Legenda „O pasterzu, rybaku i Diabelskim Cyplu” powstała na bazie dwóch legend niemieckich
Przed wieloma laty nad jeziorem Lubie pewien pasterz pasał swoje owce. Od dawna nie był już zadowolony z wyeksploatowanego pastwiska i tęsknie spoglądał na przeciwległy brzeg jeziora, gdzie obok karwickiego pałacu widać było piękne błonia. Jakże wspaniale byłoby przejść z całym stadem na te obszerne i świeże łąki! Kiedy pewnego dnia te uporczywe myśli powróciły doń po raz kolejny, z tumanu kurzu wyłonił się nagle nieco dziwacznie wyglądający wędrowiec, który zapytał pasterza, nad czym tak rozmyśla. Owczarz opowiedział mu o swoim pragnieniu, a wtedy wędrowiec rozpromienił się: „Nie ma nic prostszego. Mogę wybudować most dla ciebie i twego stada.Zrobię to przez jedną noc i skończę pracę do jutra rana, zanim trzykrotnie zapieje kur. Będziesz mógł popędzić swoje owce na te upragnione łąki!”. Pasterz słysząc te przechwałki, roześmiał się szczerze i protekcjonalnie poklepał nieznajomego po plecach. Jednak tamten był poważny i zaproponował zakład, w którym pasterz miałby zastawić swoją duszę. Teraz dopiero owczarz spoważniał. Przeszył go dreszcz trwogi, gdyż zbyt późno zrozumiał, że ma do czynienia z diabłem. Nie chciał jednak drażnić czarta swoją odmową, a poza tym rzeczywiście uważał, że nikt nie zbuduje takiego mostu przez Lubie w ciągu jednej nocy, nawet jeśli jest księciem piekieł. Po chwili zastanowienia, pewny swej racji, pasterz podjął wyzwanie i przyjął zakład. Wędrowiec przybrał teraz swą prawdziwą postać diabła i począł ze świstem fruwać nad brzeg jeziora, wrzucając do wody ogromne ilości piasku i kamieni. Latał tam i z powrotem, budując szeroką groblę prowadzącą na drugi brzeg. W pośpiechu gubił liczne głazy przenoszone razem z piaskiem, dlatego dziś tak wiele kamieni możemy znaleźć w okolicach brzegów jeziora. Kiedy pierwszy raz odezwał się kogut w Karwicach, most był prawie gotowy. Pasterz przeraził się. Padł na kolana i począł się gorąco modlić, wzywając Pana Boga na pomoc. Został wysłuchany. Kiedy diabeł pędził nad jezioro z ostatnimi kamieniami, karwicki kogut zapiał dwukrotnie, nie robiąc przerwy. Wściekły diabeł rzucił z rozmachem trzymane kamienie, burząc prawie ukończony most. Musiał odejść z niczym. Miejsce, w którym zawarty został ten zakład, do dziś nosi nazwę Diabelskiego Cypla.
Według opowieści starych wodniaków, w tym samym miejscu, zwanym dziś Ostrym Rogiem, rozegrały się nieco inne wydarzenia. Otóż pewien niefrasobliwy rybak zapisał swą duszę diabłu, w zamian za to, że przez siedem lat miał mieć bardzo bogate połowy ryb i stać się przez to zamożnym człowiekiem. Nadeszły więc dla niego tłuste lata, ale czas biegł bardzo szybko. Rybak zapomniał o kontrakcie. „Może to był tylko zły sen?” - myślał. Na tydzień przed upływem siódmego roku spotkał jednak nad jeziorem diabła, a ten przypomniał mu o obietnicy oddania duszy. Zmartwiony rybak wrócił do domu, gdzie wyznał wszystko swojej żonie. Oboje małżonkowie długo zastanawiali się, co uczynić, żeby przechytrzyć czarta. W końcu żona naszyła na ubranie rybaka dwa wielkie białe krzyże. Dodatkowo wieczorem rozciągnęła dwie białe liny wzdłuż i wszerz łodzi tak, że i tu powstał krzyż chroniący przed złymi mocami. Nocą oboje małżonkowie wyruszli na połów ryb w okolice Diabelskiego Cypla. Punktualnie o północy pojawił się diabeł i zażądał duszy rybaka. Kiedy jednak zobaczył krzyże zatrzymał się i zaczął straszliwie kląć. Zagroził, że wywoła huragan i fale Lubia pochłoną małżeństwo wraz z ich łodzią. Nadął mocno policzki i zaczął dmuchać raz z południowej, a raz z północnej strony. Żona rozkazała rybakowi wiosłować, podczas gdy sama chwyciła za ster. Kiedy diabeł dmuchał od północy, kierowała łódź na południową stronę, kiedy natomiast pchał fale z południa, łódź była na północnej stronie półwyspu. Trwało to dłuższy czas, aż w końcu diabeł nie mógł już dalej dmuchać, ponieważ rozbolały go policzki. Wtedy w złości wyrwał ziemię z brzegui rzucił w kierunku łodzi. Na szczęście nie trafił. Rzucał zresztą wielokrotnie, lecz ciągle bez skutku. W końcu zmęczony zbliżył się do łodzi. Wtedy kobieta pokazała mu naszyty krzyż, co sprawiło, że czart uciekł, zostawiając małżeństwo w spokoju. Ludzie opowiadają, że jezioro ma w pobliżu półwyspu dwa szczególnie głębokie miejsca, gdyż diabeł wyrywał ziemię również z dna jeziora.
Dawnych legend czar
„Pani legenda pojawia się w strumieniu, w trzcinie, w lesie i na bagnach, w podziemnych jamach, wysoko w powietrzu, na zboczach wzgórz, w głębokim jeziorze i w mrocznej dolinie - wszędzie” - napisał żyjący w pierwszej połowie XX w. poeta i znawca pomorskiej kultury Georg Kuessel. Powyższe słowa znakomicie ilustrują wszechobecność baśni i przypowieści w świecie dawnych mieszkańców powiatu drawskiego. Jeśli uruchomimy naszą wyobraźnię, dziś również dostrzeżemy baśniowy obraz naszych pięknych okolic. Okazuje się, że nad naszymi jeziorami można usłyszeć czarowny śpiew syren, wśród których są zaklęte szlachcianki oczekujące na wybawienie. W jeziorze Siecino króluje rybi monarcha, a wodami Wąsosza włada wodnik Piotr otoczony dworem wodnych duszków. Nad Drawą spotkamy przecudne księżniczki: drawską Matyldę i złocieniecką Swantję, które przesiadują na wzgórzach i z utęsknieniem oczekują na swych dzielnych wybawców. Pod ziemią naszych miast i wsi rozciąga się kraina skrzatów, które zwykla stosują się do własnych, nierzrozumiałych dla nas praw, lecz nocami chętnie pomagają ludziom lub płatają im zabawne figle. Świat legend różni się od naszego tym, że tam zawsze triumfuje sprawiedliwość.
Książka pt. „W krainie legend Pojezierza Drawskiego“ nie zawiera legend wymyślonych przeze mnie, gdyż moim celem było przedstawienie tylko takich przekazów i przypowieści, które były rzeczywiście opowiadane przez dawnych mieszkańców dorzecza Drawy. Znaleźć je można w literaturze i starych zbiorach legend wydawanych w XIX w. i w okresie międzywojennym. Zdobyte w ten sposób przypowieści opisywałem, trzymając się motywów legend.