W zaciśniętej dłoni jednego ze szkieletów znajdował się pierścień - sygnet z inicjałami. W dużą literę H wpisano literę K. Ten człowiek, wiedząc, że czeka go egzekucja, prawdopodobnie liczył, że ktoś kiedyś dowie się kim był. Stało się to po 73 latach.
Na ludzkie szczątki w lesie koło Jawornika Ruskiego w gminie Bircza nie natrafiono przypadkowo, ani nie dotarli do nich naukowcy, na podstawie tropów z dokumentów.
- Bliscy oraz sympatycy historii od lat podejmowali różne działania zmierzające do ustalenia miejsca pochówku osób narodowości polskiej, które w lutym 1945 r. zostały „uprowadzone” z miejscowości Pawłokoma przez członków UPA i zamordowane w nieustalonym miejscu, prawdopodobnie w Jaworniku Ruskim - informuje Prokuratura Krajowa.
- To pewna grupa ludzi, którzy chcą pozostać anonimowi. Od wielu lat szukają miejsc pogrzebania ofiar UPA - mówi historyk dr hab. Andrzej Zapałowski z Przemyśla, wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie.
W dalszej części przeczytasz:
- Czy Jawornik Ruski to taki "mały Wołyń"
- Ile osób zostało tam zamordowanych
- O wynikach śledztwa IPN
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień