- Pamięta Pan tamte lata, kiedy Stal biła się z najlepszymi ekipa mi w Polsce, a hala przy ulicy Solskiego pękała w szwach - pytam PAWŁA WARZECHĘ, wiceprezesa Stowarzyszenia Piłki Siatkowej Stal Mielec.
Doskonale pamiętam. Zawsze byłem blisko klubu i ówczesnych siatkarek. Najpierw jako kibic, a potem jako sędzia. To były świetne czasy. Chciałbym, żeby nasza obecna drużyna nawiązała do tamtych lat, ale nie jest to prosta sprawa. Dwa lata temu wraz z grupą entuzjastów wszedłem do klubu, aby go ratować. Patrząc dzisiaj, z perspektywy dwóch lat, muszę powiedzieć, że zrobiliśmy ogromny progres sportowy i organizacyjny. Działamy konsekwetnie, krok po kroku, aby prędzej czy później mielecka siatkówka wróciła do ekstraklasy. Kiedy to się stanie? Nie wiem, bo w sporcie nie można niczego zaplanować. Wierzę jednak, że tak się stanie.
Kto wspiera wasz klub?
Naszym partnerem strategicznym jest miasto Mielec, otrzymujemy z jego strony nieocenioną wprost pomoc. Mamy wiernych sponsorów, którzy zapewniają, że pozostają z nami na nowy sezon, rozmawiamy z firmami, które deklarują wsparcie. Jesteśmy tym zbudowani. Jeżeli jednak słyszę, jak ktoś mówi, dajcie mi dwa miliony, to zrobię taki wynik, a jak dacie mi pięć milionów, to taki, to się z tym nie zgadzam. Pieniądze nie grają na boisku, nie zawsze kasa przekłada się na wynik sportowy. Jeżeli chodzi o budżety klubów z 1 ligi siatkarek, to z pewnością znajdą się takie, które miały wyższy budżet od nas, ale też kilka miało mniej pieniędzy. Uni Opole, które awansowało do Tauron Ligi miało budżet 1,5 mln zł. Niektóre ekipy przegrały sezon za 500 tys. zł. My plasujemy się gdzieś w pierwszej piątce. Zawsze oprócz pieniędzy potrzeba trochę szczęścia i przysłowiowego nosa przy kompletowaniu składu.
Bardzo ważne jest zdrowie...
Niezwykle ważne. W ostatnim etapie rozgrywek właśnie zdrowia bardzo nam zabrakło. W zespole mieliśmy kilka kontuzji i dużo pecha, bo od meczu z Poznaniem z problemami borykały się Kasia Bryda, Julita Molenda, a Klaudia Felak nabawiła się kontuzji w Opolu. Na lewym skrzydle mieliśmy ogromne problemy. To właśnie z tego powodu początek finałowej rywalizacji z Opolem wyglądał tak, jak wyglądał. Walczyliśmy bardziej z własnym zdrowiem niż z przeciwnikiem. Gdybyśmy mieli więcej zdrowia i więcej szcześcia, to rywalizacja mogła wyglądać inaczej. Mamy dużo satysfakcji, bo nasza drużyna pokazała się z dobrej strony, zaprezentowała fajną, skuteczną siatkówkę, dostarczyła wielu emocji i także radości. Była poważnym graczem o awans do Tauron Ligi. Naszym celem dwa lata temu była pierwsza ósemka, teraz minimum pierwsza czwórka. W Mielcu za około 8 miesięcy zostanie oddana do użytku nowa hala sportowa. Chcemy jak najszybciej zagrać w tej hali ligę wyżej. Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Potrzebujemy jednak trochę czasu.
Na razie słyszę tylko o odejściach zawodniczek? Maja Pelczarska, Łucja Laskowska, Kinga Hatala, Marta Duda Kto następny?...
Mogę zapewnić, że kadrę na przyszły sezon mamy już praktycznie w większości skompletowaną. Pozostały tylko uzupełnienia. Odejścia są rzeczą normalną i wynikają z tego, że zawodniczki mają swoje plany, klub zaś określoną koncepcję składu. To jeszcze nie koniec odejść. Zespół, który budujemy nie będzie gorszy od tego, który grał w minionym sezonie. Trzon drużyny zostanie utrzymany. Dojdą zawodniczki z przeszłością w Tauron Lidze i dużym potencjałem. Szczegóły i nazwiska podamy wkrótce.
Trener Adam Grabowski nadal poprowadzi Stal?
Rozmawiamy, przyjeżdża wkrótce do Mielca i podejmiemy decyzję. Jeżeli chodzi o przyszłość, to jesteśmy optymistami, ale twardo stąpamy po ziemi.