W smogu nie spacerujmy i nie biegajmy!
Musimy ograniczać kontakt z zatrutym powietrzem - mówi dr med. Anna Prokop-Staszecka, dyrektor Szpitala im. Jana Pawła II w Krakowie.
Od kilku dni cała Polska mówi o smogu. Zanieczyszczenie w niektórych miastach przekracza normy nawet o kilka tysięcy procent. Co nam w związku z tym grozi? Jak smog wpływa na nasze zdrowie?
Mówiąc o smogu, wrzucamy do niego wszystko: pyły, gazy (np. tlenek azotu i siarki), bioplankton, benzoalfapiren (który na dłuższą metę jest onkogenny), furany, metale ciężkie… Tego jest bardzo dużo. Jedno jest pewne - żadna z tych substancji nie wpływa prozdrowotnie. Ale mamy wiele niewiadomych. Wiemy, że szkodzi, ale w jakim stopniu? Jak wpływa na długość życia? Czy wywołuje nowotwory? Wiemy na pewno, że nasila reakcje alergiczne - w Krakowie mamy dwa razy więcej dzieci z astmą niż w innych miastach. Dodatkowo prof. Wiesław Jędrychowski udowodnił, że matki mieszkające w zanieczyszczonych miastach rodzą słabsze dzieci, z niską wagą urodzeniową. Innych jednoznacznych odpowiedzi na wiele pytań nie ma. Zaleca się jednak, żeby dzieci i osoby starsze nie wychodziły w czasie wysokich stężeń smogu z domów. Dotyczy to także chorych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, astmę oskrzelową - objawy tych schorzeń mogą się nasilać.
Uważać też powinni sercowcy.
Tak. W czasie smogu mamy więcej zawałów, udarów, a osoby leczące się na choroby układu krążenia są szczególnie narażone. Generalnie najbardziej powinni uważać ci, którzy chorują przewlekle.
W takim razie co mamy robić? Nie można zamknąć się w domu i przez tydzień nie wychodzić.
Zacznijmy od tego, że o smogu wiemy od 40 lat, ale zaczął być modny dopiero jakieś trzy lata temu. Wcześniej nie gościł „na salonach” i nie był omawiamy. Okazuje się teraz, że to nie jest tylko problem Krakowa. Od kilku dni mamy fatalną sytuację w całej Polsce. Skąd to się bierze? Nie tylko z tego, że Kraków jest w niecce i jest źle zabudowany. Chodzi też wiatr, o to, co do nas napływa i na jak długo osiada w mieście.
Mówię to, bo również mamy w tym swój udział. Ale najpierw odpowiedzmy na pytanie: jak przeżyć te kilkanaście albo kilkadziesiąt dni w roku? Wyjechać? Raczej nie, bo nie ma gdzie. Mam znajomą, która uciekła przed smogiem do Skały, a teraz powietrze w tym miejscu jest najgorsze. Dlatego podstawową radą, która choć w małym stopniu nam pomoże, jest ograniczenie przewietrzania organizmu. Czyli: jeśli mamy komunikaty o złej jakości powietrza - nie spacerujmy, nie jeźdźmy na rowerze, nie biegajmy. To są rzeczy, które zwykle robimy dla zdrowia, ale kiedy jest smog, mogą poważnie szkodzić. Wychodźmy tylko, kiedy jest to konieczne i utrzymujmy minimalny kontakt z zanieczyszczonym powietrzem. A jeśli ktoś koniecznie musi uprawiać jogging, to musi mieć dobrą maskę.
Dobrą, czyli jaką?
Nie taką zwykłą. Musi mieć filtr HEPA i węgiel aktywny, nie zatrzymywać tego, co wydychamy. A to, co wdychamy powinno być przefiltrowane. Pamiętajmy, że taka zwykła i prosta maseczka po dwóch godzinach zwilgotnieje, zostawi na sobie wszystkie bakterie i toksyny (które wdychamy i wydychamy) i przez to stanie się jeszcze bardziej toksyczna niż powietrze w mieście. Dlatego zawsze podkreślam: przy wyborze maski musimy naprawdę dobrze się zastanowić.
Co jeszcze możemy zrobić, żeby się chronić?
Kiedy wracamy z miasta, przed wejściem do mieszkania warto wytrzepać ubranie, zostawić przed drzwiami buty, wyczyścić je wodą. Potem najlepiej jest przemyć twarz, oczy, można wkropić sobie sztuczne łzy. Jeśli mamy chore zatoki, przemywamy je wodą morską, przepłukujemy jamę ustną, czyścimy nos. Częste mycie włosów jest koniecznością! Dzięki temu pozbywamy się pyłu, który wnosimy na sobie.
Możemy wietrzyć mieszkanie?
Absolutnie nie! To, co dzieje się wewnątrz, zależy głównie od nas. Dlatego pamiętajmy - gdy jest smog nie otwieramy okien. Mieszkania w zanieczyszczonym mieście powinny być, niestety, pozbawione dywanów. Trzeba często odkurzać. Ja polecam też kupienie roślin, które będą produkować tlen. Sama w gabinecie mam ich mnóstwo, a w domu z trzydzieści. W nocy można je podświetlać, żeby dalej produkowały tlen. Jest jeszcze jedna prosta rzecz, którą możemy robić: nie używać aerozoli. One są wszędobylskie - stosujemy je do mebli, do włosów jako dezodoranty… A one też powodują skażenie powietrze. Dlatego im ich mniej, tym lepiej.
Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca przeprowadzili badania, w których wykazali, że w czasie alarmu smogowego jest więcej hospitalizacji. To prawda? Tak jest też w Krakowie? Widzi to Pani w swoim szpitalu?
Tak jest. Przyjmujemy więcej pacjentów. Teraz już praktycznie nie mamy wolnych łóżek! Trafiają do nas osoby np. z niewydolnością krążenia. To bardzo częste, kiedy stężenie zanieczyszczeń jest wysokie.
Czyli to nie jest przesada? Naprawdę kaszlemy, mamy bóle głowy i czerwone oczy od smogu?
To nie jest przesada. Smog nam szkodzi. Możemy stosować metody naszych babć, witaminy, owoce i warzywa, miód, czosnek, dużo płynów, zażywanie tranu. To w jakimś stopniu może pomóc. Nie narażajmy się na stres, kiedy powietrze jest zanieczyszczone. Nie odchudzajmy się - to także stres dla organizmu. To wszystko, plus złe powietrze, obniża nam odporność. Ktoś mi kiedyś powiedział, że straszę. A ja nie straszę, ale mówię o profilaktyce, która dotyczy nas wszystkich. Sama mam infekcję, której nie mogę się pozbyć. Kaszel przeradza się już w reakcję alergiczną. Nie ma na to leków, nie bierzmy całej góry antybiotyków, bo to nie pomaga. A wręcz przeciwnie. Trzeba się po prostu w tym czasie szanować. Siebie, czyli swój organizm.
W całej sytuacji najgorsze jest to, że w dużej mierze za smog odpowiadamy my sami.
Chodzi tutaj o akceptację społeczną dla niektórych zachowań. Na przykład dla palenia śmieciami w piecu. Jesienią na działkach ludzie też spalają wszystko, co można. My tym potem oddychamy! Często też widzę, że ktoś przed blokiem trzepie dywany, a obok bawią się dzieci. Nie mamy wyczucia, co jest dobre, a co nie. Wie pani, trudno jest powiedzieć ludziom, że coś od nich zależy. Że trzeba przestać narzekać i zacząć działać. Nie wszystko uleczymy tabletkami. Na smog nie ma tabletki.