Z dr hab. Sławomirem Steinbornem, profesorem Uniwersytetu Gdańskiego rozmawia Szymon Zięba.
Sejm uchwalił ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa. „Święty i nienaruszalny” trójpodział władzy, jak o nim się niegdyś mówiło - jest w Polsce zagrożony?
W tej chwili trudno jeszcze powiedzieć jak będzie to wyglądać w praktyce, jednak zarówno znaczne zwiększenie wpływu polityków na wybór sędziów jak i wygaszenie obecnej kadencji KRS stanowi zaburzenie trójpodziału władzy, co może mieć negatywne skutki dla niezawisłości sędziowskiej. Stanowisko Trybunału Konstytucyjnego na ten temat jest - moim zdaniem - mocno wątpliwe. Niemniej nawet wadliwe przepisy, w ostatecznym rozrachunku, mogą być stosowane w sposób nie niosący zagrożenia dla praworządności.
Czyli liczy Pan na to, że sędziowie, jakkolwiek by nie zostali wybrani, nie będą się poddawali ewentualnym naciskom.
Sędzia, jak każdy w swoim zawodzie, buduje swoją ścieżkę kariery i chciałby pokonywać kolejne szczeble sądownictwa. Ryzyko, o którym wspomniałem na początku, dotyczy także pokusy, że w sytuacjach rozstrzygania w sprawach, np. kontrowersyjnych politycznie sędziemu „zadrży ręka” i pojawi się dylemat - czy wydać wyrok zgodny z własnym sumieniem, czy zgodny z oczekiwaniem polityków. Jestem jednak pewien, że środowisko sędziowskie w zdecydowanej większości będzie kierować się misją pełnionej funkcji.
Mówi się także o ryzyku zabetonowania obecnych zmian. Ewentualna zmiana władzy może nie chcieć „oddać” narzędzia wpływu na wymiar sprawiedliwości.
Tak, to również jest niebezpieczne zjawisko. Polityka ma tendencje do tego, aby obejmować kontrolą różne ośrodki sprawowania władzy. Także poprzednia większość rządząca odrzucała postulaty środowisk prawniczych i organizacji pozarządowych zmierzające do „odpolitycznienia” wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Im mniejsza bariera dzieląca sądownictwo od polityki, tym gorzej dla wymiaru sprawiedliwości.