Walczą o ciszę, spokój i przyrodę?
Około 250 miłośników jeziora Niesłysz sprzeciwia się wydaniu zezwolenia na kursy łodzi o napędzie spalinowym. Niektórzy jednak pomysł popierają.
W sezonie letnim nasi Czytelnicy alarmowali nas o zagrożeniu, jakie - ich zdaniem – pojawiłoby się w przypadku jeziora Niesłysz, po tym, gdy starostwo wydało zgodę na rejsy statku wodnego, napędzanego silnikiem spalinowym. Właściciel otrzymał wówczas pozwolenie obowiązujące do końca września, jednak łódź nigdy nie pojawiła się na jeziorze.
- Z naszych informacji wynika, że ponownie będzie starał się o pozwolenie. Chcemy zapobiec ewentualnym negatywnym konsekwencjom – alarmują nas ponownie Czytelnicy, którzy zawczasu chcą zapobiec wydaniu pozwolenia na kursowanie statku. – Dlatego w sierpniu do zarządu powiatu świebodzińskiego złożyliśmy protest przeciwko komercyjnemu zezwoleniu na żeglugę statków wodnych o napędzie spalinowym – wyjaśnia nasz rozmówca, który wypowiada się jednak anonimowo.
Protest podpisało ponad 250 użytkowników jeziora. – Przekazanie tego protestu nie ma na celu eskalowania konfliktu, ale zwrócenie uwagi na bardzo poważny aspekt społeczny tej decyzji i konieczność pogłębionej dyskusji na temat pożądanych walorów turystycznych jeziora – czytamy w piśmie. Wśród podstawowych atutów jeziora protestujący wymienili m. in. bezpośredni – niczym niezakłócony kontakt z przyrodą, środowiskiem naturalnym, strefą ciszy i właśnie, brak kursów statków o napędzie spalinowym.
Faktem jest, że uchwała rady powiatu z 2004 roku, wprowadza bezwzględny zakaz używania jednostek pływających napędzanych silnikami spalinowymi na 29 jeziorach w powiecie, w tym również na jeziorze Niesłysz.
- Apelujemy więc, aby ewentualna następna podobna decyzja była podjęta po wnikliwej analizie, a przede wszystkim po dialogu i debacie, m. in. z użytkownikam jeziora – dodaje.
O sprawę pytamy Leszka Cenina, naczelnika wydziału budownictwa i ochrony środowiska świebodzińskiego starostwa, który potwierdza, że wcześniejsze pozwolenie było wydane czasowo i obowiązywało do końca września. – Na tę chwilę nie wpłynął do nas żaden wniosek o wydanie pozwolenia.
Jezioro Niesłysz jest akwenem objętym tzw. strefą ciszy. Oznacza to zakaz wytwarzania hałasu czy używania pojazdów wodnych napędzanych silnikami spalinowymi. Co do zasady, zakaz nie obowiązuje policji, straży pożarnej, WOPR-u i straży rybackiej. Przeciwnicy odstępstw od zakazu, wskazują m. in. na zagrożenie skażenia ropą jeziora zachowującego pierwszą klasę czystości.
Leszek Cenin, wyjaśnia także, że w myśl uchwały, w uzasadnionych przypadkach, zarząd powiatu może wydać okresowe zezwolenie. - Taka zgoda była wydana w przypadku jezior w Łagowie, gdzie kursuje łódź pasażerska przewożąca turystów, jednak każdorazowo wniosek rozpatrywany jest indywidualnie – zaznacza.
Łódź, o której mówiono w roku ubiegłym, miała mieć 7,5 m długości oraz 2,5 m szerokości. Jednorazowo miała pomieścić ok. 10 osób. Co ważne, musiałaby również spełniać wiele wymogów, m. in. być wyposażona w silnik, który spełnia normy EURO5 dotyczące czystości spalin. Dodatkowo, komora silnika byłaby zabezpieczona przed ewentualnymi wyciekami oleju, tak, by nie przedostał się do środowiska naturalnego. Ponadto, sam silnik miał posiadać dodatkowe wygłuszenia, aby emitował jak najmniej hałasu. Samo tankowanie paliwa także nie odbywa się na wodzie, co zapobiega zanieczyszczeniu środowiska.
Zdaniem wójta gminy Skąpe Zbigniew Woch, sprzeciw jest niezrozumiały. - Popieramy pomysł, by łódź tego typu pojawiła się na jeziorze. Jesteśmy za tą inicjatywą. Jezioro Niesłysz jest niepowtarzalnym akwenem, a jego piękno jest niedostępne dla wielu. Myślę, że kurs takim statkiem pozwoliłby odkryć miejsca nieznane. Niewątpliwie łódź jest atrakcją turystyczną. Myślę, że samo wprowadzenie łodzi jest bezpieczne i nie stwarza żadnego zagrożenia - podkreśla wójt.
Napotkani przez nas spacerowicz również pozytywnie oceniają pomysł, podkreślając, że najważniejsze jest racjonalne podejście.
- Z pewnością istnieje jakieś zagrożenie zanieczyszczeniami, ale jeśli byłaby to tylko jedna łódź, to nic by się nie stało - komentuje pan Stefan. - Wędkarzom nie powinno to przeszkadzać, a niewątpliwie będzie atrakcją - zaznacza.
Nad Niesłyszem spotykamy też spacerujących Małgorzatę i Stefana Sznajder, którzy uwielbiają przyjeżdżać do Niesulic w sezonie letnim. - Niewątpliwie będzie to atrakcja. Jedna łódź nie zaszkodzi. Warunek jest tylko taki, że wydawanie pozwoleń nie może stać się regułą. Ważne jest również to, by łódź sprawdzać, a ona sama powinna spełnić wszystkie niezbędne wymogi.