W powiecie zirytowani sygnałami ze szpitala

Czytaj dalej
Jakub Roszkowski

W powiecie zirytowani sygnałami ze szpitala

Jakub Roszkowski

Wicestarosta Piotr Pakuszto domaga się od spółki zarządzającej szpitalem w Białogardzie pilnych wyjaśnień w sprawie zamkniętych oddziałów

Coś pęka w dotychczas ustabilizowanych relacjach pomiędzy białogardzkim samorządem powiatowym a spółką Centrum Dializa, która od stycznia ubiegłego roku zarządza tutejszym szpitalem.

- Prawie trzy tygodnie temu otrzymaliśmy informację, że Centrum Dializa zamyka na dwa tygodnie oddział dziecięcy szpitala w Białogardzie, ponieważ doszło do awarii kotła grzewczego - przypomina wicestarosta Piotr Pakuszto. - Ale od tamtej chiwli minęło już 20 dni. Tymczasem oddział wciąż nie działa. I wygląda na to, że szybko nie zostanie uruchomiony. Chciałbym się mylić. Ale mam obawy. Bo absolutnie nie zgodzę się na to, by oddział nie działał.

Wicestarosta napisał więc pilną notatkę do spółki Centrum Dializa z żądaniem złożenia wyjaśnień i zadeklarowania kiedy oddział zostanie uruchomiony. - Bo ja sobie po prostu nie wyobrażam, że tego oddziału nie będzie - dodaje wicestarosta. Przypomina, że Centrum Dializa niedawno zadecydowała, że zamyka też w szpitalu oddział intensywnej opieki medycznej. - Tyle tylko, że nie skonsultowali tego z naszą spółką, która im szpital wydzierżawia. To więc także kwestia, którą musimy pilnie wyjaśnić - podkreśla samorządowiec. O ewentualnych konsekwencjach na razie nie chce mówić.

Witold Jajszczok, rzecznik Centrum Dializa, przekazał wczoraj, że szczegółowe informacje przedstawi w piątek.

Jakub Roszkowski

Białogard, Mielno i okolice, ale także Koszalin i powiat koszaliński to miejsca, o których piszę przede wszystkim. Analizuję rynek paliw w regionie, trzymam rękę na pulsie w sprawie szeroko rozumianego biznesu, ale także pogody i wakacji nad morzem. Bo wiadomo, Mielno to obok Kołobrzegu i Gdańska najczęściej odwiedzana miejscowość nadmorska w kraju. 


Pod moją "opieką" są również koszalińscy, mieleńscy i białogardzcy samorządowcy. Jeśli coś zmalują, nabroją lub popsują albo wręcz przeciwnie, zrobią coś naprawdę dobrego, ja o tym napiszę. 


 


W Głosie Koszalińskim pracuję od 2000 roku. To właściwie moja pierwsza i jak na razie jedyna praca. To moja siostra chciała zostać dziennikarzem. Ostatecznie to jednak ja poświęciłem temu zajęciu już ponad połowę życia.


 


Jestem domatorem i naprawdę najlepiej czuję się w swoim domu. Może to dlatego, że po intensywnym dniu w gazecie potrzebuję wyciszenia...    


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.