Uważaj na te zabawki! Są tanie, ale bez certyfikatów. Mogą być groźne dla dziecka
Z portali azjatyckich płynie do Europy i Polski coraz większa fala produktów, wśród nich są też zabawki. Wielu z nas wybierając niższą cenę, przymyka oko na brak oznaczeń. A to może być niebezpieczne.
Kupiłam zabawki na dwóch portalach pośredniczących w zakupach z chińskimi sprzedawcami. Jedne na mniejszym - polskim, a inne na jednym z największych - międzynarodowym. Pierwsze zamówienie złożyłam w połowie lutego. Z pięciu zakupionych rzeczy do dzisiaj dotarły cztery zabawki. Każda wysłana przez China Post w oddzielnej torebce. Białej z zewnątrz, od środka czarnej.
Dwie zabawki były lepiej zabezpieczone. Gitara w dodatkowe pudełko, a drewniane klocki-układanka - w folię bąbelkową. Co jednak nie uchroniło tych ostatnich przed lekkim pęknięciem bardzo cienkiej podstawy z drewnianej listewki. Udało się to skleić w domu.
Pozostałe dwie zabawki - spadające kulki i magnetyczny labirynt - były tylko w dodatkowych cienkich foliowych opakowaniach, które to nie zabezpieczyły labiryntu przed uszkodzeniem. Coś w transporcie przebiło obudowę, a z części kulek wewnątrz poodpadała farba. Pęknięcie umożliwia wypadanie odkruszonej farby i kulek na zewnątrz.
Zrobiłam więc e-mailowo reklamację do pośrednika, załączając zdjęcia uszkodzenia. Już po kilkunastu minutach uznano, że jest zasadna, jednak... „Napraw dokonuje producent, który swoją siedzibę ma w Azji. Aby dokonać naprawy, należy odesłać do niego produkt. Możemy udostępnić adres i pośredniczyć w kontakcie” - odpisało mi biuro obsługi klienta (BOK). Pośrednik zaznaczył też, że jeśli nie zdecyduję się na odesłanie produktu, to proponują mi 15 procent rabatu na kolejne zakupy.
Więcej o niebezpiecznych zabawakch z Chin przeczytasz w dalszej części artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień