Pojawiają się u fryzjera, złotnika czy szklarza. Wyglądają na przeciętnych klientów dopóki nie wyjmą służbowej legitymacji. Potem zaczyna się sprawdzanie dokumentów, ważenie towaru i kontrola czystości. Tak w naszym interesie działają m.in. w Inspekcji Handlowej.
Udowodnienie, że ktoś działa nieuczciwie, czasami bywa trudne. Mimo skarg klientów, trudno go przyłapać na gorącym uczynku. Wówczas pozostaje tylko tzw. zakup kontrolowany dotyczący zarówno towarów, jak i usług.
- Mieliśmy informację, że w jednym z salonów fryzjerskich nie są dezynfekowane narzędzia, a właścicielka jest na bakier z higieną. Aby to potwierdzić lub wykluczyć, trzeba było działać pod przykrywką - opowiada Wiesława Szatkowska, dyrektorka Inspekcji Handlowej w Toruniu. - Jedna z koleżanek, w ramach obowiązków służbowych, odwiedziła ten salon jako klientka. Zarzuty się potwierdziły.
Toruńscy inspektorzy wcielali się w różne role. Kiedy klienci skarżyli się na zakład szklarski, zamawiali tam szybę na wymiar. Kiedy ktoś zakwestionował wagę biżuterii u jednego z jubilerów, dokonali zakupu kontrolowanego, a potem dokładnie sprawdzili wagę precjozów. Normalną rzeczą jest też sprawdzanie, czy sprzedawcy nie oszukują odważając kawałek sera czy kiełbasy i wydając resztę w drobnych.
Jak wyglądają kontrole Inspekcji Handlowej? Jakie nieprawidłowości są wykrywane najczęściej? - o tym m.in. przeczytasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień