Valentyna Nestsiaruk, szczypiornistka Eurobudu JKS-u Jarosław: Medal? Wszystko może się jeszcze wydarzyć
Valentyna Nestsiaruk, rozgrywająca Eurobudu JKS-u Jarosław, opowiada nie tylko o środowym zaległym meczu PGNiG Superligi Kobiet z Ruchem Chorzów, ale też o zmianach, przejściach z COVID-19 oraz godzeniu roli młodej mamy i zawodowego sportowca.
W sobotę wygrałyście pierwszy raz w tym sezonie, ze Startem w Elblągu. Wszystko już wraca na dobre tory?
Mamy nadzieję, dlatego tak ciężko pracujemy. Przeżyłyśmy ciężki okres i jestem dumna, że się podniosłyśmy z kolan. Poczułyśmy już smak wygranej i jestem przekonana, że będziemy piąć się w ligowej tabeli.
„Zmiana trenera, potem dopadł nas covid, byłyśmy trochę poharatane” – mówiła ostatnio Sylwia Matuszczyk. Macie już te złe chwile za sobą?
Wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze. Zmiana trenera, zwłaszcza w takim momencie, to coś bardzo ciężkiego dla zespołu. Były już wypracowane pewne schematy, a tu przychodzi inny trener, taki o 180 stopni inny, z odmiennym zdaniem o piłce ręcznej. Trzeba było niejako od nowa nauczyć się grać i jeszcze nadrobić przygotowanie fizyczne.
I zaraz potem kornawirus. Już w meczu z Piotrcovią było widać, że większość zespołu jest chora. Na szczęście to już za nami i robimy formę niejako od początku.
Przed wami szalenie ważny mecz z Ruchem Chorzów. Inny wynik niż wygrana będzie sensacją.
Na pewno nie zlekceważymy rywalek. Podejdziemy ambitnie, na 110 procent, bo z każdym szukamy punktów.
W sobotę zaczynacie rundę rewanżową od starcia z pani byłym klubem – Perłą Lublin…
Częstotliwość spotkań wzrosła, bo mieliśmy dwa zaległe. My zawsze skupiamy się na najbliższym rywalu, więc najpierw Ruch, potem Lublin, Koszalin – czyli bardzo wymagające zespoły – i tak dalej. Na ten moment nasze głowy zaprząta jednak tylko środowy mecz.
Przed sezonem celem klubu był medal. Czy to realne po tym słabym starcie?
Oczywiście, to dopiero początek sezonu. Gdy nas dopadł koronawirus myślałyśmy: „dlaczego my, przecież i tak mamy ciężko”. Na ten moment już kilka zespołów przeszło ten ciężki okres, innym tego nie życzę, ale przecież wszystko może się jeszcze wydarzyć.
W pierwszej rundzie większość spotkań grałyśmy na wyjazdach, teraz więcej meczów u nas i na pewno postawimy się mocniej.
Od trzech miesięcy gra pani w Jarosławiu. Jak się udało zaaklimatyzować? Podoba się miasto?
Powiem szczerze, że mieszkam w Rzeszowie, ale jarosławskim Rynkiem – mimo remontu – jestem zachwycona. Jest dobry klimat dla piłki ręcznej i szkoda, że nie możemy grać z kibicami, bo hala słynęła z dopingu i chciałabym go poczuć.
Jak radzi sobie młoda mama i jednocześnie zawodowy sportowiec?
Potrzebne jest dużo cierpliwości, elastyczności i pracy. Świat obrócił mi się do góry nogami, ale bardzo się cieszę. Myślę, że każda mama mnie rozumie. Zresztą tatusiowie też (uśmiech).
***
Początek meczu Eurobud JKS – Ruch w środę o 18. Transmisja na zobacz.tv