około 17 proc. kierowców z nami współpracujących to czynni lub byli taksówkarze. Jak pokazują badania przeprowadzone przez Rzeczpospolitą z jedną z sondażowni gospodarczych, branża taksówkarska nie popadła w recesję, od kiedy Uber pojawił się w Polsce, wręcz przeciwnie - firmy są w dobrej lub bardzo dobrej kondycji finansowej. Co więcej prawie we wszystkich miastach, gdzie jesteśmy obecni, co roku rośnie liczba wydawanych licencji taksówkarskich. Cała branża przewozowa rośnie, bo ludzie przesiadają się z własnych samochodów do wspólnych środków transportu.

- Jednak o żadnych związkach zawodowych w Uberze nie ma mowy.

- One ze względów prawnych nie mogą być założone, ponieważ współpracujemy z przedsiębiorcami. Jesteśmy otwarci na dialog ze społecznością kierowców tak, żeby byli zadowoleni ze współpracy z nami. Im więcej oni zarabiają, tym my mamy większe zyski. To wszystko jest ze sobą powiązane. Ponadto widzimy sporą szansę w elektromobilności, którą również rozwija administracja publiczna i samorządy. Chcemy być częścią tego projektu.

WIDEO: Nowe logo Balic - trójkąty zamiast dmuchawców

Źródło: dziennikpolski24.pl

Piotr Drabik

Komentarze

7
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

jarek

Złotousty Winiarczyk opowiada, jaką cudowną firmą jest UBer. Płaci podatki, kierowcy są uczciwi i uśmiechnięci, a Polska rozwija się cudownie dzięki takim cudownym byznesom. Panie Winiarczyk, nawet w ZSRR nie było takiej zakłamanej propagandy.
Pana firma nie podaje liczby kierowców bo wtedy łatwo policzyć ilu jest zarejestrowanych a ilu pracuje w realu. Pana firma nawet nie jest zarejestrowana w Polsce i nieustannie wykazuje same straty. Cały wasz interes opiera się na wykorzystywaniu rozpaczliwie biednych ludzi, którzy są ściągani tu ze wschodniej Europy i Azji. Ci ludzie pracują za marne grosze po 12 godzin na dobę. Niektórzy nawet nie mają prawa jazdy ale pośrednicy załatwiają im ukraińskie dokumenty "korespondencyjnie". Te pana 75 proc. nie dostają kierowcy tylko gangi pośredników, ściągających tych ludzi do pracy. Od tego musi pan odliczyć pieniądze, które muszą płacić za samochód, mieszkanie i prowizje pośrednika. Który z pana hinduskich kierowców ma zarejestrowaną działalność? Niech pan nie będzie śmieszny. Co wpisują w EKD - kierowca rikszy?! Który z pana ukraińskich kierowców ma umowę o pracę i płaci zus? Pana firma żyje z krzywdy i wyzysku tych biednych ludzi, którzy jadą do Polski w poszukiwaniu lepszego życia. Pana pasażerowie mają tego świadomość i nie kochają pana firmy. Jeśli jednak mają kurs w cenie biletu autobusowego to trudno się dziwić, że wybierają UBera. Tym bardziej, że pasażerami są głównie studenci i ludzie o niskich dochodach. Dlatego w kraju, gdzie pielęgniarki muszą głodować by otrzymać godne uposażenie, pana firma może rozwijać tzw. działalność, łamiąc prawo i wciskając ludziom ciemnotę. Premier Orban przepędził was w jeden dzień i tego życzę Polsce.

Lidzia

i tyle sporów wokół tego ubera - po co? Gospodarka Polska nam się rozwija a to ważna informacja :)

myniek

Jak dla mnie to tutaj wszystko jest jasno przedstawione. Popieram działalność UBERA

Alex

Krótko i na temat odpowiedz na kazdy zarzut. Biedny redaktor nie mial do czego wiecej sie przyczepic :) super

Dyrektor Ubera to autorytet w swojej sprawie?

krakowianin

Karać firmę Uber ile wlezie. Niestety karani są kierowcy którzy chcą dorobić. A cwany Uber tylko doi ich oraz nasze Państwo.

Na szczęście kierowców spółpracujących z Uberem z miesiąca na miesiąc ubywa. Stawki za jakie jeżdżą są żenująca małe, i jeszcze 9 tyś mandatu od ITD wisi nad głową.

Makaron

Sedzia TK twierdzi, ze Rzad nie toleruje gejow a mimo to ich nie sciga za pomoca policji... swiat sie oburza. A pan Wiesiek z krakowskiego magistratu i jemu podobni inspiruja i buduja atmosfere do atakow kwasem... a Prezydent milczy... żalpeel

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2025 Polska Press Sp. z o.o.

Dokonywanie zwielokrotnień w celu eksploracji tekstu i danych, w tym systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z niniejszej strony internetowej, w tym ze znajdujących się na niej publikacji, przy użyciu oprogramowania lub innego zautomatyzowanego systemu („screen scraping”/„web scraping”) lub w inny sposób, w szczególności do szkolenia systemów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji (AI), bez wyraźnej zgody Polska Press Sp. z o.o. w Warszawie jest niedozwolone. Zastrzeżenie to nie ma zastosowania do sytuacji, w których treści, dane lub informacje są wykorzystywane w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe. Szczegółowe informacje na temat zastrzeżenia dostępne są tutaj.