W okolicy Głuska żyją wilki. Czasem dają się we znaki...
Wilki czasem stoją na skraju lasu i obserwują wioskę. Widać je też przy leśnej drodze, bo nie uciekają przed samochodami. Niestety zdarza się, że zabijają i pożerają kozy, owce czy daniele z hodowli.
Głusko to osada leśna na pięknym terenie Drawieńskiego Parku Narodowego. I ten piękny teren polubiły wilki. Są czasem widywane przez mieszkańców w lesie lub na skraju lasu. - Miałem szczęście, widziałem dwa wilki w lesie. Nam, ludziom krzywdy wilk nie zrobi, ale na nasze zwierzęta może mieć apetyt, to jedyny problem. Trudno, taka już jest natura - mówi pan Adam, którego spotkaliśmy we wsi.
Ze zwierząt nie zostało nic
Maria i Marek Wardziak, czyli żona sołtysa i sołtys, na ogrodzonym kawałku pola przy lesie hodowali kozy i owce. - Raz w listopadzie pojechałam tam, patrzę, zwierząt nie ma. Po chwili zobaczyłam na ziemi głowę barana z rogami, gdzieś obok kawałek nogi kozy, z owcy została tylko wełna. Już wiedziałam, że to musiały być wilki. Pies by podusił zwierzęta, pogryzł, a z tych naszych nie zostało praktycznie nic - mówi Maria Wardziak. Marek Wardziak przypomina sobie też podobne sytuacje w okolicy w ostatnim czasie: w Czarnolesiu wilki zabiły osiem owiec i kozy, a w Łęczynie zagryzły daniele.
Ludzie nie powinni bać się wilków. W żadnym wypadku nie zaatakują
Wilki widywane są przez mieszkańców Głuska już od ubiegłego roku. Niektórzy twierdzą, że nawet jeszcze wcześniej. W lasach widać są pojedyncze osobniki albo grupy po trzy, pięć czy nawet siedem wilków. - Na stawach Rybakówki były widziane. Kierowca autobusu szkolnego opowiadał, że jadąc przez las widział, jak biegną wzdłuż drogi. Inni kierowcy też widzieli wilki przy drodze. Nie boją się samochodów - mówi Marek Wardziak.
- Siostrzenica raz poszła biegać w lesie. Też spotkała wilki, wpadła do domu przestraszona. Zdarza się, że podchodzą na skraj lasu, blisko wioski. Stoją i obserwują. Gdy widzą człowieka, nie uciekają przestraszone, tylko odwracają się i odchodzą - mówi Maria Wardziak.
Wilkom żyje się bardzo dobrze
Michał Bielewicz z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie: - W lubuskich lasach wilkom żyje się bardzo dobrze, mają sporo zwierzyny, nie głodują. Ale są też oportunistami. Jeśli mają możliwość schwytać zwierzęta które stoją nie pilnowane na pastwiskach w pobliżu lasu, robią to, bo to żaden wysiłek - mówi Bielewicz. Dodaje, że ludzie nie powinni bać się wilków. - W żadnym wypadku nie zaatakują. Unikają ludzi, mają do nas respekt. A fakt, że obserwują wieś, to typowe zachowanie. Wilki to zwierzęta terytorialne. Pilnują swojego terytorium, które w warunkach ziemi lubuskiej może mieć powierzchnię ponad 100 km kw., a zdarza się, że jest w nim także wioska. Często zaglądają we wszystkie kąty swojego terytorium, więc także na obrzeża miejscowości - wyjaśnia Michał Bielewicz.
Państwo Wardziak zgłosili sprawę do ochrony środowiska, która wypłaca odszkodowania za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta. Ale nie wiadomo, czy dostaną odszkodowanie.
- Ważne, żeby zgłosić szkodę jak najszybciej. Gdy szybko przyjedziemy na miejsce, będziemy w stanie ocenić, czy szkodę wyrządził wilk, czy na przykład zbłąkane psy. Ważne też, by właściciele od zmroku do świtu trzymali zwierzęta w pomieszczeniach zamkniętych - mówi Stanisław Bąkowski, naczelnik wydziału ochrony przyrody i obszarów natura 2000 w regionalnej dyrekcji. W ubiegłym roku dotarły tu dwa zgłoszenia dotyczące wilków: że pojawiły się pod Deszcznem i że zagryzły krowę pod Drezdenkiem.