W 2014 Centrum Leczenia Oparzeń miało pełne ręce roboty
Otwarcie lądowiska dla helikopterów a wcześniej nowego skrzydła szpitala, a przy tym zajęcie pierwszego miejsca w rankingu szpitali zabiegowych, monospecjalistycznych bez onkologicznych w Polsce – tak w skrócie można podsumować rok 2014 w Centrum Leczenia Oparzeń.
Siemianowickie Centrum Leczenia Oparzeń to wiodący ośrodek w Polsce, leczący urazy oparzeniowe, ich następstwa oraz rany przewlekłe prowadzi ciągłe działania zmierzające do zwiększenia efektywności i skuteczności udzielania pomocy osobom w stanach nagłego zagrożenia zdrowia lub życia. Stosowane nowoczesne metody leczenia m.in. hiperbaria tlenowa, hodowle komórkowe, system terapii podciśnieniem (VAC), planimetria, wymagają jednak adekwatnych do potrzeb modernizacji i rozbudowy infrastruktury technicznej.
Inwestycje są więc dla Centrum działaniem, których efekty są już widoczne w osiąganej skuteczności leczenia i zwiększania dostępności dla poszkodowanych z obszaru całego kraju (katastrofa w kopalni Mysłowice-Wesoła).
W 2014r. zakończono ostatni etap rozbudowy szpitala - na dachu nowego budynku Centrum Leczenia Oparzeń otwarto lądowisko dla śmigłowców sanitarnych.
Wcześniej w ramach rozbudowy obiektu szpitalnego powstało nowe skrzydło, które zostało dobudowane do istniejącego budynku.
W oddanym do użytkowania nowym, spełniającym najwyższe standardy budynku znalazła się m.in. Izba Przyjęć z podjazdem dla karetek, Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Blok Operacyjny. - Nowoczesna i dostosowana do standardów oraz wymogów infrastruktura lądowiska wpłynie na zwiększenie skuteczności funkcjonowania lotniczych służb ratownictwa medycznego, co pozwoli na skrócenie czasu dotarcia z miejsca zdarzenia oraz zwiększenie zasięgu oddziaływania.
Poprawa infrastruktury technicznej pozwoli na podniesienie standardu oraz zwiększenie efektywności udzielania pomocy osobom w stanach zagrożenia życia i zdrowia ludzkiego – stwierdza Tomasz Gajerski, Zastępca Dyrektora ds. Ekonomicznych w CLO.
Otwarcie lądowiska zbiegło się z nadaniem Centrum Leczenia Oparzeń imienia dr Stanisława Sakiela, twórcy „oparzeniówki” jak i ojca leczenia oparzeń nie tylko w Siemianowicach, ale w całej Polsce. Jak przyznał dyrektor CLO Mariusz Nowak, otwarcie lądowiska zbiegło się z jednym z najbardziej tragicznych wypadków w polskim górnictwie. Na początku października w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do wybuchu metanu. W wypadku było 31 poszkodowanych górników, z czego 18 od razu trafiło do Centrum Leczenia Oparzeń. Niestety, czterech z nich – w ekstremalnie ciężkich stanach - zmarło w trakcie leczenia. - W momencie, kiedy dotarła informacja o tragedii w Mysłowicach, nastąpiła pełna mobilizacja i cały personel medyczny, lekarze i pielęgniarki, natychmiast stawił się w szpitalu – wspomina dr Piotr Wróblewski, lekarz CLO.
Poza personelem CLO przy leczeniu poparzonych górników pracowało też wielu konsultantów m.in. z zakresu pulmonologii, okulistyki, neurologii, laryngologii jak również chirurgii ogólnej, plastycznej czy ortopedycznej. Niestety w czterech przypadkach ich walka o życie okazała się bezskuteczna.
– Medycyna to nie jest matematyka. Niestety, u tych osób, które zmarły, mieliśmy do czynienia nie tylko z ciężkim oparzeniem skóry, ale też dróg oddechowych – mówi dr Wróblewski dodając, że w tym przypadku lekarze mieli do czynienia z dwoma czynnikami o wysokim stopniu śmiertelności.
W poprzednich latach również zdarzały się masowe wypadki na kopalniach, przez które w „oparzeniówce” następowała pełna mobilizacja. Tak było choćby przy wypadku w kopalni Halemba, gdzie zginęły 23 osoby, czy w kopalni Bielszowice, gdzie rannych zostało 17 górników.
Przy wypadku w kopalni Mysłowice-Wesoła wyszła przy okazji sprawa braku rozliczeń nadwykonań świadczeń medycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia w nagłych przypadkach takich właśnie jak ubiegłoroczna tragedia. CLO miało ok. 3 mln zł nadwykonań za dotychczas zrealizowane świadczenia medyczne. Szpital doszedł w tej kwestii do porozumienia z NFZ jeszcze w październiku. Jednak całkowita wartość rozliczenia środków finansowych z tytułu nadwykonań związanych
z ratowaniem ciężkich oparzeń nastąpi w trakcie rozliczenia umów z NFZ w styczniu 2015r.
Poza wypadkiem w Mysłowicach w Centrum Leczenia Oparzeń przez cały rok podejmowano leczenie setek pacjentów. Przypadki, jakie trafiały do siemianowickiego szpitala, były bardzo różne – od wypadków w kopalniach czy hutach, poprzez oparzenia płomieniami, elektryczne, gorącym metalem czy… kretem – niestety ludzie ciągle zapominają, że to bardzo groźny preparat chemiczny – rozkłada ręce dr Wróblewski.
W wielu przypadkach lekarze musieli skorzystać z hodowli keratynocytów i fibroblastów (komórek naturalnych skóry). Jak zaznaczył dr Wróblewski, w każdym miesiącu tego roku kilkukrotnie rozpoczynano hodowlę skóry potrzebnej do przeszczepu. Jeśli zapadała decyzja o tym, aby rozpoczynać taką procedurę, to między innymi dlatego, że pacjenci mieli oparzone co najmniej 50 procent powierzchni ciała. Zdarzało się niestety też tak, że pacjent, dla którego zakładano hodowlę, nie dożywał jej ukończenia (hodowla skóry trwa trzy tygodnie) - wyjaśnia dr Wróblewski.
Co w kolejnych latach czeka CLO? Przede wszystkim trwają starania o stworzenie Wieloośrodkowego Zintegrowanego Instytutu Diagnostyki i Leczenia Ran Przewlekłych Jednostek Opieki Zdrowotnej Województwa Śląskiego, które obejmie Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich oraz kilka szpitali, które znajdują się na terenie województwa śląskiego. Przedmiotowy projekt znalazł się w Kontrakcie Terytorialnym do realizacji z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2014-2020. Ponadto CLO będzie realizowało projekt „Innowacyjne materiały
i metody w leczeniu trudno gojących się ran”.