W krośnieńskim szpitalu nie wydali karty dla chorej. Dlaczego?
Zielona karta dla osoby, u której wykryto nowotwór, to bardzo ważny dokument. Anna Piłat w krośnieńskim szpitalu jej nie otrzymała. Dlaczego?
Anna Piłat z Dąbia opowiada swoją historię, bo ma nadzieję, że taki nieprzyjemny incydent już się nie przydarzy kolejnej osobie.
- Przede wszystkim muszę podkreślić, że obsługa szpitala w Krośnie Odrzańskim, czyli lekarze, pielęgniarki była bardzo dobra. Nie mam im nic do zarzucenia. Wspaniali ludzie i profesjonaliści. Gorzej z administracją - przyznaje kobieta.
Nowotwór pani Ani został wykryty w maju. W krośnieńskiej placówce przebywała pięć dni. Dostała wypis, jednak nie otrzymała zielonej karty onkologicznej. Co to takiego? Od 1 stycznia 2015 roku wszedł w życie tzw. pakiet onkologiczny. Dzięki niemu pacjent ma szybszy dostęp do terapii antyrakowej. Zmiany zapewniają chorym kompleksową opiekę medyczną od badań diagnostycznych do zakończenia leczenia. Powinna ona być wydawana zaraz po wykryciu choroby.
- Trwało to kilkanaście dni i w Krośnie nie udało mi się załatwić tej karty - przyznaje pani Ania. - Personel po prostu nie miał dostępu do portalu, za pomocą którego można wydać kartę. Rozmawiałam z kierownictwem szpitala. Tam przekonywano mnie, że to wina lekarza rodzinnego, ale to nieprawda - podkreśla.
Trafiła do Zielonej Góry. W tamtejszym szpitalu wydano kartę od ręki. - Kiedy przedstawiłam doktorowi, który mnie przyjął, sytuację, jaką miałam w Krośnie, to tylko z niesmakiem pokiwał głową - opowiada kobieta.
Jednak przez te kilkanaście dni mieszkanka Dąbia się zamartwiała. Próbowała wszelkimi sposobami otrzymać kartę. Powiadomiła nawet starostę i radnych powiatu. - Dlaczego zarząd tego nie załatwił? Jesteście odpowiedzialni za to, że naraziliście tę pacjentkę na dodatkowy stres. Oraz czas. Przy takiej chorobie najważniejszy jest czas. Każda godzina, a ta pani straciła go w Krośnie bardzo dużo - grzmiał podczas posiedzenia w starostwie radny Leszek Turczyniak.
Jak tłumaczy się zarząd krośnieńskiego szpitala?
- Ubolewam nad tym, że niewydanie karty mogło spowodować stres i pacjentce należą się przeprosiny. Trzeba jednak zauważyć, że nie wpłynęło to na czas udzielenia świadczeń w szpitalu. Karta została wystawiona w Zielonej Górze, ponieważ my takiej możliwości nie mieliśmy - wyjaśnia prezes Michał Ogrodowicz. - Obecnie uzyskaliśmy uprawnienia dla lekarzy i taka sytuacja w przyszłości się już nie wydarzy.