W Mikołowie psy tresuje... Kot. Mój pupil pierwszą lekcję ma już za sobą
Szkolenia dla psów Roman Kot prowadzi już od 28 lat. Zaczął jeszcze jako wojskowy, a teraz z synem prowadzi firmę. Co Kot wie o psach?
Sheldon, bo tak wabi się mój piesek, ma zaledwie 4,5 miesiąca i jak każdy szczeniak - wywraca życie swojego właściciela do góry nogami. Jeśli jeszcze do tego dodam, że to beagle - wszystko jest już jasne.
- Piękny jest, ale podobno trudno go wychować - mówi sąsiad z Mikołowa. - Ładny, ale to uciekinierzy są - dodaje pan, którego też często widzę spacerującego ze swoim pupilem. - Oj, będzie miała pani z nim ciężko - komentuje młode małżeństwo, mieszkające niedaleko. Wszyscy Sheldona głaskają, uśmiechają się na jego widok i zachwycają tą smutną mordką i przydługimi uszami. Dla tego psiego spojrzenia robi się naprawdę wiele. Zresztą sami wiecie. Psy wskakują nam na głowę, czasem może nawet dosłownie. No chyba, że odda się je w ręce Kota.
Kot, który tresuje psy
Trochę na przekór nazwisku, trochę z przyzwyczajenia, że pies zawsze był w domu, trochę z przekonania, że czworonogi to najlepsi przyjaciele człowieka. Z tych powodów i jeszcze wielu innych młody Roman Kot postanowił, że specjalistyczne szkolenie wojskowe, na które został skierowany pełniąc służbę w Lubuskiej Brygadzie Wojsk Ochrony Pogranicza, wcale nie będzie tylko epizodem wojskowym. Dziś to już zamiłowanie i profesjonalna tresura w jednym.
- Po pozytywnym ukończeniu szkolenia uzyskałem specjalizację przewodnika psa śledczo-tropiącego, dziś szkolenia proponuję w zakresie posłuszeństwa ogólnego (pies towarzyszący), ale też szkolę psy do obrony albo śledzenia i tropienia - mówi Roman Kot, który niejednego psa wyprowadził już na prostą. Służba wojskowa z psami zamieniła się w służbę dla właścicieli psów. - Najczęściej z prośbą o pomoc dzwonią do mnie właściciele owczarków niemieckich, bo to duże psy, które właściciel powinien szybko sobie ułożyć, w przeciwnym razie, problemy mogą być tak duże jak sam pies - śmieje się pan Roman. Nic więc dziwnego, że na małego beagle'a spec od psów patrzył z pobłażaniem, bo niespełna pięciomiesięczny szczeniak pierwsze szkolenie zacząć może w tzw. „psim przedszkolu”. - Dla małego psiaka najważniejsze są proste komendy, jak chodzenie przy nodze, siadanie, warowanie, komendy: nie wolno, zostań, zostaw itp. To właściwie bardziej nauka właściciela niż psa, bo zgadzam się z tym powiedzeniem, że nie ma głupich psów, są tylko niekoniecznie rozgarnięci właściciele. Dlatego na szkolenia zawsze dojeżdżamy do klienta i zawsze obecny jest także właściciel psa, który musi nauczyć się naszych trików - podkreśla pan Roman.
Pies pana ma tylko jednego
Roman Kot, choć w nazwie swojej strony internetowej ma „tresurę psów”, to sam woli mówić, że psy uczy, nie tresuje, nigdy też nie mówi o sobie „pan” wobec psa, jest po prostu jego przewodnikiem. - Każdy pies ma tylko jednego pana, przewodnika, to jego będzie słuchał, to jemu będzie oddany, oczywiście na komendy będzie reagował od każdego, jeśli będą brzmiały tak samo, ale pana pies ma tylko jednego - mówi Roman Kot i przyznaje, że takiej więzi między panem a psem można naprawdę pozazdrościć. - Jeśli pies jest towarzyszem rodziny, zawsze wybierze sobie w niej przywódcę, wobec którego będzie czuł respekt, to będzie osoba konsekwentna, która nagrodzi, ale też skarci, jeśli zajdzie taka potrzeba, dlatego częściej panem zostaje mężczyzna, kobiety są zbyt emocjonalne, dają się złapać na te wszystkie psie sztuczki, skomlenia i smutne oczka błagające o kolejną dokładkę jedzenia - mówi pan Roman i zaznacza, że to oczywiście stereotyp, który jednak ma solidne podstawy. I właśnie w ten sposób Roman Kot uświadomił mi, że żadna ze mnie pani dla mojego psa. Pana to on ma innego. Konsekwentnego.