W tej grze chodzi o coś więcej, niż o wygraną
Uczniowie „ekonomika” znaleźli oryginalny sposób, by zachęcić młodszych kolegów do wybrania lokalnych średnich szkół.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że wielu młodych ludzi opuszcza nasz powiat już po skończeniu gimnazjum. Wyjeżdżają, by uczyć się dalej w szkołach średnich w większych miastach. A przecież wcale nie musi tak być. Lokalne szkoły i nasze miasto mają im naprawdę wiele do zaoferowania. Chcemy im to pokazać, trafiając do nich przez rozrywkę - mówi uczeń CKZiU Mikołaj Burczak.
Miasto jak plansza
Trzecioklasiści z „ekonomika” uczący się na techników organizacji reklamy, postanowili w ramach lekcyjnego projektu zorganizować grę miejską z prawdziwego zdarzenia. - To gra podobna do planszowej. Tyle, że planszą jest miasto, a pionkami ludzie - opowiada Mikołaj.
Gimnazjaliści z Międzyrzecza i Bledzewa będą mieli do pokonania trasę najeżoną zadaniami. Szukając kolejnych wskazówek będą przemieszczać się z punktu do punktu, gdzie czekać będą na nich starsi koledzy z zadaniami do wykonania. By to wszystko zorganizować, młodzież nieźle się napracowała. - Opracowaliśmy kilkanaście konkurencji, ich szczegóły podobnie jak trasa gry to tajemnica. Na pewno nie będzie nudno, a rywalizacja będzie zacięta. Zaprojektowaliśmy i wydrukowaliśmy specjalną walutę, którą zbierać będą drużyny. Sami znaleźliśmy też sponsorów, dzięki którym zwycięzcy mogą liczyć na atrakcyjne nagrody (za pierwsze miejsce tysiąc złotych ufundowane przez Gospodarczy Bank Spółdzielczy i poprosiliśmy o patronat naszego burmistrza Remigiusza Lorenza, który chętnie włączył się do zabawy. Wśród partnerów gry jest też m. in. muzeum i ośrodek kultury oraz znani wśród uczniów międzyrzeczanie, m. in. gwiazdy mediów i internetu. Straż pożarna pomogła zorganizować część konkurencji - zdradza Nicola Woltmann.
Jak podkreśla jedna z uczennic, Wioleta Góra, projekt przyniesie obustronne korzyści. - Przy okazji możemy wykazać się zdobytymi w szkole umiejętnościami. Pokazać, że to, czego się uczymy możemy u potrafimy wykorzystać w praktyce - mówi.
Z pomysłem
Przez kilka godzin gry gimnazjaliści będą wykazywać się wiedzą, sprytem i umiejętnościami. Nie dostaną cyfrowych map i GPS-ów, ale tradycyjne wyposażenie jak lornetki i kompasy. Odwiedzą największe międzyrzeckie atrakcje i trafią do miejsc, w których na pewno jeszcze nie byli. - Na pewno będą zmęczeni, ale zadowoleni. Po zakończeniu, zaprosimy ich na poczęstunek - mówią uczniowie.
Koniec gry nie będzie jednak końcem pracy organizatorów. - Podsumowanie efektów będzie częścią pracy przy projekcie. Dzięki takim przedsięwzięciom, uczniowie zdobywają cenne umiejętności. Nie tylko uczą się współdziałania, ale też rozmawiają z wieloma ludźmi, pozyskują sponsorów, opracowują harmonogram prac. Dzięki temu w przyszłości będzie im łatwiej pracować przy realnych zleceniach - mówi Michał Górzny, nauczyciel.