W krainie wulkanów i lodowców. Czarna plaża, krajobrazy jak z filmu [ZOBACZ ZDJĘCIA I POSŁUCHAJ]
Grzegorz Gawlik, bytomianin, szalony prawnik-podróżnik. Nie spotkamy go na sali sądowej, za to w najbardziej dalekich zakątkach świata. Zwłaszcza tam, gdzie są wulkany i lodowce. Od 9 lat realizuje swój plan "100 wulkanów". Trochę do zdobycia jeszcze mu zostało.
Krajobraz jak z powieści Tolkiena. Po prostu Kosmos!
- Islandia jest fantastyczna, można się poczuć jak bohaterowie "Władcy pierścieni" - mówi Grzegorz. - Zapewne dlatego kręcą tu wiele filmów bajkowych i fantastycznych, bo krajobrazy mogą śmiało udawać kosmiczne kratery - opowiada. Śmieje się, że chociaż przez wielu to miejsce jest spostrzegane, jako depresyjne, on czuł się tu rewelacyjnie. Nie przeszkadzał mu ostry wiatr, przenikliwe zimno (a był tu w letnich miesiącach) i ciągłe zmiany pogody.
[Kliknij i posłuchaj] Wiele osób, które sobie objeżdża do okoła tą Islandię ...
- Tym razem wyjątkowo wybrałem się nie sam, ale namówiłem też znajomych. Chociaż były miejsca, gdzie tylko ja byłem na tyle szalonym, żeby podejść. Przede wszystkim jeśli chodzi o wulkany i lodowce oczywiście - opowiada.
Nie jest zwykłym turystą, któremu zamarzyło się trochę egzotyki. Mając takie doświadczenie, unika miejsc, które polecają przewodniki. Owszem, "zaliczy" je , przy okazji. Ale szuka takich, gdzie jest niewielu wędrowców.
- Większość przyjeżdżających do Islandii zwiedza ją od strony drogi zwanej jedynką. Ale ja mówię - jeśli w ten sposób podróżowaliście po Islandii, nie macie pojęcia, jak ona wygląda. Ja wybrałem interior - mówi. Ta tajemnicza nazwa kryje w sobie zarówno wulkany i pustynię wulkaniczną, na której zamiast złocistego piasku znajdziemy grafitowy pył, lodowce i trochę rzek. Te trzeba przekraczać piechotą lub autem. Grupa Grzegorza, jak policzyli, musiała to zrobić 150 razy! Dlatego interior można zwiedzać tylko piechotą i autem 4X4. Chociaż i tu trzeba uważać, bo jak opowiada Grzegorz, mieli sytuację, kiedy auto o mało nie zatonęło. A - i lepiej mieć pełen bak. Bo do najbliższej stacji jest...300 km. - Mróz w sierpniu? To tutaj normalka. A wiatr jest taki, że nawet przy plus 10 , a to już byłą całkiem dobra temperatura i tak czujemy się jakby było na minusie. Jak płynęło się po Morzu Grenlandzkim, trzeba włożyć specjalny kombinezon, bo mogłoby dojść do poważnych odmrożeń. Wiatr chce urwać głowę, a deszcz pada poziomo. Islandczycy noszą charakterystyczne koszulki, które pokazują, że u nich najbardziej zmienna jest pogoda - opowiada.
[Kliknij i posłuchaj] Mnie najbardziej zafascynował ten interior, bo to jest coś zupełnie wyjątkowego ...
Krajobrazy interioru przypominają mu trochę Szkocję i Norwegię. Ogrzać można się było (chociaż ryzykownie) przy samych wulkanach. Grzegorz zbadał ich tutaj 15. Od masywy Hekla do Eyjafjallajokull. Ten ostatni to wciąż czynny wulkan, gdzie ostatnia erupcja była 4 lata temu. - Nadal lawa ma wysoką temperaturę, na powierzchni - około 40 stopni C, ale 10 cm pod już 200! Jest ciepło w stopy - śmieje się Grzegorz. Wokół unosi się para, co sprawia wrażenie, jakby wulkan tonął we mgle.
[Kliknij i posłuchaj] Co ciekawe tam klimat powoduje i ta atmosfera i krajobrazy ...
Najpiękniejszy dla niego okazał się jednak wulkan Hverfjall. Oczywiście nie ograniczył się do samego oglądania. Była i wspinaczka. - Musiałem być jednak wyjątkowo ostrożnym, skały wulkaniczne są wyjątkowo kruche - podkreśla. Dla odmiany, zwiedzał też pola geotermalne i jaskinie lodowe.- Mój projekt "100 wulkanów" trwa od dziewięciu lat i jak obliczyłem, zdobywam średnio 4 -5 wulkanów rocznie. Może więc uda mi się zdążyć przed setką.
[Kliknij i posłuchaj] Ci moi towarzysze nie byli nigdy w takich sceneriach ...
Maskonury do jedzenia i... islandzkie swetry do noszenia
Krajobrazy to zdecydowanie to, co pociąga go najbardziej. Dlatego decydował się przede wszystkim na te miejsca, gdzie naprawdę rzadko można spotkać ludzi. A zwierzęta? - Podobały mi się maskonury, zwane też pingwinami północy. - Średni smaczne - śmieje się. Ale widział też foki, wieloryby i delfiny. No i zwierzęta hodowane przez miejscową ludność. Najwięcej owiec. Bo kto nie pokusiłby się na sweter z islandzkimi wzorami?
Co warto wiedzieć przed podróżą?
Podróż na Islandię trzeba dobrze zaplanować. Tak, żeby nie było nieprzyjemnych niespodzianek. Ale nie martwcie się - Polacy są też największą po Islandczykach grupą etniczną na wyspie. Przede wszystkim, nie oszukujmy się. Jest drogo. Dlatego warto prowiant zabrać ze sobą - puszki, kabanosy. - W Islandii i mieszka sporo Polaków i w sklepach znajdziemy nawet polską kiełbasę - opowiada Grzegorz. Polskie sklepy znajdziemy także w stolicy - Reykjavíku. - Ale nie łudźmy się, kilka razy droższą niż u nas. Jeśli chcielibyśmy kupić popularną tu zupę z mięsem, musimy się liczyć z wydatkiem ( w przeliczeniu na polską walutę) co najmniej 50 - 70 złotych. Dlatego warto jednak mieć żywność ze sobą - podkreśla. Warto też jechać z przewodnikiem. Oczywiście nie ma na miejscu najmniejszych problemów z zapisaniem się na wycieczkę, ale tu znowu musielibyśmy się liczyć z kolosalnymi wydatkami. Wycieczka na jeden z wulkanów to wydatek rzędu 1000 złotych. Ze swoim przewodnikiem i przyjaciółmi - tyle ile benzyna, czyli średnio - 50 zł na osobę. Wykupiona wycieczka na czterogodzinny spacer po lodowcu - około 500 złotych. Nie należy też lekceważyć uwag o pogodzie. Oczywiście i tu kupimy odpowiednią odzież, ale ceny są astronomiczne i to nie tylko dla Polaków. Dobre, ciepłe, wygodne buty, coś, co osłoni nas od wiatru, nieprzemakalna kurtka, plecak. Ze względu na to, że często przemierzając naszą trasę, spotykamy puste przestrzenie, warto mieć dobrą nawigację. Na szczęście działa tu numer 112. Od kwietnia 2013 w stolicy Islandii jest ambasada RP.