W Ełku zadziałały hasła: każdy inny to zagrożenie dla nas [rozmowa]
- To kompletna bzdura łączyć bijatykę ze skutkiem śmiertelnym z terroryzmem - mówi prof. Daniel Boćkowski, specjalista ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu w Białymstoku.
Zaskoczyła pana skala zamieszek po zabójstwie w Ełku?
Choć zabrzmi to kasandrycznie - to nie. Poziom napięcia w społeczeństwie związany z coraz ostrzejszą grą polityczną, polaryzacja postaw, strach przed „obcymi”, niedawny atak w Berlinie oraz doświadczenia z innych tego typu incydentów, w tym zeszłoroczne zamieszki przed jednym z białostockich komisariatów - pokazują, że niezwykle łatwo doprowadzić do przesilenia, zwłaszcza kiedy przy pomocy mediów społecznościowych i telefonów komórkowych skrzykują się osoby chętne do ludowego wymierzania sprawiedliwości i brania sprawy w swoje ręce.
W internecie zaczęła krążyć informacja, że w naszym kraju są już terroryści. I to oni zaatakowali Polaka w Ełku. Chuligaństwo zaczęliśmy łączyć z terroryzmem?
Ciekawe, kto i w jakim celu takie informacje kolportował? Komu zależało na tym, by sprowokować jeszcze ostrzejsze wystąpienia i bez wątpienia skierować je wobec mieszkających w naszym kraju osób pochodzących w Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu? Świadomie nie używam tu określenia „pochodzenia arabskiego” lub „muzułmanów”, gdyż jest to określenie ułatwiające prowokowanie odpowiedzialności zbiorowej. Jest kompletną bzdurą łączyć bijatykę ze skutkiem śmiertelnym z terroryzmem! To, że nasz kraj jest nadal miejscem, gdzie nie dochodzi do aktów terrorystycznych o podłożu islamistycznym jest najlepszym dowodem na to, że mieszkający tu obcokrajowcy w zdecydowanej większości są wolni od jakichkolwiek skrajności. Natomiast stosowanie odpowiedzialności zbiorowej i ostracyzmu może się stać pośrednią przyczyną narastania radykalizacji, wykluczenia i chęci odwetu.
Czy przemoc wobec obcokrajowców zacznie się nasilać teraz w całym kraju? Pojawiają się kolejne informacje o atakach na zagraniczne lokale.
Nie możemy tego wykluczyć. Wystarczy zerknąć do internetu, żeby zobaczyć, jak wielka jest fala nienawiści, hejtu i zwykłego chamstwa. Pokazywane w mediach materiały sprawiają, że różne środowiska czują się uprawnione do działania. „Wróg” jest łatwy do określenia, rozpoznawalny, a na dodatek łatwo go połączyć w jedno z odmienianym przez przypadki terroryzmem islamskim. Tym samym uważający się za „prawdziwych Polaków i patriotów” osobnicy chcą na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Do tego dochodzą skandaliczne wypowiedzi różnych działaczy środowisk narodowych podsycające jeszcze całe napięcie.
Naprawdę niewiele trzeba, by znów pobito kogoś na ulicy z powodu złego odcienia skóry. Przykład „dnia bez kebaba”, czy też niedawny atak na lokal w Lublinie, gdzie powypisywano na zniszczonych drzwiach „fuck ISIS” pokazują, że sytuacja powoli wymyka się spod kontroli.
Czy reakcja mieszkańców Ełku wpisuje się w ten już chyba ogólnoświatowy strach przed terroryzmem?
Wygląda na to, że tak, choć nie wzmacniałbym tego wątku, bowiem nie wierzę, iż to stało się przyczyną ataku. Przyczyny były znacznie prostsze - ksenofobia, chęć ukarania obcego, który na nas zarabia (ludzie ci w jakiś sposób powoli zajmują miejsce mitycznego Żyda). Wątki terrorystyczne ktoś świadomie - o czym już mówiłem - wprowadził do obiegu.
Czy w takiej sytuacji będziemy potrafili walczyć z uprzedzeniami, że nie każdy uchodźca to terrorysta?
To ciekawy problem socjologiczny. Mamy do czynienia z małym miastem na wschodzie Polski, w którym bez wątpienia problemy ekonomiczne są silniejsze niż w Warszawie, a nawet w Białymstoku i to ono, przez przypadek, stało się dziś soczewką pokazującą nie tyle strach przed terroryzmem, bo nikt tam raczej nie traktował właściciela baru jako potencjalnego dżihadysty, co raczej spotęgowany strach przed obcymi, nie z naszego kręgu kulturowego, którzy personifikują sobą mitycznych uchodźców mających nam zagrozić tak, jak zagrażają Europie Zachodniej. Zadziałały tu hasła z okresu wyborów, że każdy potencjalny uchodźca to zagrożenie terrorystyczne. A skoro żyjący wśród nas Irakijczycy, Syryjczycy, Tunezyjczycy, Marokańczycy czy Algierczycy też są wśród tych uchodźców, którzy zalali Europę, to mogą być równie niebezpieczni.
2016 rok był tragiczny pod względem liczby ataków terrorystycznych. Ten rok rozpoczął się również dramatycznie od ataku w Stambule. Czy musimy być przygotowani na kolejne?
Niestety, musimy. Czas spokoju dla Europy minął. Jesteśmy narażeni na ataki ze strony różnorodnych radykalnych grup islamistycznych oraz zradykalizowanych młodych ludzi, potomków emigrantów z lat 80. i 90. Musimy się też liczyć z radykalizmem migrantów z ostatnich lat, którzy nie odnajdując się w obcej dla siebie rzeczywistości kulturowej mogą paść łupem różnych radykałów religijnych i politycznych. Także rozprawa z Państwem Islamskim przynieść nam może wzrost aktów przemocy. Bliski Wschód i Afryka Północna nie potrafią wyjść z kryzysu, w który także my je wepchnęliśmy. Będziemy więc w tym roku ponosić skutki dziesięcioleci błędów i zaniechań.
Czy Polska to ciągle bezpieczny kraj?
Bez wątpienia tak. Jeśli idzie o zagrożenia terroryzmem oraz radykalizmem islamistycznym nadal jesteśmy na samym dole piramidy zagrożeń. I mam nadzieję, że jeszcze długo tak pozostanie. Natomiast musimy się pogodzić, że żyjąc w Europie i podróżując po niej jeszcze nieraz polskie nazwiska znajdą się wśród ofiar takich ataków.
Czy Europa poradzi sobie z problemem uchodźców?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jest zbyt wiele zmiennych. Po pierwsze - co to znaczy Europa ? Trzeba raczej zapytać, czy poradzą sobie z tym problemem Włochy, Grecja, Niemcy, Francji, Belgia. Bo Europa to nadal nie jest jeden organizm państwowy. Każdy kraj ma swoją politykę emigracyjną, swoje zasady reagowania w sytuacjach kryzysowych, swoje pomysły na integrację tych ludzi. Na dodatek druga strona też musi chcieć się dostosować do zasad obowiązujących w nowym miejscu pobytu. A tak, niestety, nie jest. Kontestacja nowego miejsca życia, wygórowane w wielu przypadkach oczekiwania, wrogość wobec stylu życia, który uznają za sprzeczny z przykazaniami Boga powodują, iż integracja może okazać się niemożliwa. To spowoduje powstawanie enklaw biedy i wrogości do otaczającego ich świata i może skutkować napięciami na linii państwo-obywatel. Nie ma idealnego wzorca integracji.
Autor: Marta Gawina