Był ciepły, słoneczny dzień. Tłumy mieszkańców zgromadziły się na łąkach w dzielnicy Wielopole. To tam, wzdłuż dzisiejszej ulicy Lipowej, mieściło się pierwsze w Rybniku lotnisko. Nie było jeszcze aeroklubu, nie było pilotów, działał tylko Społeczny Komitet Rozwoju Lotnictwa.
- To był rok 1961, a może nawet trochę wcześniej. Na terenie tego lotniska z okazji jego otwarcia odbyły się pokazy lotnicze. To była wielka impreza, przyciągnęła takie tłumy, jak ostatni piknik Aeroklubu w czerwcu tego roku - wspomina Wiesław Dziuba, szef wyszkolenia w Aeroklubie ROW. Unikatowe zdjęcia z tego wydarzenia w domowym archiwum wygrzebał Marian Fojcik, mieszkaniec rybnickiej dzielnicy Meksyk.
Pamiętam katastrofę
- Byłem tam wówczas z ojcem, który miał swój aparat i robił zdjęcia. Miałem dziewięć lat. Pamiętam katastrofę, która miała wówczas miejsce. Oczywiście zdjęć rozbitego samolotu nie można było robić - wspomina rybniczanin. Dramatyczne wydarzenia z tamtego dnia pamięta także doskonale Wiesław Dziuba. Pilot samolotu - kapitan Gerlas, zginął wówczas na miejscu.
- Już wtedy ciągnęło mnie do lotnictwa. Pilot MIG-a 15 jedną z akrobacji wykonywał zbyt nisko i rozbił się - mówi nam były pilot Polskich Linii Lotniczych LOT.
Tragiczne wydarzenia nie ostudziły jednak ambicji rybniczan, którzy marzyli o tym, by sięgnąć chmur. Pasjonaci latania szkolili się między innymi w aeroklubie w Katowicach.
O budowę musicie zadbać sami
- Ja też tam zaczynałem. Zainteresowanie lataniem było wówczas ogromne, bo też kurs i potem wszystkie loty sponsorowało państwo, pomagały także kopalnie. Mieliśmy pieniądze - mówi Wiesław Dziuba. W 1963 roku zakończono budowę płyty lotniska, już tego położonego w dzielnicy Gotartowice, a w rok później do końca dobiegło wznoszenie hangaru na terenie udostępnionym przez KWK "Jankowice". - Ówczesne władze Aeroklubu Polskiego powiedziały, że oni dostarczą nam sprzęt, ale o resztę, czyli budowę lotniska, hangaru, musimy postarać się sami. I tak było. Kiedy już infrastruktura była gotowa, aeroklub przekazał cztery szybowce i jeden samolot - mówi Wiesław Dziuba.
Boom na latanie w Rybniku trwał przez wiele lat. Znakomicie radzili sobie także modelarze. Już w 1965 roku Engelbert Stebel zdobył na Mistrzostwach Polski Modeli Latających tytuł wicemistrza Polski. Kolejne tytuły sypały się jak z rękawa, przez całe dziesięciolecia i w zasadzie sypią się do dziś.
W 1969 roku do aeroklubu trafił samolot PZL 101 Gawron. To był niezwykły sprzęt, zdolny ciągnąć aż trzy szybowce w tym samym czasie.
Gawron znów poleci?
- Był to samolot wyprodukowany w Polsce dwa lata wcześniej. Wcześniej służył w Górskiej Szkole Szybowcowej na górze Żar. To był samolot, dzięki któremu rozwijać mogła się nie tylko nasza sekcja szybowcowa, ale i spadochronowa. Gawron jest w stanie pomieścić trzech pasażerów - mówi Wiesław Dziuba. W ostatnich latach Gawron nie był używany. Wysłużony samolot stał w hangarze. Teraz Aeroklub chce mu podarować drugie życie.
- Wysłaliśmy już samolot do serwisu, gdzie przegląd przejdzie zarówno maszyna, jak i silnik. Mimo upływu lat ten samolot idealnie nadaje się do szkolenia - mówi Wiesław Dziuba. Aeroklub sam nie jest w stanie pokryć kosztów jego modernizacji, dlatego proszą o pomoc mieszkańców regionu. Wszyscy chętni mogą dokonywać wpłat na konto bankowe Aeroklubu ROW, z dopiskiem "działalność statutowa stowarzyszenia sportowego - Gawron". Nr konta Aeroklubu ROW: 85 1050 1344 1000 0004 0033 7648.