W jakości partii i polityków widać wyborców
Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy ufa 85 proc. Polaków. Tylko 20 proc. ufa partiom politycznym. A to one mają wpływ na nasze życie.
Dlaczego Orkiestrze Jurka Owsiaka ufa aż tylu Polaków, a tak niewielu ma zaufanie do partii politycznych (według CBOS)? Przecież to politycy decydowali i „meblowali” nasze życie od przełomu 1989 roku. A może stąd ta nieufność?
- A co kieruje ludźmi, którzy idą do polityki? - pyta prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. - Chcą się urządzić, taki zwyczaj ukształtował się okresie transformacji ustrojowej. Dlatego nie ma mowy o motywacjach ideowych, etycznych. Przecież to Donald Tusk mówił, że jak ktoś ma wizje, to powinien pójść do lekarza. To odwartościowanie i odideologizowanie polityki. Idą do niej ci, którzy kierują się przyziemnymi wartościami. A skoro polityka została nasycona ludźmi niepolitycznymi, to właśnie mamy takie sondaże. Ci, którzy coś potrafią, idą do biznesu. Tam trzeba coś umieć, a w polityce wystarczy być „teczkowym” posła. Ciągle aktualne jest słynne „nmw” - bierny, mierny, ale wierny.
- Młodzi z inicjatywą nie trafiają do partii lub szybko się do nich zrażają - dodaje dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu. - Politycy zapewniają, że chcą widzieć w partii młodych, ale nie ma dla nich miejsc ani na listach wyborczych, ani w partyjnych zarządach. Liderom zależy na utrzymaniu silnej hierarchii w partii, a to nie ma nic wspólnego z obywatelskością.
Ideowa bezradność
Prof. Kik dostrzega też niski poziom kultury politycznej Polaków. Przecież to my wybieramy takich, a nie innych polityków. Wybieramy polityków na wzór i podobieństwo - nas samych! Oni odpowiadają oczekiwaniom Polaków! Stąd wśród polityków również mamy mierny poziom kultury politycznej. - Mamy ideową, intelektualną bezradność, a działania polityków są irracjonalne. Na to wszystko nakłada się model wodzowskich partii politycznych, a wodzowie eliminują partnerów, a dobierają sobie wykonawców. I przez 26 lat obowiązują negatywne mechanizmy doboru do klasy politycznej. Jeśli eliminuje się partnerów, ludzi lepiej przygotowanych, to mamy parlament wypełniony tymi nieprzygotowanymi do sprawowania swojej roli.
Produkcja bubli prawnych
Przed laty Instytut Spraw Publicznych zrobił badania jakości i efektywności polskiego ustawodawstwa. 90 proc. ustaw okazało się bublami prawnymi, które natychmiast należało korygować! Stąd cała aktywność ustawodawcza ma charakter nowelizacyjny - punktuje prof. Kazimierz Kik. - Ustawy od razu mają wady, które trzeba zaraz poprawiać. Jaki zatem jest efekt pracy klasy politycznej? Mizerny!
Zdaniem prof. Kika wyższe notowania klasy politycznej... już były. Na początku lat 90., kiedy w polityce byli ludzie jak Geremek czy Mazowiecki. - Najlepszym dowodem na to, że nie mamy pomysłu na Polskę, są wszystkie przypadki polskich prezydentów. - Był elektryk, prezydent bez magistra, a obecny ma doktorat z prawa - mówi prof. Kik. - Profesor Witold Modzelewski powiedział mi kiedyś, że polskie prawo tworzą lobbyści, bo są intelektualnie sprawniejsi od posłów. Mogą im wcisnąć każdy kit. Dlatego we wszystkich sondażach Polacy najniżej oceniają dzieło swoich rąk - polityków. Jurek Owsiak z Orkiestrą jest tak wysoko notowany, bo jest zaprzeczeniem klasy politycznej. Społeczeństwo ocenia społeczników, którzy są zaprzeczeniem cech polityka.
Owsiak działa społecznie, i wpływa na duże grupy, które też działają społecznie. A politycy kierują się ekonomicznymi motywami. Efekty działania Owsiaka są pozytywne. Szpitale dostają to, czego nie może zagwarantować rząd. Wysoka i efektywna działalność, do tego społeczeństwo otrzymujące coś, na co czeka. Wreszcie ktoś się troszczy o społeczeństwo, czego nie można powiedzieć o ministrze zdrowia.
Porównajmy efekty reform ministra Radziwiłła i jedno działanie Orkiestry Owsiaka. Oczywiście nie działają na taką samą skalę, ale WOŚP robi więcej dobra niż całe ministerstwo zdrowia. To rażąco przeciwstawne.
Dr Patryk Tomaszewski, politolog z UMK w Toruniu. - Politycy i partie polityczne po 1989 roku zawsze miały nieduże zaufanie. Najpierw partie kojarzyły się z monopartią - PZPR. To skojarzenia u starszych, a duża część młodych w ogóle nie interesuje się polityką. Duża część Polaków uważa, że do polityki idą ci, którzy nie poradziliby sobie w innej działalności. Potwierdza to przechodzenie polityków z jednej partii do drugiej. Utrzymywanie się mimo afer. W Europie Zachodniej, kiedy polityk czymś podpadnie - musi odejść i spotyka się z krytyką swojego ugrupowania.
Dr. Tomaszewski dodaje, że gdybyśmy zapytali zwykłego obywatela, czy interesuje się polityką, to zaprzeczyłby, ale interesuje się swoim życiem, na które ogromny wpływ mają politycy! Oni ustanawiają prawo, organizują gospodarkę.
Zdaniem politologa z Torunia, zwiększenie zainteresowania polityką może odbywać się tylko oddolnie, w obywatelski sposób. Kiedyś próbowała to robić PO czy Kukiz, ale nie wyszło, bo politykom zależy na tym, ażeby zainteresowanie polityką było niewielkie i sprowadzało się do betonowego elektoratu.
Rozszerzenie elektoratu grozi pojawieniem się nowego gracza na rynku. Mogłyby się też pojawiać ruchy oddolne, które patrzyłyby politykom na ręce. Dlatego brak zainteresowania polityką - wbrew pozorom - może być na rękę politykom.
Będzie gorzej
- W najgorszym scenariuszu zniechęcenie do partii politycznych będzie się pogłębić - prognozuje dr Patryk Tomaszewski. - Zwykły obywatel nie rozumie, co dzieje się wokół niego. Natomiast ruchy oddolne, miejskie szybko są zawłaszczane przez polityków. Załóżmy, że KOD był ruchem oddolnym, ale szybko został spenetrowany przez PO i .Nowoczesną, którzy zobaczyli, że to jest siła społeczna, która dla nich może być przydatna. A zwykły obywatel, którzy przychodzi do KOD-u, bo chce zmian - widzi obok siebie polityków i traci wiarę w ruch oddolny.
Dr Tomaszewski przypuszcza, że gdyby kiedykolwiek Jurek Owsiak zdecydował się na założenie swojej partii - uzyskałby chwilowe poparcie, czego przykładem jest Paweł Kukiz. - Gdyby Owsiak przestał być działaczem charytatywnym i został politykiem, to od razu spadłoby do niego zaufanie - dodaje.
Zdaniem prof. Kika, społeczeństwo już wie, że klasa polityczna jest bardzo słaba, ale jeszcze nie wiem, że ta klasa jest wybieranym dziełem społeczeństwa.
Dopóki nie dojdziemy do wzrostu samoświadomości w społeczeństwie, a elektoratu żelazne będą wybierały polityków przy 50-procentowej frekwencji - nic się nie zmieni. Druga połowa Polski śpi.