W obozie Zgoda, na pograniczu życia i śmierci
Wczoraj na ekrany kin wszedł film fabularny „Zgoda”. To opowieść o pierwszej miłości w obozie dla Ślązaków w Świętochłowicach zaraz po wojnie. Ocaleni musieli podpisać pismo, że nigdy nie będą o obozie mówić. Ale o takich miejscach, chociaż to boli, nie wolno milczeć.
Gerhard Gruschka był nieco młodszy od bohaterów filmu Macieja Sobieszczańskiego, Anny, Franka i Erwina, gdy tak jak oni trafił do obozu w Świętochłowicach Zgodzie. Miał wtedy 14 lat, za drutami skończył 15. To jednak Gerhard, jak przyznał reżyser, stał się inspiracją dla postaci Erwina. Młodego Niemca ze Śląska, zakochanego w Polce, który wbrew wszystkiemu wierzył, że dobro zwycięży.
Dopiero na emeryturze, pół wieku po wydarzeniach, niemiecki nauczyciel Gerhard Gruschka zdecydował się napisać książkę „Zgoda-miejsce zgrozy”, wydaną także w Gliwicach. Autor jest dzisiaj jednym z ostatnich żyjących więźniów obozu Zgoda.
Temat wywołał wstrząs. Gruschka poruszył temat tabu; ani Niemcy, ani Polacy nie chcieli o nim pamiętać.
- Gdy rozmawiam o Zgodzie z niemieckimi dziennikarzami, proszą: już ani słowa więcej, bo to za straszne - mówił nam w rozmowie o swoim życiu.
Jakub Gierszał, który w filmie gra Erwina, starał się pokazać moralność swojego pierwowzoru. Gerhard twierdzi: - Mimo niepojętych, okrutnych rzeczy, jakie się działy, nigdy nie przestałem wierzyć w ludzkie dobro.
Zgoda w czasie wojny była filią obozu Auschwitz. W lutym 1945 roku obóz przejął Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Trafiali tam mieszkańcy Śląska oskarżeni o nazizm, ale właściwie wszyscy, którzy podpadli; często dlatego, że ktoś chciał przejąć ich dobytek. Dla funkcjonariuszy UB, głównie przybyłych spoza Śląska, każdy kto mówił po niemiecku był wrogiem.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień