Wojskowi z 4. pułku z Czerwieńska polecieli na misję do Kosowa.
Około 250 żołnierzy wyleciało w sobotę na misję do Kosowa w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR. Misja będzie trwała pół roku. W piątek uroczyście pożegnano ich w Czerwieńsku. Większość z nich służy w 4 Zielonogórskim Pułku Przeciwlotniczym im. gen. Stefana Roweckiego ,,Grota” w Czerwieńsku. Towarzyszą im żołnierze z jednostek w Lesznie, Mińsku Mazowieckim, Bydgoszczy oraz Lidzbarku Warmińskim. To już 35. wyprawa polskich żołnierzy do Kosowa. Dowódcą obecnej zmiany został podpułkownik Mariusz Janikowski.
Wnioski do budżetu obywatelskiego można składać teraz do 10 listopada
- To bardzo ważna i odpowiedzialna misja - mówi podpułkownik Janikowski. - Naszym celem jest dbanie o porządek i pomoc miejscowym władzom. Sądzę, wręcz jestem pewny, że spełnimy ją na piątkę. Mam wspaniałych ludzi, świetnie wyszkolonych, którzy doskonale wiedzą jak się zachować w trudnych sytuacjach. W Kosowie jest wprawdzie spokojnie, ale sytuacja może się zmienić. Dziś chciałbym sobie życzyć, by wszyscy z nas wrócili cało i bezpiecznie do swoich rodzin.
Podobne słowa usłyszeliśmy od kaprala Łukasza Markiewicza, który po raz drugi wyjeżdża na misję do Kosowa. - Myślę, że właściwie wykonamy zadania, które przed nami postawiono. Jednak najważniejsze jest to, by wszyscy wrócili cało i zdrowo do swoich rodzin. One czekają na nas, chcą byśmy wrócili cali - powiedział kapral Markiewicz.
Generał dywizji Jarosław Mika, dowódca 11 dywizji Kawalerii Pancernej, w skład której wchodzi pułk w Czerwieńsku, zapewnił zebranych, że żołnierze zostali doskonale wyszkoleni, wiedzą co mają robić, dlatego z honorem wypełnią stawiane przed nimi zadanie. Zwrócił się też do żołnierzy: -Pełnienie misji za granicą nie jest łatwym zadaniem. Ale najwięcej zależy od was, od waszego zgrania i wzajemnego wspierania się. I to głównie od was zależy w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej wrócicie. Najważniejsze byście wrócili zdrowi do rodzin. One na was już czekają - podkreślił generał Mika.
Zebranych żołnierzy licznie żegnali członkowie rodzin. Wioletta Dobosz wraz z córkami Natalią, Sandrą i teściową przyjechały z Gubina. - Jestem już smutna. Jak mężczyzny nie ma w domu, to wszystko się psuje. Dlatego będziemy czekać, by Grzegorz wrócił jak najszybciej zdrowy i cały - powiedziała pani Wioletta. - Tata wracaj, bo już tęsknię - zaapelowała Natalia.
Męża Andrzeja żegnała też Anna Lenkiewicz. - Będę bardzo tęsknić i modlić się, by bezpiecznie wrócił. Mam nadzieję, że przez te pół roku będziemy mieli możliwość chociażby porozmawiania przez telefon - powiedziała pani Ania. Kilkuletnia Hania dodała: - Tatusiu, wracaj jak najszybciej.
Do Kosowa zabrano flagi Czerwieńska, Zielonej Góry i Leszna. Będą powiewały przed siedzibą polskiej misji.