W sklepach już Boże Narodzenie. Marketingowcy wykorzystują nasze nadzieje i uczucia [ROZMOWA]
Rozmowa z Anną Miżowską, psychologiem i psychoterapeutą.
W supermarketach i galeriach handlowych pojawia się coraz więcej bożonarodzeniowych akcentów. Do świąt zostały jeszcze prawie dwa miesiące. Czy nie za wcześnie na bożonarodzeniowe ozdoby?
Jak tylko skończą się święta kojarzone ze smutkiem i stratą, czyli Wszystkich Świętych, to zaczynamy myśleć o radosnym Bożym Narodzeniu. Co więcej, wiele ozdób bożonarodzeniowych pojawiło się już przed 1 listopada. Kiedyś skupiano się bardziej na tym co jest tu i teraz, dzisiaj wszystko próbuje się przyspieszać. Wyprzedzanie i planowanie, a nie życie chwilą jest ogromnym niebezpieczeństwem dla psychiki. To tak jakby nasze życie było poczekalnią. Totalnie nie widzimy i nie słyszymy tego co jest tu i teraz. Oczywiście, przygotowywanie się do czegoś co jest radosne może być motywujące. Myjemy okna, robimy porządki w szafie, bo mamy motywację do działania. Tylko, jeśli już przyjdą święta, to nie zawsze jesteśmy szczęśliwi. Bo na przykład wzięliśmy chwilówkę, którą musimy spłacać, kolacja wigilijna nas nie zjednoczyła, nic nie zmieniła, jak się nie lubililiśmy, tak się nie lubimy. Wszystko przez to, że nie potrafimy doceniać drobnych rzeczy. Od tego, jakie będą nasze święta, zależy to jak ciężko pracujemy nad relacjami w życiu codziennym.
A więc zbyt wiele oczekujemy od świąt...
Próbujemy przypisywać świętom magiczną moc. Moi pacjenci często łączą święto ze swoim własnym oczekiwaniem czy nadzieją. Potem, gdy przychodzi Boże Narodzenie, okazuje się, że sytuacja się nie rozwiązuje, nerwica nie znika, mąż nie przestaje pić. Natomiast do świąt żyją nadzieją. Nadzieja to jest stan graniczny, jeśli chodzi o emocje. Ten stan ma swoje plusy i minusy. Nadzieja pojawia się wtedy, kiedy mamy jakiś problem. Jeśli nie mamy problemu, to nie musimy mieć nadziei. Święta stanowią punkt, do którego często się odnosimy. Mamy nadzieję, że wtedy wszystko się rozwiąże. W praktyce obserwujemy w święta nasilenie samobójstw.
Z czego to wynika?
Przychodzi okres świąteczny i przestajemy pracować, pozostajemy sami ze swoimi relacjami rodzinnymi. Okazuje się, że nie mamy naprawdę bliskich osób. Święta odsłaniają pewną prawdę o naszym życiu pozazawodowym. Często zostaje pustka. Tak jest na przykład, kiedy nasi rodzice już nie żyją, mamy złe relacje z mężem. Wtedy zostajemy sami, a nie chcemy w święta naruszać przestrzeni prywatnej naszych znajomych. Właśnie w święta wiele osób uświadamia sobie, że są samotni, że poza pracą nic nie mają. Marketingowcy wykorzystują uczucia i nadzieje świąteczne. Bazują na naszych potrzebach. Prezenty materialne jest dużo łatwiej podarować niż prezent w postaci zachowania, że na przykład od jutra nie piję alkoholu, albo nie palę papierosów. Kupić drogi prezent jest prosto. Nie musimy pracować nad sobą ani robić rewolucji w życiu.