W Chorzowie jak w Nowym Jorku?
Gdybym napisał, że najsłynniejszy park miejski świata można śmiało postawić obok naszego Parku Śląskiego w jednym rzędzie i na tym skończył, czytelnik potraktowałby mnie jako niespełna rozumu. Ale będę pisał dalej. Więc dajcie mi szansę...
Kiedy w 1853 roku władze pęczniejącej amerykańskiej metropolii podjęły decyzję o budowie gigantycznego parku miejskiego, architektura Manhattanu już wtedy była imponująca, a to dopiero przymiarka do złotej ery Nowego Jorku. Miarka, ale Karol w tym czasie zaczynał karierę organisty w Pielgrzymowicach, a Katowice nie otrzymały jeszcze praw miejskich (!!!).
Epoka industrialna w Ameryce trwała w najlepsze, elektrownie, pompownie, gazownie i stocznie buchały parą, ogniem i prądem. Decyzja zapadła i pośród najzwyklejszych nieużytków, łąk, bagnisk, pozostałości puszczy, która porastała wyspę podbitą przez holenderskich kupców, a także głazów narzutowych i polodowcowych form skalnych, zaczął rodzić się najsłynniejszy park miejski świata. Wtedy jeszcze zwykły park na peryferiach. Dość powiedzieć, że jeszcze kilkadziesiąt lat od powstania pasło się na nim bydło. Central Park powstał pomiędzy kamiennym miastem, które już za kolejne 50 lat miało być sercem świata a małą, murzyńską wioską, Harlemem, który dziś jest jedną z alternatywnych dzielnic miasta. Szybko stał się najbardziej atrakcyjną okolicą do zamieszkania. Pod koniec XIX wieku modne były przejażdżki bryczkami po zielonych płucach NYC, organizowane przez bogatych nowojorskich mieszczan. Bliżej naszych czasów apartamenty z widokiem na Central Park osiedlali najbogatsi i najsłynniejsi ludzie. Od Johna Lennona i Yoko Ono, którzy cieszyli się życiem blisko zachodniego krańca parku po Toma Hilfigera, którego apartament u południowych granic parku z tarasem widokowym niedawno próbowano sprzedać za niebagatelne 85 milionów dolarów.
Budowa Central Parku nie zawsze była łatwa. Czasami szła "jak po grudzie"
Park powstawał ponad 15 lat. Był budowany przez armię robotników, być może również emigrantów z Europy Wschodniej, być może nawet tych, którzy rozpoczynając swoją odyseję w Mysłowicach przez Hamburg i Bremę docierali do nowej "Ziemi Obiecanej". W tym czasie na polach pomiędzy ówczesnymi Katowicami a Królewską Hutą triumfy święciły huty i kopalnie oraz rolnicze nieużytki, bo w przeciwieństwie do okolic Starego Chorzowa, enklawy rolniczej Śląska, tu gleby płowe i bielicowe nigdy nie spełniały podobnej roli. Już pod koniec XIX wieku teren ten zaczynał przypominać księżycowy krajobraz, do którego przyłożyła się ludzka ręka. W istocie był to największy antropogeniczny, poprzemysłowy teren na terenie ówczesnego organizmu rodzącej się górnośląskiej konurbacji. On był skazany prędzej czy później na rekultywację. Termin, którego jednak ówcześni nie znali.
Archiwalne ryciny pierwszych lat parku
Gdy Manhattan zaczął piąć się do góry, w Nowym Jorku powstawały pierwsze wysokościowce Ameryki, do przestrzeni miejskiej zaczął wkraczać niesamowity styl Art Deco, miasto już mocno parło, ku północy. Dziś od wschodu i zachodu Central Park oblewają dwie dzielnice, powstałe w tym okresie. Park zaczął być "enklawą" pośród niezwykle zurbanizowanych terenów East i West Side. Gdy stoimy na mostku Bridge i podnosimy wzrok, nad drzewami pojawia się amfiteatralna fasada wieżowców z betonu, szkła, stali. Trochę podobnie, gdy z Parku Śląskiego zerkamy w kierunku południowo-zachodnim, zliczymy kilkanaście piętrzących się filarów Osiedla Tysiąclecia.
W przypadku jednego i drugiego parku przestrzeń może być dylematem. Bo jak zaplanować spacer? Jak chłonąć taką przestrzeń? Jak poczuć całą tę krainę w ciągu jednego dnia. W Parku Śląskim zazwyczaj zaczniemy spacer od pomnika, w Central Parku najlepiej robić to spod Hotelu Grand Plaza i maszerować w kierunku Arsenału i drewnianego Dairy.
Podobieństwa i różnice z WPKiW
Budowę WPKiW zainicjował na posiedzeniu komitetu wojewódzkiego gen. Jerzy Ziętek. To jego dzieło życia
Nasz park, pomimo że 100 lat później, w skali swoich czasów był pionierską inwestycją w skali świata. I być może bardziej wymagającą niż Central Park. Ten, przypomnijmy powstał na terenach naturalnych, wyzwaniem było, wkomponowanie go w miasto, ale w czasach, które dopiero nadchodziły. Park Śląski musiał zmienić krajobraz i tak już drastycznie zmieniony przez człowieka wcześniej. Było to więc nadanie nie drugiego, a trzeciego życia tym terenom.
Do dziś to w skali Europy największa pomyślnie zakończona próba przywrócenia do życia zdewastowanego przez przemysł środowiska naturalnego. Do trójkąta pomiędzy trzema miastami zwieziono aż pół miliona metrów sześciennych ziemi. Ponad 3 miliony przemieszczono, tworząc wzniesienia lub zasypując bagniska. W Central Parku raczej nie pokuszono się o zmianę kształtu powierzchni parku.
Gdy pobawimy się konwencją i spróbujemy zabawy w stylu "Ślązak w Central Parku" jesteśmy w stanie odnaleźć sporo podobieństw pomiędzy tymi światami. Tymi oczywistymi wydają się ogrody zoologiczne. Nasz, jeden z najsłynniejszych w Polsce i ten nowojorski, dużo mniejszy niż zoo na Bronksie, ale rozsławiony przez słynną animację "Madagaskar". W Central Parku wbrew obiegowym opiniom nie ma lunaparku, są za to sceny, w których wystawia się teatralne widowiska, podobnie jak i u nas na Polach Marsowych. Central Park jest areną wielu małych zmagań sportowych, od meczów baseballa po zawody frisbee. Ta sama dyscyplina dość popularna stała się na wolnych przestrzeniach Parku Śląskiego.
WPKiW objął tereny nieużytków i poprzemysłowe odludzia w trójkącie pomiędzy Chorzowem, Siemianowicami a Katowicami (Stalinogrodem)
Budynki i architektura użyteczna doskonale spełniają swoją rolę w jednym i drugim przypadku, a tu może i na korzyść dawnego WPKiW, gdzie miano kultowych zdobyły restauracje, takie jak Parkowa czy Przystań. Na sobotnio-niedzielne koncerty przy Przystani przychodziły tłumy. W kawiarni podawano pyszne lody i ciasta, a w restauracji - sznycle po wiedeńsku, gicz cielęcą i oczywiście rolady z modrą kapustą. Okolica tętniła życiem: po wodzie pływał statek i kajaki, przy brzegu spacerowali zakochani, wieczorami rozpoczynały się niezapomniane dancingi. Poza tym przez lata restauracja była jednym z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w parku, idealnym na wesela, bankiety, studniówki i imprezy okolicznościowe. W Central Parku postawiono na wypoczynek w plenerze, tłumy można tylko spotkać w restauracji Loeb Boathouse przy stylowej przystani dla turystycznych łódek. Tu kręcił sceny swoich znanych filmów Woody Allen, tu można też zlokalizować sporo fotografii Marylin Monroe. Central Park nie ma tak imponującej bryły jak Planetarium Śląskie czy Kapelusz, ale ma gmach najważniejszego nowojorskiego muzeum czyli Metropolitan Museum od Art. Nie ma może stadionu (choć ten nie jest dla nas już chlubą) ani kąpieliska, za to olbrzymie sztuczne jezioro - The Lake i ogród botaniczny Conservatory Garden, którego u nas namiastką może być tylko Rosarium. A tuż obok imponującej Fontanny Bethseda (po prawej) możemy usadowić nasz klasycyzujący Taneczny Krąg. Może to uproszczenie, ale przynajmniej nie bardzo dalekie.
Pomimo, że Central Park to architektura francuska i angielska a WPKiW socrealizm. I tu, i tu szukano klasycznych form quasi-antycznych
Na pewno jednak jeden i drugi park tworzy swoisty świat w świecie i wyraźnie odcina się od gęstej urbanistyki miasta na obrzeżach. Niestety, o ile w Central Parku nie można nawet podnieść ręki na jeden hektar ziemi i od 100 lat niezmiennie nie zabiera się parkowi terenów, o tyle polityka developerska i prawa rynku były w stanie "oskubać" nasz park o przynajmniej kilkanaście hektarów terenów.
Choć można się spierać, który park miejski jest największym na świecie. Z uwagi na to czy powstał wtedy, gdy już istniało miasto, czy wcześniej. Czy powstał w granicach miasta czy dopiero miasto do niego "dokleiło się", gdy się rozbudowywało, czy może wręcz nie jest parkiem a przemodelowanym terenem leśnym czy dawnymi terenami łowieckimi. Jeśli brać pod uwagę pierwszy czynnik to Park Śląsk w istocie jest największym w Europie.
Boleję tylko, że nasz park nigdy nie spełnił takich prawdziwych "wielkomiejskich" funkcji. Nie jest atrakcyjnym miejscem na godzinną przerwę w pracy, zwłaszcza dla jegomościa pod kołnierzykiem i krawatem, dla młodych, by spotkać się tu na dwie godziny po szkole, dla rodzin i osób aktywnych już bardziej. Czy to wina złej komunikacji? Odległości?
By poleżeć na trawie w Central Parku mieszkaniec dalekiego Brooklynu potrzebuje 20 minut metrem. Mieszkaniec Zabrza wyprawę do Parku Śląskiego widzi w perspektywie męczącej prawie godzinnej podróży, czasami z przesiadkami. I niestety ma rację
NAJWIĘKSZE PARKI MIEJSKIE NA ŚWIECIE:
- Park Śląski, Katowice, Chorzów - 550 ha (kiedyś 660 ha)
- Phoenix Park, Dublin - 710 ha
- Central Park, Nowy Jork - ha
- Park leśny Myślęcinek - 830 ha
- Paryż, Lasek Buloński - 846 ha
- Richmond Park, Londyn - 955 ha
- Casa del Campo, Madryt - 1700 ha