Tutaj granica jest niezauważalna. Gdzieś tylko, wśród zieleni, stoją słupy w polskich i niemieckich barwach. To jedno z największych dzieł sztuki ogrodowej, ale też przykład tego, że granica wcale nie musi dzielić. Może także sąsiadów łączyć.
W sobotę park Mużakowski stanie się centrum naszego regionu. W pełni zasłużenie - i to nie tylko dlatego, że jest to jedyna nasza perełka wpisana na prestiżową listę Światowego Dziedzictwa UNESCO: obiektów objętych szczególną ochroną ONZ ze względu na ich unikatową wartość kulturową bądź przyrodniczą dla ludzkości. To przede wszystkim wymarzone miejsce do tego, aby też podkreślić 25. rocznicę podpisania Traktatu o dobrym sąsiedztwie.
W 2003 roku byłem na otwarciu parkowego mostu Podwójnego. To było coś, gdyż przeprawa w środku parku była jednocześnie mostem granicznym. Były przemówienia, przecinanie wstęgi, politycy z obu brzegów Nysy Łużyckiej uścisnęli sobie dłonie. Po czym pogranicznicy w poprzek mostu wstawili okazałe kraty, aby nie można było w tym miejscu przekroczyć granicy. Sąsiedztwo? Jeden most, jeden park, dwa państwa.
We wtorek spotkaliśmy w parku rodzinę Olszewskich z Krakowa. Dla nich, podobnie jak dla innych turystów podziwiających zielone dzieło sztuki, granica nie była już dostrzegalna. Przypominały o niej tylko otoczone roślinnością graniczne słupy. Jak mówi pani Małgorzata, zastanawiali się, czy spędzić kilka dni na południu Europy, czy też w parku Mużakowskim.
- Wybraliśmy tę drugą opcję i nie żałujemy. Bo cudze chwalicie, a swego nie znacie. To piękne miejsce - tłumaczy. Wynajęli przewodnika, wsiedli na rowery i przemierzali parkowe alejki. Przez teren parku przebiega czerwony szlak pieszo-rowerowy, który w parku oznakowany jest jako Szlak Doliny Nysy, ale rowerzyści znajdą kilkadziesiąt kilometrów ścieżek i alejek.
- Z roku na rok gości jest coraz wię-cej - dodaje mużakowski przewodnik Krzysztof Dziurewicz. - Z reguły są to wycieczki autokarowe. Nawiasem mówiąc, rosną wymagania wobec nas: w tej chwili przydałby się przewodnik ze znajomością języka japońskiego. Taki jest efekt artykułów o naszym parku, które ukazały się m.in. w „National Geographic”.
Przewodnicy proponują zazwyczajtrzy warianty zwiedzania parku. Ten najtrudniejszy wymaga dobrej kondycji - to 12 kilometrów. Za sprawą sporej różnicy wzniesień piesi powinni przeznaczyć na jej pokonanie jakieś 5 godzin, a rowerzyści 2,5 godziny. Średni szlak to 7,5 km. Jest także propozycja dla rodzin z dziećmi - nieco ponad 2 kilometry. A spieszyć się naprawdę nie warto.
Całe założenie parkowe wkomponowane jest zgrabnie w malowniczą dolinę Nysy - to idealne połączenie natury oraz sztuki ogrodniczej, a zarazem jedyny w Europie park transgraniczny. Jego obszar, obejmujący łącznie przeszło 700 ha, dzieli Nysa. Po niemieckiej stronie znajduje się centralna część założenia z głównymi budynkami, ogrodami i pleasuregroundem, po polskiej zaś rozległy, mający około 500 ha naturalistyczny park. Obie części łączą dwa mosty parkowe, znany nam już most Podwójny oraz most Angielski. Wpisem na listę UNESCO objęto 348 ha parku. Jakby tego było mało, znajduje się on na terenie Parku Krajobrazowego Łuk Mużakowa oraz Geoparku Łuk Mużakowa. Jest to pierwszy w Polsce geopark przyjęty do Światowej Sieci Geoparków UNESCO.
Wędrując przez park, co chwilę „potykamy się” o ks. Hermanna von Pückler- -Muskau (1785-1871), światowca i romantyka, który był w ówczesnych Niemczech prekursorem zakładania ogrodów krajobrazowych na wzór angielski. Park powstał z jego marzeń, marzeń o stworzeniu świata idealnego. W 1815 roku książę Hermann, od czterech lat właściciel dóbr mużakowskich, napisał - jak byśmy to dziś powiedzieli - list otwarty do mieszczan. Książę wymarzył sobie park symbol, który łączyć miał z sobą harmonijnie miasto, wioski, rolnictwo, przemysł, lasy, jeziora... Krótko mówiąc, miał to być właśnie świat idealny. Park powstał w latach 1815- -1845 i na dobrą sprawę nigdy nie został ukończony. Projekt przerósł zarówno możliwości inwestycyjne, jak i finansowe pomysłodawcy, który w połowie lat 40. stanął u progu bankructwa i musiał sprzedać swoje dobra wraz z... marzeniami. My za to, bez biletów wstępu, możemy zagłębić się w labirynt alejek i polan, przysiąść na ławeczce, by podziwiać kolejne otwierające się przed nami panoramy. Tak, to zdecydowajest dzieło sztuki.
W czasie wojny i przez cztery powojenne dekady park pozostawiono samemu sobie - marzenie Pücklera obracało się w ruinę, a raczej w zarośla. I tutaj kolejny przykład dobrego sąsiedztwa. Od końca lat 80. minionego wieku rozpoczęto wielką rewaloryzację parku, wspólnie przez Narodowy Instytut Dziedzictwa oraz Fundację Parku Księcia Pücklera w Bad Muskau po stronie niemieckiej. Od 2005 roku nad prawidłowością prowadzonych prac czuwa Międzynarodowa Rada Konserwatorska. Największym przedsięwzięciem było zabezpieczenie i częściowa odbudowa Nowego Zamku, rozpoczęta w 1995 roku. W odrestaurowanym skrzydle zachodnim umieszczono stałą wystawę poświęconą historii parku. Zdecydowanie warto ją zobaczyć.
Gdy opuszczamy park, o zrobienie zdjęcia przy polskim słupie granicznym prosi nas grupa emerytów. Przyjechali z Hannoveru. I są oczarowani. Na pożegnanie serwują nam komplement, że nie spodziewali się, że w Polsce jest tak porządnie. I że te dwie części parku tak do siebie... pasują. Po sąsiedzku.
Zobaczcie też geopark
Geopark Łuk Mużakowa obejmuje obszar jednej z najlepiej ukształtowanych moren czołowych w Europie Środkowej- Łuk Mużakowski - znajdującej się na terenie dwóch państw. Morena w kształcie podkowy, o długości 40 km i szerokości 3-5 km, zajmuje powierzchnię 170 km kw., z czego w Polsce znajduje się 75 km kw. Idealna na spacer jest geościeżka „Babina”.