W lutym przypada setna rocznica otwarcia grobu Tutanchamona
Staram się przybliżać Państwu ważne wydarzenia z historii nauki, także wtedy, gdy dotyczą one obszarów badawczych, w których sam nie działam. Dzisiaj chcę opowiedzieć o wydarzeniu, które było chyba najważniejszym sukcesem archeologii. O tym, jak otwarty został grobowiec Tutanchamona.
Z pewnością wszyscy Państwo słyszeli o tym wydarzeniu, o odkryciu niewyobrażalnych skarbów, o badaniach jedynej znalezionej in situ mumii faraona oraz o serii tajemniczych śmierci badaczy, którzy byli zaangażowani w to odkrycie (tak zwana „klątwa Tutanchamona”).
Ale „okrągła” rocznica ma swoje prawa, więc przypomnę najważniejsze fakty.
Grobowce władców Egiptu, zlokalizowane między innymi w tak zwanej Dolinie Królów, były wszystkie bez wyjątku splądrowane. Wynikało to z faktu, że w grobowcach tych obok mumii faraona starożytni Egipcjanie umieszczali ogromne ilości skarbów, które miały służyć zmarłemu na tamtym świecie. Niestety, przyciągało to rabusiów, którzy mimo licznych zabezpieczeń (grobowce były wykute w litej skale) dostawali się do grobów i okradali je z kosztowności, porzucając samą mumię faraona w przypadkowym miejscu. Ten proceder zaczął się już w starożytności, pomimo wiary Egipcjan, że faraon jest bogiem, a włamanie jest świętokradztwem.
Jedynym grobowcem, którego nie odkryto, był grób Tutanchamona. Wiedziano z kronik o istnieniu tego władcy, ale lokalizacja jego grobu była zagadką od 3 tysięcy lat. Zagadkę tę chcieli rozwiązać Howard Carter (egiptolog) i lord George Carnavon, zamożny arystokrata, który finansował badania. Obaj badacze uzyskali od egipskiego rządu koncesję na badania w 1914 roku, ale prace archeologiczne rozpoczęli dopiero w 1917 roku. Przez 5 lat ich poszukiwania nie przynosiły skutku i byli już bliscy rezygnacji, gdy w dniu 4 listopada 1922 roku Carter zauważył pierwszy stopień zasypanych gruzem schodów. Nikt go wcześniej nie widział, bo znajdował się pod ruinami starożytnych baraków, w których mieszkali wykonawcy grobów faraonów. Carter był lojalny i z pracami odkrywczymi wstrzymał się do momentu przyjazdu z Anglii lorda Carnavona, usuwając tylko gruz ze schodów i odsłaniając pierwsze zapieczętowane drzwi. Drzwi te nosiły pieczęć Tutanchamona, więc badacze zrozumieli, że są u celu. Otwarli te drzwi 24 listopada, co wymagało sporego trudu, bo „drzwi” to był otwór w skale zamurowany ścianą z cegieł o grubości 1 metra. Robotnicy egipscy rozebrali ten mur, ale za nim był tylko kolejny spadzisty korytarz zasypany gruzem skalnym. Po jego oczyszczeniu Carter i Carnavon dotarli do drugich drzwi, które otworzyli 26 listopada. Znaleźli się w komnacie wypełnionej cennymi przedmiotami, których było więcej, niż w jakimkolwiek muzeum.
W badanej komnacie badacze ustalili cztery rzeczy. Po pierwsze, nie była to jeszcze komora grobowa faraona, bo nie było w niej sarkofagu. Po drugie, do komory tej wdarli się starożytni rabusie (zapewne kilkanaście lat po pogrzebie) i zrabowali część przedmiotów. Po trzecie, do komory przylegało pomieszczenie, odgrodzone mniej masywnymi drzwiami, w którym także zgromadzono różne przedmioty, które miały służyć faraonowi w zaświatach. I po czwarte, widoczne było jeszcze jedno zamurowane przejście, za którym zapewne znajdował się już sarkofag. Jednak tego przejścia Carter i Carnavon nie otwierali, bo najpierw trzeba było zarejestrować i przenieść do specjalnie zbudowanego na powierzchni laboratorium i magazynu wszystkie znalezione przedmioty. Pracę tę rozpoczęto 16 grudnia. Znalezione skarby przerosły wszystko, co egiptolodzy kiedykolwiek znaleźli!
Natomiast decyzję o rozebraniu ostatnich drzwi i wejściu do grobowca podjęto 16 lutego 1923 roku. Dokładnie sto lat temu!