W poszukiwaniu programu opozycji
Polityka lubi myślenie o przyszłości, opowiadanie ludziom, jak może być „jeśli…”. Historyka pytamy o to, jak było, politologa o to, jak jest, o analizę, interpretację. I historyk, i politolog, i publicysta mogą też sobie pozwolić na trochę sympatycznego niezdecydowania tego naszego codziennego „na dwoje babka wróżyła”.
Inaczej jest z politykiem. Ten musi mieć plan na przyszłość, musi umieć powiedzieć co to za plan, kiedy go zamierza zrealizować, musi jednoznacznie sprawić wrażenie, że wie, czego chce. Jego wyborcy muszą być przekonani, że uznał politykę za swoje powołanie.
Gdańskie wystąpienie Donalda Tuska z punktu widzenia opozycji kończyło kilkudniowe lizanie ran po przegranej w wyborach 26 czerwca. Z pewnością Tusk na swoim, można rzec „domowym”, Długim Targu pokazał, że potrafi powiedzieć prostym językiem, tak by zwolennikom dostarczyć trochę optymizmu, a szczerze mówiąc na tym etapie tego potrzebują.
Jeśli liderzy opozycji nie powiedzą, że mają plan i że wiedzą, jak go zrealizować, nie zaciągną zwolenników do głosowania.
Na tym tle minimalistyczna taktyka „zdobywania Senatu” powinna być nieco przemyślana. Jest tak logiczna i chłodna, że aż niebezpieczna w polityce. To oczywiste, że rozkład głosów jest taki, że nawet przy pewnej stracie opozycji w stosunku do władzy może ona uzyskać większość w Senacie, bo poparcie dla PiS nie jest rozłożone równomiernie w kraju, a okręgi do głosowania tak. Wystarczy zatem, by opozycja wystawiła w każdym okręgu po jednym kandydacie i wszystko zagra wyśmienicie. Ten plan jednak nie ma w sobie politycznego żaru, jest jakiś taki za bardzo „matematyczny”, w żadnym razie nie powinien być zamiast normalnej rywalizacji w wyborach z nadzieją, że skończą się wygraną.
Jeśli liderzy opozycji nie powiedzą wyborcom, że mają plan, nie powiedzą, że wiedzą, jak go zrealizować i że chcą to zrobić, nie zaciągną swoich zwolenników do głosowania. Oczywiście, do wyborów trzeba podejść profesjonalnie, przeliczyć wszystko itd., ale z drugiej strony - wybory lubią jednoznaczność i wielką obietnicę. Najważniejsze elementy kampanii opozycji dotyczyły ochrony zdrowia i programów dla seniorów. Potrzeba też zapewne programu dla edukacji. W każdym razie ludzie muszą usłyszeć wiarygodne obietnice, które ich dotyczą, bezpieczeństwa, jeśli zachorują na raka itd.
„Większość w Senacie” to pomysł dobry, ale dla skołatanego wyborcy może się okazać niewart wychodzenia z domu w być może deszczową jesienną niedzielę. Czy ktoś głosuje na władzę, czy na pozycję, to musi przyznać, że sam fakt posiadania wyboru jest wielką wartością w polityce. To dlatego przede wszystkim warto się trochę pomartwić o program opozycji.