Zerwane dachy, połamane drzewa, zniszczone samochody i groby na cmentarzu - w Beskidach szacują straty po halnym. Huraganowe wiatry wiały z prędkością nawet 160 km/h.
Wyjątkowe trudne dni mają za sobą mieszkańcy Beskidów - wiejący nawet 134 km/h w porywach halny z łatwością powalał drzewa, zrywał dachy i niszczył samochody. Wczoraj do groźnego zdarzenia spowodowanego silnym wiatrem doszło w Bielsku-Białej tuż przed 6.00 - na ul. Piastowskiej w rejonie skrzyżowania z ul. Karłowicza drzewo runęło na nadjeżdżającą lancię i autobus PKS. Jedna osoba została ranna.
- Topola runęła na samochód osobowy. Kierowca autobusu starał się uniknąć zderzenia i gwałtownie zahamował. W efekcie hamowania jeden z pasażerów autobusu stracił równowagę i zranił się w głowę - wyjaśnia kpt. Patrycja Pokrzywa z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bielsku-Białej. Droga była całkowicie zablokowana przez ok. godzinę.
Bielscy strażacy od niedzielnego popołudnia, od godz. 17.00, do dnia wczorajszego odnotowali blisko 900 zdarzeń związanych z wichurą. Wczoraj od rana pracowali m.in. przy ul. Cechowej w centrum miasta, gdzie zabezpieczali zerwany poniedziałkowej nocy dach na budynku kamienicy w sąsiedztwie Galerii Sfera.
- Gdy zawiało, to dach otworzył się, jak puszka konserwy. Podwinęło tę blachę mocno - mówił jeden z mieszkańców ul. Cechowej.
Blachę z dachu budynku zerwało także przy ul. Leszczyńskiej, a przy ul. Cygańskiej drzewo wraz z słupem energetycznym spadło na toyotę.
W dalszej części:
- Gdzie wiatr zerwał dachy
- Co się stało w Cygańskim Lesie
- O co apelują urzędnicy
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień