O tym, czy uzależnienie od telefonów komórkowych, laptopów i internetu, może być niebezpieczne i jak można mu zapobiegać rozmawiamy z Markiem Sochackim, kierownikiem Przychodni Uzależnień w Kielcach.
Dostrzega pan plagę uzależnienia dzieci, młodzieży oraz ludzi starszych od komórek, laptopów, internetu?
Do naszej poradni zgłasza się coraz więcej rodziców, którzy nie mogą sobie poradzić ze swoimi dotkniętymi tym problemem dziećmi. Były przypadki pobicia matek przez kilkunastoletnie dzieci, którym rodzicielki chciały odebrać komórki. Takie osoby reagują podobną agresją, jak alkoholik, któremu zabiera się butelkę.
Spustoszenia, jakie nadużywanie nowych technologii czynią w mózgach ludzi, już zostały zauważone na świecie?
Tak, do wielu amerykańskich szkół nie można wnosić telefonów komórkowych, również parlament francuski przyjął ustawę, która wprowadza zakaz używania komórek w szkołach i na uniwersytetach. To bardzo mądre posunięcie, czekamy na podobne decyzje ze strony naszej minister edukacji.
Rodzice zdają sobie sprawę z tego, co ich czeka?
Niestety, nie. Proszę zobaczyć, co dzieje się w autobusach, pociągach, w domach. Wszyscy od najmniejszego do największego mają nosy wlepione w komórki. Nie ma rozmów, wymiany myśli. Specjaliści uważają, że dzieci do siódmego roku życia nie powinny mieć styczności z komórkami. Wtedy rozwija się język, wyobraźnia, a wpatrywanie się w ekran tabletu czy komórki to wszystko zubaża.
Co można zrobić, żeby dzieci, młodzież, a nawet ludzie starsi nie popadli w takie uzależnienie?
Trzeba określić, ile czasu można spędzać w internecie w danej rodzinie. Myślę, że najdłużej dwie godziny dziennie, a w tygodniu należałoby zrobić sobie jeden dzień bez telefonu komórkowego. Gdy dostrzeżemy, że takie ograniczenia powodują u nas objawy abstynencyjne, złość, rozdrażnienie, niepokój, niemożność skoncentrowania się na czymkolwiek, to oznacza, że już mamy problem.