W samym środku zachwytu: śladami Piera della Francesca
Już chyba wszyscy złożyli Panu serdeczne życzenia z okazji „siedemdziesiątki”. Ale Pan przed tymi wszystkimi życzeniami… chyba uciekł? Dlaczego, przecież to przyjemnie być jubilatem? Znów nas Pan zaskoczył. A może w tym zniknięciu tkwi jakaś tajemnica? Zdradzi ją Pan nam?
Nie uciekłem, nie uciekłem, za wszystkie życzenia podziękowałem i dziękuję, tylko, rzeczywiście na tę okrągłą rocznicę wymyśliłem sobie prezent specjalny: pojechaliśmy z żoną na kilka dni do Włoch śladami wspaniałego XV-wiecznego malarza i autora fresków, Piera della Francesca.
Byłem przygotowany i podręcznikowo, i geograficznie. Chodziło tylko o to, żeby zobaczyć. I rzeczywiście, zanurzyłem się w zachwycie tak głęboko, że nawet nie zauważyłem, iż dodatkowo zdarzyło mi się coś nieprzewidzianego: całkowicie oderwałem się od naszych spraw politycznych, od tych przekroczeń prawa i kultury, od hipokryzji, małości, od całego tego dotkliwego życia społecznego, które nam wszystkim zatruwa dusze i targa nerwy. Oderwałem się - i prawdziwie „skoczyłem” do Raju!
Nie byłem tym razem we Florencji, w Galerii Uffizi, gdzie jest bardzo słynna praca Piera della Francesca, portret Sforzy, tego namalowanego z bardzo wydatnym nosem, i drugi portret, jego małżonki. Już tyle razy byłem we Florencji i to wszystko widziałem, że tym razem to piękno pominąłem.
Powędrowałem tam, gdzie się urodził Piero della Francesca. Do Arezzo, dokładnie do maleńkiego Sansepolcro, obok Arezzo, i przede wszystkim odwiedziłem, także niezbyt odległe, Urbino. Gdzie mamy dwa słynne obrazy: Świętą Madonnę di Senegalia i Ubiczowanie Chrystusa.
To Ubiczowanie - to najbardziej tajemniczy obraz! Tajemniczy! Bo do dzisiaj interpretacji jest bardzo dużo i badacze nie mogą się pogodzić, kim są postacie na tym obrazie. W sali, gdzie pokazywany jest ten obraz, nawet na ścianach obok wiszą różne jego interpretacje. To niebywałe! Ale już po drugiej interpretacji nachodzi cię chęć, aby samemu wymyślić swoją interpretację. I tak oto odlegle malarstwo staje się inspirujące dla współczesnego odbiorcy.
Czy Artysta to przewidział? Kto wie! Piero della Francesca był nowatorem, ale w innej sprawie: jeśli idzie o perspektywę. I właściwie pod koniec życia on się tylko zajmował naukowo teorią perspektywy. Przestał malować. Tylko perspektywa go interesowała. Zostawił nawet opracowania w tym względzie, które do dziś są interesujące. W swoich obrazach eksperymentował z perspektywą.
A jeszcze jedna specyfika dotyczy jego twórczości: eksperymenty z czasem. Ma prace, w których kompletnie się nie przejmował czasem akcji obrazowej. Na jednym obrazie są sceny lub postaci z różnych okresów dziania się akcji, o której chciał mówić. Są to te same postaci. I trzeba rozszyfrowywać, o co właściwie chodzi.
Ubiczowanie Chrystusa jest pod tym względem charakterystyczne. Logicznie - mogłoby się wydawać, że Chrystus powinien być umieszczony centralnie. A On jest gdzieś z tyłu. Na pierwszym planie natomiast stoją trzy tajemnicze postaci. Jedna en face - i dwie profilami. Mężczyźni. Jacyś ludzie w dalekim planie biczują Chrystusa. Ci u dołu obrazu, jakby w zupełnie innym planie i w innej sprawie, nie wydają się tym w ogóle interesować. Albo w innym fragmencie obrazu, gdy widzimy część piłatowskiego pałacu. Piłat siedzi po lewej, w głębi obrazu. Potem stoi tych dwóch, biczujących Chrystusa, na nich patrzy - w obrazie stojąc tyłem - jakaś tajemnicza postać w arabskim stroju.
Najwięcej kłopotu sprawiają trzy tajemnicze postaci na pierwszym planie. Kim są? W wiszących „interpretacjach” podpowiadają tak: proszę patrzeć „po kostiumach”. Ewidentnie ten po lewej ma strój rzymski. Ten po prawej ma strój żydowski, bogaty, kapiący złotem; to pewnie jakiś faryzeusz, a ten w centrum - stoi en face do nas, to człowiek w tunice, ale, co charakterystyczne, jest to jedyna na obrazie postać, która stoi boso. Interpretacja: Rzymianie wydają Żydom Barabasza. No dobrze, mówimy, ale co robi przy biczowaniu człowiek w stroju arabskim? Interpretacja: jest to prorocza zapowiedź zagłady świata chrześcijańskiego przez świat muzułmański.
Z perspektywy Piera della Francesca muzułmaństwo już było aktywne. Ale czyżby był prorokiem? To jest oczywiście jedna z interpretacji. Drugie spostrzeżenie, też ważne, nieprzypadkowo tego artystę nazywa się Malarzem Ciszy. Bo wszystkie postaci na każdym jego obrazie, na każdym fresku, są milczące, tzn. mają usta zamknięte. Ileż znamy obrazów, gdzie postaci jakby krzyczą lub uchwycone zostają w trakcie rozmów. U della Francesca wszystkie postaci milczą. Tak się zbliżałem i oddalałem, a nie wiedziałem, że niewiarygodny zachwyt jeszcze przede mną. Napiszę o tym za tydzień!
Notowała: Maria Malatyńska