W Hollywood molestują na całego. Co myśleć o tych skandalach?
Zło jest stopniowalne. To znaczy, że jest wielkie zło, duże zło, małe zło i mniejsze zło. W Ameryce zło jest demaskowane aktualnie w ramach akcji #metoo (wersja polska: #jatez). Mężczyźni z Hollywood rozliczani są z przemocy seksualnej po tym, jak coraz chętniej ujawniają się ich ofiary.
Zaczęło się od producenta Harveya Weinsteina, który podobno na skalę masową gwałcił i molestował aktorki, ale padają kolejne nazwiska i wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące upłyną pod znakiem kompromitacji kolejnych gwiazdorów. Poza dość obleśnym Weinsteinem, najbrutalniej potraktowano dotychczas Kevina Spaceya (m.in. „House of Cards”), bo usnięto go z gotowego już filmu, w którym zagrał główną rolę – zastąpi go inny aktor, co jest absolutnym ewenementem. Co takiego uczynił Kevin, że uczyniono z niego wroga publicznego? Prawdopodobnie od wczesnej młodości molestował młodzieńców, przyznał się zresztą, że jest gejem. Dodajmy na marginesie, że od wielu lat o to samo oskarżano Johna Travoltę, ale jego prawnicy przekupywali ofiary, by nie trafił za kratki.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień