Wiata przy wiadukcie we Włocławku jest wciąż niszczona. Naprawa to 2 tys. zł.
- Rzeczywiście ta wiata nie ma szczęścia - mówi Bartłomiej Kucharczyk, rzecznik prezydenta Włocławka, pytany o wiatę przy ulicy Wroniej - tuż przed wjazdem na wiadukt. Z informacji urzędu wynika, że jest systematycznie, niemal co tydzień niszczona. Zwykle w weekend. Jest na trasie wandali? Na to wygląda.
Piją, jedzą, walą śmietniczką w szyby
Ale nie lepiej jest przy ulicy Planty na przystanku MPK w kierunku miasta. Co prawda nie co tydzień i nie raz w miesiącu, ale wiata jest uszkadzana dość często.
- Jakby się ktoś uwziął - mówi lokatorka pobliskiego bloku. Nie chce podać imienia i nazwiska, bo obawia się, że chuligani mogliby powybijać jej okna w domu. - Jestem osobą samotną, często nie mogę spać więc widzę, co się tu dzieje - mówi włocławianka. - Młodzi tu piją, jedzą, bawią się nocami - opowiada. O ile to, co robią można nazwać zabawą.
W najlepszym wypadku kończy się na napisach, niesłusznie nazywanych graffiti. To zwykłe bazgroły, często niecenzuralne. Gorzej, gdy „zabawa” kończy się na waleniu śmietniczką w szyby. No i znów są one do wymiany. Damian Chełminiak z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji informuje, że spółka ma 50 tys. zł w budżecie na wymianę wiat.
Powód? Chuligańska demolka
Niektóre z nich, na przykład przy ulicy Płockiej czy Kilińskiego, wymieniono na nowsze, szklane. Ale feralną wiatę przy wiadukcie na Wroniej wymienia się z powodu demolki. Wraz z robocizną wymiana wszystkich szyb kosztuje 2100 zł. - Zauważamy ten problem, wiaty są naprawiane na bieżąco - mówi Bartłomiej Kucharczyk. - Wiaty są zresztą ubezpieczone, ale nie o to chodzi, aby sprawcy byli bezkarni. To lekcja obywatelskości. Musimy być świadomi, że za szkody płacimy my, czyli po prostu podatnicy.
Wyjściem z tej sytuacji może być zwiększenie ilości kamer monitoringu - a to zakłada jeden z projektów obywatelskich, który ma być realizowany na Południu.