W Łodzi drożeją codzienne zakupy
Łodzianie już odczuwają wzrost cen żywności. Po podwyżce cen masła pod koniec ubiegłego roku, dziś płacimy więcej za nabiał, mięso oraz pieczywo.
- Jogurty owocowe kosztowały 0,99 zł, a dziś - o 10 groszy więcej, sera żółtego poniżej 20 złotych już też nie uświadczysz, chyba, że jest w promocji - wylicza pani Bożena, emerytka z Retkini.
- Bułka poznańska w piekarni , gdzie robię codzienne zakupy, kosztowała 60 groszy, a teraz już 64 - zauważa pan Mateusz, mieszkaniec Górnej.
Zdrożało także mięso i świeże ryby.
- Poszły w górę ceny hurtowe mięsa - mówi Zygmunt Śmiechowicz, szef sklepu mięsnego przy Rynku Bałuckim. - Najbardziej zdrożał drób. Np. filet z kurczaka kosztował 10,50 zł za kilogram, dziś - 12,20 zł, tuszka - 5 zł/kg, dziś - 6 zł, udko - 4,50 zł/kg, dziś - 5,50 zł. Za filet z indyka płaciliśmy 17,90 zł za kilogram, dziś - 18,50 zł.
Zdrożała też wieprzowina - średnio o ok. 5 procent, wołowina o 7 procent, a cielęcina - nawet o 10 procent.
Dla klienta oznacza to o 1 - 2 złote wyższe ceny detaliczne. Np. cena schabu bez kości wzrosła z 16,50 zł do 17,90 zł/kg, karczku bez kości z 15,90 zł do 16,90 zł/kg, żeberek pasków z 13 zł do 14,50 zł/kg.
Podrożały też ryby, np. świeży łosoś kosztował 49 zł za kilogram w hurcie, dziś - 52,50 zł, co oznacza, że w detalu taniej niż za 60 zł raczej go nie spotkamy. Inne gatunki ryb też zdrożały, średnio o 0,50 zł na kilogramie.
Wiele osób podkreśla, że podwyżki to efekt wzrostu minimalnej płacy.
Drugi czynnik to wyższe ceny paliw, które to wpływają na koszty transportu. Ale są też uzasadnienia wynikające z danych GUS, dotyczących np. spadku pogłowia świń i zwiększonego popytu na ich mięso. Za wołowinę płacimy więcej, bo droższe stały się produkty mleczne.
Dlatego rolnikom opłaca się bardziej hodować krowy dla mleka niż na mięso.
- Od początku lutego drożeje mąka - mówi Feliks Ponitka, prowadzący piekarnię przy ul. Lutomierskiej. - W hurcie płacę o 5 groszy więcej za kilogram. Ceny pieczywa jednak utrzymuję bez zmian.
- To,że ceny żywności raz maleją, raz rosną, to naturalny trend - podkreśla prof. Stefan Krajewski, ekonomista UŁ. - Po długim okresie, w którym żywność była dość tania, dziś obserwujemy wzrost jej cen. Odczują go rodziny o najniższych dochodach.
Jest to reakcja na wyższe ceny paliw, spekulacje hurtowników, którzy wykupują żywność, szczególnie tę, która może być dłużej przechowywana, ale też na zwiększony popyt. Producenci zauważyli, że ludzie kupują więcej, bo mają więcej pieniędzy - jedni z 500+, inni - bo wzrosły zarobki.