Do parafii przy ul. Czereśniowej w Gorzowie należy aż 14 tys. osób, więc wiele się tu dzieje. Festyny, gazetka, koncerty... Taki jest kościół p.w. Kolbego
Nie byliście nigdy w kościele na rogu ulic: Czereśniowej i Piłsudskiego? Jeśli nie, nie bądźcie zdziwieni, gdy po wejściu zobaczycie bawiące się dzieci. W dolnej części kościoła, pod tzw. chórem, znajduje się - jak nazywa to ks. Ryszard Przewłocki, proboszcz parafii św. Maksymiliana Kolbego - salka modlitwy dla rodziców z małymi dziećmi.
- Przez lata była tu taka trochę graciarnia. Jak chodziłem po kolędzie, słyszałem od rodziców, że krępują się, gdy przychodzą do kościoła, a ich małe dzieci biegają i hałasują. Pomyślałem więc, by wytrącić im argument z ręki, że przez dzieci nie mogą przychodzić na mszę. Wpadłem na pomysł, żeby zrobić salkę. Kupiliśmy wykładzinę, domki dla dzieci i tu rodzice mogą uczestniczyć ze swoimi pociechami w liturgii. Widzą z niej i słyszą, co dzieje się na mszy. A co ciekawego, gdy dzieci dorastają i są w stanie wytrzymać, to zaczynają uczestniczyć normalnie w nabożeństwie - mówi proboszcz.
Osoby spoza parafii zaskoczone mogą być jeszcze kilkoma innymi pomysłami. Od wielu lat, najczęściej 15 sierpnia, a więc dzień po odpuście, tuż przy parafii odbywa się… festyn.
- Jego idea jest taka, żeby integrować parafię. Chcemy pokazać, że nie tylko się modlimy, ale też, że jesteśmy razem. Pijemy wtedy kawę, jemy ciasto, robimy grilla. W ciągu dnia przewija się ze 2 tys. osób - wylicza ks. Przewłocki.
Na festynie za każdym razem jest loteria fantowa, w której każdy los wygrywa, są śpiewy i tańce. Bywają też lata, że na osiedlu od strony kościoła słychać też… odgłosy motocykli żużlowych. Nic dziwnego - trener Stali Gorzów Stanisław Chomski to parafianin. Wśród wiernych można go zobaczyć nawet przed meczem wyjazdowym
Czym parafia może się jeszcze pochwalić? Podczas niedzielnej mszy o 10.30 do mszy służą tu… tzw. ojcowie ministranci.
- Jesteśmy tu od początku istnienia parafii. To był pomysł ks. Jana Pikuły, pierwszego proboszcza - mówi nam Marek Kosecki, były radny miejski, który do dziś zakłada komżę. W latach 80. odwiedzał innych parafian, by zachęcać do pomocy przy budowie kościoła, bo każda para rąk była wtedy potrzebna.
Nazwa: ojcowie ministranci wzięła się od tego, że do mszy służyli panowie, którzy w młodości byli ministrantami lub też ich synowie służyli do mszy.
Dziś obok nich w parafii są także szafarze, czyli świeccy mężczyźni, którzy mogą udzielać wiernym komunii. Jednym z szafarzy jest Grzegorz Malinowski. - Czuje się, że nasza parafia żyje. Jest wiele grup: Żywy Różaniec, Odnowa w Duchu Świętym, służba liturgiczna ołtarza, chór parafialny. Rozwinął się też ruch pielgrzymkowy - wylicza.
- Mamy też świecki Karmel. To coś w rodzaju zakonu, tylko dla osób świeckich - dodaje ks. Paweł Hardej, wikariusz.
To jeszcze nie wszystko. Przy ul. Czereśniowej jest też parafialny klub sportowy Maksymilian (istnieje już 10 lat, jest w nim ponad 180 dzieci i młodzieży, pisaliśmy o nich w „Głosie”). Taką samą nazwę ma też wydawana gazetka. W parafii dzieje się wiele…
- Jednym z ostatnich ważnych wydarzeń była budowa organów - mówi Grzegorz Malinowski. Proboszcz Przewłocki sprowadził je od zaprzyjaźnionej parafii w Niemczech. W kościele odbyło się już kilka koncertów organowych.
A skoro już jesteśmy przy muzyce… W parafii Kolbego bywały też gwiazdy polskiej sceny. Ponad dziesięć lat temu Piotr Rubik zaprezentował tu oratorium „Świętokrzyska Golgota”. A pewnej niedzieli parafianie byli mocno zaskoczeni, gdy po pierwszym czytaniu do ambony podszedł mężczyzna z kręconymi włosami. Gdy zaintonował psalm, po świątyni przeszedł tylko szmer: Krawczyk, Krawczyk, Krawczyk... 20 lat temu, przy okazji wizyty Jana Pawła II śpiewała tu też Antonina Krzysz-toń. W ogóle to niewiele brakowało, by wizyta papieża odbyła się właśnie tu. Ostatecznie jednak spotkanie było na Manhattanie.
Wielu gorzowian budynek kościoła - ze względu na jego kształt - nazywa „skocznią”. - Tak już się przyjęło - mówi Marek Kosecki. On sam, podobnie jak inni parafianie, tak jednak świątyni w swojej parafii nie nazywa.