Uwaga na trujące kanie! 10 osób trafiło do Kliniki Ostrych Zatruć
Dziesięcioro łodzian trafiło w ciągu ostatniego tygodnia do Kliniki Ostrych Zatruć z powodu zatrucia pokarmowego po spożyciu kani. Wczoraj przyjęto tam starszą kobietę, ale wśród pacjentów były osoby w różnym wieku. Jak wynika z wywiadu lekarskiego, wszystkie spożyte przez pacjentów kanie była zebrane w Łodzi, ale w różnych rejonach miasta.
Grzyby są produktem łatwo się psującym. Od momentu zebrania powinno się je spożyć w ciągu 48 godzin. Wszystkie grzyby są ciężkostrawne i dlatego z ich spożywania powinny zrezygnować osoby, które cierpią z powodu chorób układu pokarmowego. Panierowanie i smażenie dodatkowo nasila ich niekorzystne oddziaływanie na przewód pokarmowy. Również osoby przyjmujące leki - zdaniem dietetyków - z jedzenia grzybów powinny zrezygnować, bowiem zawarte w nich enzymy mogą wchodzi w reakcje z substancjami leczniczymi.
- Dziwne, bo sam jadłem w tym roku kanie i nic mi się po nich złego nie działo - mówi dr Jacek Rzepecki, toksykolog. - W przypadku zatruć grzybami zawsze się boimy, czy pacjent nie zjadł przypadkiem muchomora. Ale jeśli chodzi o tych pacjentów, to taką ewentualność wykluczyliśmy.
Pacjenci, którzy trafili do kliniki, mieli typowe dolegliwości ze strony układu pokarmowego - biegunkę i wymioty, które utrzymywały się przez kilka dni. Mieli również - co w tej sytuacji było niecodzienne - niewielkie podrażnienie wątroby i trzustki.
- Po spożyciu grzybów jadalnych nie powinno coś takiego się zdarzyć - dodaje doktor.
Pacjenci po zatruciu na oddziale spędzają po kilka dni. Do domu są wypisywani, gdy stabilizują się normy wątrobowe.
Zatruciami po spożyciu czubajek kani (bo tak nazywa się popularna kania) nie jest zdziwiona Zofia Rudnicka, grzy-boznawca pracujący w sanepidzie przy ul. Wodnej 40. Od dwóch tygodni łodzianie przynoszą jej do oceny zebrane grzyby, bo kań - jak mówi - jest wysyp. Raz jadła smażoną czubajkę kanię, więc jest przekonana, że jest ona nie tylko ciężkostrawna, ale też nie da się je do końca dobrze usmażyć.
- Obserwuję, że nawet osoby, które, jak twierdzą, znają się na grzybach, zbierają i spożywają czubajkę czerwieniejącą. Jest to odmiana, która w dawnych atlasach grzybów uznawana była za jadalną, a w najnowszych jest w kategorii grzybów niejadalnych. Od popularnej kani różni się tylko tym, że gdy delikatnie uciśniemy kapelusz lub trzon grzyba, to one lekko się zaczerwienią - opowiada Zofia Rudnicka. - Do grzybów niejadalnych zaliczono ją po tym, jak odnotowano liczne zatrucia, na szczęście nie śmiertelne, które miały miejsce po zjedzeniu grzybów tej odmiany.