W głowie Piotra będzie strzelanina. Tak lekarze walczą z glejakiem
Piotrowi Ryżakowi w Berlinie wszczepiono do glejaka cząstki żelaza. Właśnie rozgrzewają je, by eksplodowały komórki rakowe
Przypomnijmy, 30-letni Piotrek Ryżak z Popęszyc od trzech lat żyje z diagnozą: glejak wielopostaciowy mózgu. Zaczęło się od ataku padaczki w środku nocy. Niestety, po drugiej operacji guz się powiększył. Jedynym ratunkiem okazała się terapia w niemieckiej klinice. Później stan Piotrka się poprawił i brał chemię w domu. Jednak okazało się, że operacja jest potrzebna i pacjent właśnie ją przeszedł.
Lekarze są pod wrażeniem poniedziałkowego zabiegu. Z pacjentem od początku był kontakt a wszystko przebiegło idealnie. We wtorek postawili go na nogi. Jest troszeczkę słabszy niż przed operacją ale nie jest najgorzej. Dziś jest decydujący dzień dla Piotra. Brzmi to jak opis tortur, lecz przybliża proces leczenia. Cząstki żelaza, który mu wszczepiono w centrum guza w mózgu i w komórki rakowe, są dziś podgrzewane do wysokiej temperatury. Pacjent jest wówczas w tzw. mikrofalówce. Komórki rakowe mają w wyniki podgrzania „strzelać” w głowie. Zabieg trwa około godzinę, a pacjent musi to wytrzymać. Sami lekarze mówią, że nie każdy chory daje sobie radę. Jeżeli będą także przy okazji strzelać komórki zdrowe, to stan chorego się pogorszy i może go czekać paraliż.
Z Beatą Ryżak rozmawialiśmy tuż po operacji jej męża w Berlinie. - Dzisiaj Piotr zaczyna tam terapię, która może potrwać do końca kwietnia. Wcześniej brał leki, jednak zadzwonił do nas profesor. Stwierdził, że będzie lepiej, jeżeli Piotr przyjedzie do kliniki w czasie trwania chemioterapii. Według niego nie należało czekać do końca cyklu chemii, gdyż teraz będzie miał, można tak powiedzieć, trzy w jednym: chemioterapię, radioterapię i nanoterapię – mówi jednym tchem żona Piotra.
W czwartek, 29 marca, zaczynają się zgrzewania guza. Każdy pacjent znosi to inaczej. Może być tak, że prawa strona ciała Piotra Ryżaka będzie sparaliżowana. Pacjenci poddawani zgrzewaniu, nie wytrzymują czasem z gorąca w mikrofalówce. Guz jest nagrzewany w wysokiej temperaturze. Miną kolejne trzy - cztery tygodnie i będzie wiadomo co dalej. Zobaczymy jak Piotr to zniesie, gdyż każdy przypadek jest inny a temperatura zgrzewania jest ustawiana indywidualnie, pod względem odporności pacjenta. - Jeżeli stanie się tak, jak z samą operacją, to będzie super. Wszystko okaże się niebawem. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Dzisiejsze próbne zgrzewania dadzą odpowiedź, jaką temperaturę jest w stanie wytrzymać bez znieczulenia – z nadzieją w głosie wyjaśnia Beata Ryżak.