Kibice znowu będą emocjonować się derbami Trójmiasta w ekstraklasie. Lechia i Arka po raz pierwszy w tym sezonie spotkają się w Gdyni na początku listopada. To jednak nie tylko te mecze zdecydują o tym, czy nasze drużyny zdołają osiągnąć swoje cele, dziś jeszcze bardzo mało konkretne
Według tego co mówił niedawno na naszych łamach zawodnik Lechii Jakub Wawrzyniak krótki urlop dla zadowodowego piłkarza nie jest problemem. - Piłkarz odpocznie, kiedy skończy grać - mówi obrońca Lechii. Na ile te słowa znajdą pokrycie w rzeczywistości, niebawem się okaże. Ważne, by pozostali piłkarze Lechii mieli podobne podejście do swoich obowiązków i nie szukali łatwych wymówek, kiedy przyjdzie im stracić punkty. A że tych strat powinno być jak najmniej nikogo nie trzeba przekonywać. Tym bardziej, że w nowym sezonie nie będzie już podziału punktów. Wszystkie zdobyte punkty będą miały jednakową wagę, nawet po podziale tabeli na górną i dolną ósemkę. Lechia nie będzie mogła więc kalkulować. W każdym meczu będzie musiała walczyć o punkty, bo tylko one - jak mówi w rozmowie z nami trener Piotr Nowak - będą wykładnikiem jakości gdańskiej drużyny.
Lechia mocno „przejechała się” na nonszalanckiej grze i stracie punktów w zasadniczej fazie sezonu. Zabrakło ich w drugiej, finałowej fazie, by spełnić marzenie kilku pokoleń kibiców biało-zielonych, czekających na podium od 1956 roku...
Pieniądze nie grają, ale...
Jej skład może na kolana nie rzuca, ale jest on po części efektem finansowych możliwości klubu. Lechia deklaruje budżet w wysokości 40 milionów złotych, a to oznacza, że więcej pieniędzy od biało-zielonych mają tylko Legia - 150 mln. i Lech - 75. I podobną kolejność na mecie sezonu 2017/18 prognozują bukmacherzy. Na szczęście pieniądze w piłkę nie grają, ale bez wątpienia ułatwiają osiągnięcie celu. W zakończonym w czerwcu sezonie finansowe dysproporcje nie były tak duże jak teraz. Najbardziej skorzystała na tym Jagiellonia Białystok, która została wicemistrzem Polski, nie będąc w budżetowej czołówce polskich klubów. Czy tym razem będzie podobnie? Dziś trudno to przewidzieć, ale nie ulega wątpliwości, że faworytem ligi będzie Legia, która ma zdecydowanie największy budżet i staje przed kolejną szansą powiększenia go. Wykorzystaja ją jeśli awansuje do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wielu kibiców upatrywało szansy detronizacji Legii w minionym sezonie. W tym będzie o to znacznie trudniej, bo Legię stać na piłkarzy, na których nie będzie stać innych.
Do końca sierpnia skład Lechii jeszcze może się zmienić. Dziś nowe twarze to: obrońcy Mateusz Lewandowski i Michał Nalepa oraz pomocnicy Mateusz Matras i Florian Schikowski. Z wypożyczenia wrócili do Lechii Aleksandar Kovacević i Daniel Łukasik. Problemem może być brak Simeona Sławczewa i Ariela Borysiuka, którzy wrócili do swoich klubów. Finansowe możliwości klubów wcale nie muszą oznaczać, że kibice będą emocjonować się wyłącznie walką o wicemistrzostwo Polski i utrzymanie się w lidze.
Wiara czyni cuda
Ten ostatni cel przyświecał w minionym sezonie gdyńskiej Arce, która wtedy była beniaminkiem. Przez pewien czas wydawało się nawet, że Arka da radę zakwalifikować się do górnej ósemki, ale to były zbyt wygórowane aspiracje. Dla Arki tamten sezon był jednak udany, choć przez dłuższy czas balansowała na granicy życia i śmierci. Żółto-niebiescy nie tylko utrzymali się w ekstraklasie, ale także - a może przede wszystkim - wywalczyli po raz drugi w historii klubu Puchar Polski.
Swój potencjał drużyna pokazała tydzień temu w Warszawie. W meczu o Superpuchar Polski arkowcy pokonali w rzutach karnych faworyzowaną Legię i po raz kolejny dali podstawy, by wątpiący kibice uwierzyli w nich.
Kibice zmian na lepsze upatrują także w zmianie struktury właścicielskiej w klubie. Większość udziałów ma teraz w Arce 20-letni Dominik Midak, związany z branżą recyklingową i deweloperską. Zmienił się także skład Arki, ale tu zmiany były konieczne. O szczegółach transferowych piszemy na stronach V-VIII, ale w przypadku Arki teoretycznie najmocniejsze zmiany to: przyjście doświadczonego bramkarza Krzyszfa Pilarza, obrońcy Adama Dancha, pomocnika Grzegorza Piesio i napastnika Rubena Jurado.