W Stypułowie pchły zaatakowały ludzi. Nie odpuszczały dzieciom
Po naszej publikacji dotyczącej ataku pcheł na mieszkańców pałacu w Stypułowie, otrzymaliśmy informacje z nowosolskiego sanepidu.
O ataku pcheł na ludzi, a zwłaszcza na małe dzieci opowiedziała naszej redakcji Beata Kasietczuk ze Stypułowa, wskazując jako przyczynę niecodziennego zjawiska - hodowlę kotów u sąsiadki. Jej mąż, Mieczysław Kasietczuk, mówi, że lepiej nie pokazywać się na korytarzu. - Jest tam ogólnodostępny prysznic. Nikt z mojej rodziny z niego nie korzysta. Lepiej umyć się w misce, niż być pogryzionym przez pchły - dodaje stypułowianin.
- Typowe postępowanie pracowników naszej stacji w takiej sytuacji to najpierw wspólne z administratorem oględziny posesji. Oceniany jest stan sanitarno-higieniczny części wspólnych budynków: korytarze, strychy, klatki schodowe. Najczęściej w takich miejscach są składane tapicerowane meble, odzież, różne tkaniny, jest to nieuporządkowane. Przy dostępie do takich pomieszczeń zwierząt, np. kotów, może to stanowić rezerwuar pcheł lub innych insektów - wyjaśnia Katarzyna Strap, asystent wiodący sekcji higieny komunalnej w nowosolskim sanepidzie. - Na podstawie dokumentacji kontrolnej mamy takie prawo nakazać administratorowi obiektu przeprowadzenie zabiegów dezynfekcji, dezynsekcji lub deratyzacji, lub administrator może nakazać lokatorom, którzy niewłaściwie korzystają z lokali do uporządkowania lokali i części wspólnych żeby zapobiegać tego typu sytuacjom.
Wprawdzie do Sanepidu nie została zgłoszona taka interwencja, ale jeśli wpłynie, pracownicy zapewniają, że jak najbardziej taka kontrola wspólnie z administratorem zostanie wtedy przeprowadzona i będą podjęte działania, żeby nie dochodziło już do podobnych sytuacji.