„W dzień witali nas serdecznie, w nocy do nas strzelali...” Pułkownik Grzegorz Kaliciak w Szamotułach
Wojciech Jagielski w „Modlitwie o deszcz” pisał: "Kurz jest kolorem i zapachem Afganistanu." To prawda? – pytam pułkownika Grzegorza Kaliciaka. – Tak, jest absolutnie wszędzie. Wygląda inaczej, niż u nas. To pył, który wdziera się w każdy zakamarek. I pozostaje w pamięci. Na zawsze – odpowiada. Płk Grzegorz Kaliciak był gościem w Zespole Szkół nr 3 w Szamotułach.

Chwilę wcześniej pułkownik Grzegorz Kaliciak zakończył spotkanie z uczniami Zespołu Szkół nr 3 w Szamotułach. I oni pytali. Bo wobec historii człowieka, który całe swoje zawodowe życie poświęcił służbie wojskowej, a świszczące kule wielokrotnie tworzyły obraz jego pracy na misjach, nikt nie mógł przejść obojętnie.
Przez blisko 1,5 godziny w szkolnej auli panowała absolutna cisza. Z minuty na minutę uczniowie coraz bardziej wsłuchiwali się w opowieści pułkownika Kaliciaka.
Mówił niemalże bez emocji. O tym czym są misje, o zespole stresu pourazowego, z którym zmagają się żołnierze, o wyjazdach na Bliski Wschód i wydarzeniu, które na stałe wpisało się w jego życie.
Płk Grzegorz Kaliciak 14 lat temu, na początku kwietnia 2004, kierował obroną ratusza w Karbali w Iraku. Wielokrotnie wyjeżdżał na misje wojskowe poza granicami kraju.
Historię obrony ratusza w irackiej Karbali młodzież znała już z filmu Krzysztofa Łukaszewicza. Ale dopiero relacja naocznego świadka – uczestnika tamtych zdarzeń urealniła opowieść dużego ekranu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień