Urzędnik łapie Ubera. Sąd nie chce go karać
Kierowcy podszywający się pod taksówkarzy mogą czuć się coraz bardziej bezkarnie. Sąd w Krakowie nie chce wszczynać procesów przeciwko nim.
Sąd Okręgowy w Krakowie uznał wczoraj w dwóch sprawach, że Urząd Miasta Krakowa nie ma prawa kierować do sądu wniosku o ukaranie kierowcy Ubera przyłapanego na jeździe bez licencji taksówkarskiej. To wyroki prawomocne, co oznacza, że nielegalni konkurenci tradycyjnych taksówek mogą czuć się coraz bardziej bezkarni.
PRZECZYTAJ KOMENTARZ GRZEGORZA SKOWRONA: W sprawie Ubera brakuje determinacji
Wojna między tradycyjnymi taksówkarzami a przewoźnikami korzystającymi z aplikacji internetowej trwa już od 3 lat. Uberowcy mogą zaproponować pasażerom niższe ceny m.in. dlatego, że jeżdżą bez licencji i kas fiskalnych. Przed wakacjami doszło nawet do oblewania kwasem aut przewoźników przez taksówkarza.
Krakowskie sądy nie pomagają w zakończeniu tej wojny. Najbardziej zaskakuje niekonsekwencja w ich postanowieniach. Na przykład 15 spraw przeciwko uberowcom zakończyło się wyrokami nakazowymi, od których kie- rowcy nie wnieśli sprzeciwu. Skazani za brak licencji musieli zapłacić od 500 zł do 2000 zł kary. W tych przypadkach sądy uznawały, że Urząd Miasta może kierować do sądu wnioski o ukaranie przewoźników.
Wczoraj jednak sędziowie dwukrotnie stwierdzili, że urząd nie może kierować spraw nielegalnych przewoźników przed wymiar sprawiedliwości, ponieważ powinien ich ukarać w trybie postępowania administracyjnego. Sęk jednak w tym, że kary w takim trybie może wydawać jedynie Inspekcja Transportu Drogowego. A to właśnie Urząd Miasta prowadzi najwięcej kontroli skierowanych przeciwko nieuczciwym przewoźnikom.
CZYTAJ TAKŻE: W Polsce nie ma mocnego na Ubera
- Te postanowienia mocno mnie zaskoczyły. Wyroki są różne, mimo że dotyczą identycznych spraw - mówi Wiesław Szanduła, główny specjalista ds. transportu licencjonowanego Wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców krakowskiego magistratu.
Z wczorajszych postanowień cieszy się Magdalena Szulc, rzecznik Ubera. - Oddalenie zażalenia prezydenta miasta wyraźnie wskazuje, że kontrole prowadzone przez urzędników miejskich z Krakowa nie są zgodne z przepisami. Wczorajsza decyzja Sądu Okręgowego w Krakowie to wielki sukces krakowskich kierowców - podkreśla Magdalena Szulc.
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa już od kilku lat pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który ma rozwiązać m.in. problem z Uberem. Miesiąc temu projekt został wpisany do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów. Wśród proponowanych zmian jest m.in. ustanowienie licencji na pośrednictwo przy przewozie osób dla takich firm jak Uber.
Taksówkarze kontra uberowcy
Taksówkarze, ci z taksometrami i licencjami, to starzy wyjadacze, którzy nie tolerują konkurencji. Nie tylko tej działającej nielegalnie. Kierowcy Ubera to z kolei zazwyczaj młodzi ludzie, którzy szukają sposobu na szybki zarobek. Nie przejmują się tym, że ich działalność jest na bakier z prawem. Tak w skrócie można przedstawić strony konfliktu, który od miesięcy toczy się na krakowskich ulicach.
Do eskalacji przemocy doszło w maju tego roku. Awantura między krakowskimi kierowcami skończyła się już nie tylko na wyzwiskach. Samochód kierowcy Ubera został oblany kwasem, a opony auta pocięto. Sprawa trafiła do sądu.
Amerykańska firma rozpoczęła działalność w Polsce trzy lata temu. Kierowcy szczególnie upodobali sobie Kraków, głównie ze względu na dużą liczbę turystów.
Podobnie jak w innych krajach pojawienie się tanich przewoźników na ulicach wywołało protesty taksówkarzy. Nie podoba im się to, że kierowcą Ubera może zostać każdy, kto ma samochód. Nie musi jednak posiadać m.in. licencji taksówkarskiej ani kasy fiskalnej. Aby korzystać z tego typu przewozu, trzeba jedynie zainstalować na telefonie aplikację. Dlatego też przewoźnik jest znacznie tańszy od zwykłych taksówek, a więc stanowi ogromną konkurencję.
W Polsce usługi innowacyjnej firmy cieszą się dużą popularnością. Nasz kraj jest trzecim pod względem wielkości rynkiem w Unii Europejskiej dla tej firmy.
Taksówkarze mają jednak zupełnie inne zdanie co do innowacyjności Ubera.
- Firma zdobywa rynek nie dlatego, że jest innowacyjna. Rozwiązania internetowe są od dawna stosowane w polskich korporacjach taksówkowych, jak np. aplikacja „Itaxi”. Problemem jest to, że przewoźnik omija kosztowne regulacje, do których przestrzegania zmuszeni są taksówkarze. Stąd niższe koszty, a więc i cena dla klienta - mówi krakowski taksówkarz.
Konkurencja w postaci tanich przewozów doprowadziła do protestów w wielu krajach Europy. We Francji taksówkarze wyszli na ulicę. W ramach walki z „dziką konkurencją” starli się nawet z policją.
W Krakowie kierowcy taksówek nieformalnie zrzeszeni w „GAP Grupa Antyprzewozowa” prowokują przewoźników Ubera, zamawiając u nich kursy pod komisariaty. Tam blokują ich samochody, a potem wzywają policję. Tak zwane „ujęcia obywatelskie” mają na celu wykazanie, że uberowcy łamią prawo, jeżdżąc m.in. bez licencji i kasy fiskalnej.
Członkowie „GAP” twierdzą, że stanowią naturalną samoobronę taksówkarzy. Na Facebooku chwalą się efektami swoich akcji.
Konflikt od początku działalności Ubera próbują rozwiązać kolejne rządy. Najnowszy pomysł ma Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Projekt ustawy przewiduje, że wszyscy świadczący usługi przewozu będą musieli posiadać licencję.
Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa, tłumaczy, że chodzi mu głównie o zrównanie szans wszystkich podmiotów, które zajmują się przewozem pasażerów. Taksówkarz spełnia wiele obowiązków. Nie może konkurować z przewoźnikiem, który tych rygorów nie musi przestrzegać.
Podobne regulacje wprowadzono już w Danii. Po wejściu w życie przepisów nakazujących posiadanie przez przewoźników m.in. liczników przejechanych kilometrów Uber wycofał się z działalności w tym kraju.
WIDEO: Dlaczego warto dbać o środowisko?
Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news