Dom, w którym przez trzy dni więziono i bito człowieka, stoi już pusty. - Te straszne rzeczy działy się obok nas - niedowierzają ludzie.
Sielankową atmosferę malowniczej wsi Sarbiewo na północy województwa zburzyły ostatnie wydarzenia. Środowe gazety, radio i telewizja podały bowiem wstrząsającą informację: w ich spokojnym sąsiedztwie, w jednym z domów przez trzy dni więziony był mężczyzna (pisaliśmy o tym w środowym artykule „Tortury w małej wsi”). 28-latek był bity różnymi przedmiotami i zmuszany do samookaleczenia. W niedzielne popołudnie 6 marca udało mu się uciec z domu, w którym go więziono. Zakrwawiony dotarł do mieszkania w okolicy, gdzie poprosił o pomoc. Wezwano policję.
Policjanci szybko pojechali na miejsce. W domu był 41-letni mężczyzna i 27-letnia kobieta. Zostali tymczasowo aresztowani na dwa miesiące, są podejrzani o pozbawienie człowieka wolności ze szczególnym udręczeniem.
Nikt ich nie znał
- To ten dom... - starszy mężczyzna wracający ze sklepu na rowerze wskazuje na zadbany, elegancki dom w pobliżu stacji PKP. Parterowy, otoczony równą połacią trawnika, podobny do wielu innych domów budowanych w ostatnich latach pod miastami i na wsiach. Niektóre okna zasłonięte ciemnymi zasłonami, w innych częściowo opuszczone żaluzje. - Ale nie wiem, kim byli ci ludzie. Nikt ich tu nie znał, wynajmowali ten dom od niedawna - mówi mężczyzna.
O tym, co wydarzyło się w domu mieszkańcy dowiedzieli się dopiero po nagłośnieniu sprawy. Nikt nie słyszał tamtego weekendu żadnych hałasów, nikt nie widział, żeby komuś działa się krzywda. Niektórzy widzieli tylko policję pod domem już w niedzielny wieczór. - To straszne, takie rzeczy działy się tu, obok nas. Człowiek nie wie kto obok niego mieszka - mówi jedna z
mieszkanek.
Dziwni ludzie pod domem
Ludzie mówią, że dom ten wybudowało młode małżeństwo parę lat temu. - Chcieli tu osiąść, ale on był z Anglii, nie mógł się tu odnaleźć, z nikim tu nawet nie mógł porozmawiać bo nikt tu nie mówi po angielsku. Wyprowadzili się, a dom wynajmowali - opowiada nam jeden z mieszkańców.
Dziwni ludzie zaczęli do tego domu przyjeżdżać, podejrzanie wyglądali
- Niedawno wprowadziła się tu rodzina z trójką małych dzieci. Widziałam, jak bawią się przed domem i nawet cieszyłam się, że więcej dzieci mamy na Sarbiewie, że moje wnuki będą miały z kim się bawić. Ale nikt nie znał tych ludzi, nie kontaktowali się tu z nikim. Widać było, że są bogaci, bo pod domem stały zawsze trzy auta: terenowe, osobowe i bus. Niektórzy mówili, że tam jakaś mafia się spotyka - opowiada inna mieszkanka.
- Dziwni ludzie zaczęli do tego domu przyjeżdżać, podejrzanie wyglądali. Nie wiemy, co tu robili. Ludzie mówili o ciemnych interesach, ale ja nic nie wiem - mówi jeden z mieszkańców. Inni dodają też, że kilka dni po zdarzeniu ktoś przyjechał po rzeczy z domu. Od tego czasu stoi pusty.
Policja wciąż szuka pozostałych osób podejrzanych o uwięzienie mężczyzny, dlatego nie udziela szczegółowych informacji o tym, co działo się w domu. O sprawcach i ofierze wiadomo tylko, że pochodzą z województwa zachodniopomorskiego i nie byli krewnymi. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Strzelcach.