W Przytocznej jeszcze trwają pomidorowe żniwa
Jeszcze przez dwa tygodnie będą trwały pomidorowe żniwa w pomidorowym zagłębiu w Przytocznej. Dla wielu to okazja, żeby sobie dorobić
- Będziemy zbierać pomidory aż do pierwszych przymrozków. Oby przyszły jak najpóźniej - mówi Stanisław Pietrzak, plantator z Przytocznej.
Gmina od lat jest pomidorowym zagłębiem (ma nawet święto pomidora z pomidorową bitwą). - Niektórzy z moich klientów przyjeżdżają nawet z Zielonej Góry. Jadą po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, żeby kupić pomidory - dodaje plantator.
Jadą po kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, żeby kupić pomidory
Na polu Pietrzaka uwija się zazwyczaj kilkanaście kobiet. Praca nie jest lekka. Kilka pań zbiera pomidory stojąc, większość cały czas kuca. Powoli posuwają się do przodu, a stojąca obok nich przyczepa wypełnia się skrzynkami z warzywami. Każda zbierająca ma szmatkę, którą przeciera zerwane pomidory przed wrzuceniem do wiadra. - Mężczyźni nie bardzo się nadają do tej roboty. Są za delikatni w krzyżach - żartują kobiety.
Ale na plantacji między Nową Niedrzwicą i Przytoczną pracuje też dwóch panów. Noszą wiadra i obsługują traktor z przyczepą. - Nasze pomidory to najlepszy sort, Na spożywkę idą najładniejsze. Muszą być zdrowe, czyli twarde i bez jednej plamki - zachwala Jan Fujak, który po wsypaniu pomidorów do skrzynki dokładnie przegląda każdą sztukę.
Pomidorowe żniwa, według plantatora Stanisława Pietrzaka, potrwają jeszcze jakieś dwa tygodnie. Prawda jest taka, że dla wielu mieszkańców okolicznych to okazja, żeby podreperować domowy budżet. - Zbieram od kilku lat. To ciężka praca. Trzeba mieć zdrowy kręgosłup, bo cały dzień na kuckach daje ostro w kość - mówi Bogusława Hacaś.
Z jednego hektara jest około 70 ton pomidorów.