W Gorzowie i okolicy grasują naciągacze. Uważajcie!
Uważajcie, żebyście nie zostali wrobieni w płacenie wyższych rachunków. Na północy naszego regionu już od kilku dni grasują naciągacze energetyczni.
- Pytali się mnie o licznik na prąd, o to, dlaczego został wymieniony na nowy. Pytali także, czy były jakieś zaległości w opłatach. Bardzo nieuprzejmie kazali też szukać faktury, by zweryfikować mnie i moje dane. Moje nazwisko wcześniej nie było im znane. Nie mieli żadnych faktur, list ani nic tego typu – opowiada pani Patrycja z Gorzowa (nie chce nazwiska w gazecie). Przestrzega innych, żeby nie dali się oszukać.
W środę do domu gorzowianki zapukały dwie osoby, mężczyzna i kobieta.
- Powiedzieli, że przeprowadzają kontrole liczników i weryfikacji klientów, bo mieli usterki. Nic nie mówili, skąd są. Mieli duże błękitne legitymacje – opisuje pani Patrycja.
Wszystko wskazuje na to, że byli to naciągacze, którzy chcieli podstępnie doprowadzić do podpisania niekorzystnej umowy, w tym przypadku na dostawę prądu.
Tę dziwną wizytę gorzowianka opisała na Facebooku w grupie: Gorzów 24/7 (pomagamy, informujemy).
- Możecie jakoś ostrzec ludzi przez GL? Starsze osoby nie mają przecież internetu – poprosiła nas od razu Agnieszka Kosacka, założycielka tej grupy (w zeszłym roku wyróżniliśmy ją za tego rodzaju działalność w naszym plebiscycie Człowiek Roku Krono 2017).
Pod wpisem pani Patrycji szybko zaczęły pojawiać się kolejne, podobne.
- W środę byli na ul. Śląskiej. Moja mama ich pogoniła. Wciskają kit, że dostanie się zniżki, a tak naprawdę, płaci się o wiele więcej – napisała jedna z internautek.
- Dzisiaj byli u nas w Dębnie – napisała druga.
- W środę byli na 30 Stycznia – dopisała trzecia osoba.
Ktoś inny informował: - Tydzień temu byli na ul. Sikorskiego.
W zeszłym tygodniu mężczyzna i kobieta byli widziani na Janicach, czyli w okolicach ul. Warszawskiej na obrzeżach miasta.
- To na pewno nie byli nasi pracownicy. My nie wysyłamy przedstawicieli handlowych do domów – mówił wczoraj Piotr Ludwiczak, kierownik biura prasowego grupy Enea.
Zaznaczał jednak, że firma nie broni swoim klientom podpisywania umów z innymi firmami energetycznymi (klienci mają bowiem prawo dokonywać wyboru sprzedawcy, ale Enei zależy, żeby te decyzje podejmowali świadomie). Zdarza się bowiem, że sama energia w innych operatorów jest tańsza, ale znacznie droższy jest przesył energii. Gdy więc zsumuje się wszystkie opłaty, rachunek u nowego operatora energetycznego bywa więc wyższy.
- Przychodzenie do domów to bardzo często praktyka nieuczciwych firm, które chcą naciągnąć innych. Podstępnie doprowadzają do podpisywania umów na niekorzystnych warunkach – mówi Tomasz Gierczak, miejski rzecznik konsumentów i spraw mieszkańców w Gorzowie. Wyjaśnia, dlaczego naciągacze proszą o faktury dotychczasowego operatora energetycznego, gazowego czy telefonicznego (tego dotyczą oszustwa).
- Oni nie mają żadnych danych, więc w ten sposób chcą je pozyskać – mówi Gierczak.
Każdemu, kto dał się „wrobić” w umowę, radzi by odwiedzić biuro rzecznika konsumenta (jest w Gorzowie i Zielonej Górze oraz w każdym powiecie).