W Toruniu pobili gości z Danii, bo nie mówili w Polsce po polsku!
Polska jest tylko dla Polaków usłyszeli Frederik i Christoffer, gdy rozmawiali po duńsku na toruńskiej Starówce. Frederik dostał cios w głowę.
Frederik ma 26 lat, a Christoffer 31. Od lat przyjeżdżają do Włocławka i Torunia z matką Agnieszką Chahid odwiedzić rodzinę i przyjaciół. Polskę, zaraz po Danii, w której mieszkają, traktują jak drugi rodzinny kraj, zwłaszcza że tu swoje korzenie ma ich matka, prawniczka pracująca dla organizacji międzynarodowych.
- Nie mogę pojąć, jak to możliwe - mówi zszokowana pani Agnieszka. - Przecież moje dzieci były w grupie przyjaciół, przyjechały tylko w odwiedziny. Zostać pobitym za to, że mówi się w obcym języku?
A było tak. W piątek wieczorem grupa chłopaków w koszulkach z napisami „Polska walcząca” usłyszała, jak przy jednym z toruńskich pubów dwaj młodzi mężczyźni rozmawiają ze sobą po duńsku. Polacy podeszli i zwyzywali Duńczyków w wulgarnych słowach, każąc im opuścić Polskę, jeśli nie potrafią mówić po polsku. Zgodnie z relacją świadków, interweniująca w tej sprawie policja rozdzieliła awanturującą się grupę, a mężczyznom z Danii powiedziała, że rzeczywiście lepiej dla nich, aby w Polsce mówili po polsku. Poszkodowani twierdzą, że policjanci nie sporządzili żadnego raportu, nie pouczyli napastników, że ci zrobili coś złego, tylko po prostu kazali im się rozejść w obie strony.
- Następnej nocy również odwiedziliśmy toruńskie puby z polskimi przyjaciółmi - opowiadają Duńczycy. Mieli nadzieję, że incydent z poprzedniego wieczora już się nie powtórzy. Pewnie dlatego, gdy Frederikowi zepsuła się zapalniczka, podszedł do stojących przy pubie chłopaków i zapytał po angielsku, czy mogą użyczyć mu ognia.
- Byli bardzo mili, uśmiechali się, podali mi ogień - opowiada. - Ale gdy się odwróciłem, dostałem znienacka cios w głowę. Gdy upadłem, wyzywali i kopali mnie po całym ciele, krzyczeli, żebym wypier...skąd przyszedłem i że w Polsce mówi się po polsku. Po kilku minutach udało mi się uciec.
Frederik ma obrażenia twarzy i siniaki.
Duńczycy są w takim szoku z powodu tego, co ich spotkało, że boją się wychodzić do miejsc publicznych. Nie zgłosili również sprawy na policję, bo nie wierzą, że to coś zmieni.
- Przyjeżdżamy co roku do Polski, ale dopiero od dwóch lat agresja wobec cudzoziemców w Polsce się nasiliła - mówi Agnieszka Chahid. - Już w ubiegłym roku moi synowie doświadczyli zaczepek słownych, teraz to, co się stało mogło skończyć się tragicznie. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby mieli ciemniejszy odcień skóry! Mam przyjaciółkę, której nastoletni synowie nie wychodzą w Polsce sami nawet do sklepu z obawy przed agresją. Ich ojcem jest ciemnoskóry mężczyzna, więc moja przyjaciółka słysząc, co się tu dzieje, boi się o ich życie.
Pani Agnieszka Chahid nie zakłada, że jej synowie nie przyjadą już więcej do Polski. Mają tu wielu bliskich ludzi, którzy nigdy nie okazali im niechęci, wręcz przeciwnie, są tak samo wstrząśnięci jak młodzi Duńczycy, bo uważali Polskę za bezpieczną i gościnną.
- To wstyd i skandal - mówi o całym zdarzeniu Zbigniew (prosi o anonimowość), toruński artysta i przyjaciel rodziny. Zaalarmował o sprawie znajomych w mediach społecznościowych, aby napastnikom nie uszło płazem znęcanie się nad gośćmi z innego kraju.
Policja nie potwierdza, że funkcjonariusze zachowali się niewłaściwie wobec Duńczyków. - Nic nie wiemy o tym, aby policjanci pouczyli Duńczyków, by ci mówili w Polsce po polsku dla własnego bezpieczeństwa - mówi rzecznik policji w Toruniu Wojciech Chrostowski. - Na wniosek komendanta policji szczegółowo zbadamy tę sprawę.